Ku uciesze wielu, zima powoli dobiega końca. Nieśmiałe promienie coraz częściej przebijają się przez chmury, zachęcając do wynurzenia się z domowych pieleszy. To też okazja do tego, aby wprowadzić małe zmiany w swojej kosmetyczce. Szaleństwem byłoby wraz z początkiem marca mówić o pierwszej opaleniźnie, ale jak wiadomo, wiosną nasza cera nieco zmienia swój kolor i potrzeby. O ile zimą często sięgamy po bardziej treściwe kosmetyki, w cieplejszym okresie warto zastąpić je czymś lżejszym, co pozwoli skórze swobodnie oddychać.
W tym roku wyjątkowo gwałtownie zabrałam się za poszukiwania podkładu, który mógłby wkroczyć na miejsce towarzyszącego mi od dawna Affinitone (recenzja). Ten ostatni lubiłam przede wszystkim za przyzwoite krycie, żółtawe pigmenty i długotrwały efekt matu. Zauważyłam jednak, iż całkowicie matowy efekt ma swoje wady i zalety. O ile zniwelowanie świecenia w strefie T jest jak najbardziej pożądane, to "płaski mat" na całej twarzy może sprawiać wrażenie, iż jesteśmy poszarzałe i zmęczone. Postanowiłam zatem znaleźć godnego zastępcę, który zostanie ze mną przez okres wiosenno-letni. Mój wybór padł na markę Rimmel, choć ze sławetnym Wake me-up niespecjalnie się polubiłam (recenzja).
Rimmel Lasting Finish 25h
SPF20
Cena- ok 35zł.
Rimmel Podkład Lasting Finish 25 Hour Foundation to trwałość do 25 godzin. Nowa formuła z Mineral Complex pomaga w rewitalizacji i ponownie ożywia przepracowaną skórę. Brak oznak zmęczenia, makijaż na całe 25 godzin. zapewnia sprawne lekkie pokrycie. Lasting Finish 25 Hour Foundation zawiera nawilżający system Aqua Primer więc skóra jest nawilżona i czuje się komfortowo przez cały dzień. Skóra staje się pobudzona, nawilżona a kolor pozostaje wierny.
Kolor...
Odcień, który zagościł w mojej kosmetyczce to 100 Ivory. Jest to wersja najjaśniejsza. W moim przypadku, dobrze wpracowany w skórę podkład nie odcina się od szyi, aczkolwiek mógłby być o pół tonu jaśniejszy. Nie stanowi to jednak problemu. Liczę na to, iż w lekko opaloną buzię będzie wtapiał się idealnie. Sam kolor wydaje się mieć więcej pigmentów różowych. Warto mieć to na uwadze decydując się na jego zakup.
Konsystencja...
W porównaniu do mojego ulubionego Affinitone, jest to zupełne przeciwieństwo. Podkład jest bardzo gęsty, a najlepiej rozprowadza się przy pomocy gąbeczki. Wystemplowanie całej twarzy pędzlem może przysparzać nieco więcej trudności.
Krycie i efekt...
Zgodnie z obietnicami producenta, podkład zapewnia nam lekkie krycie. Na pewno nie zakryje on większych niedoskonałości, natomiast bez problemu poradzi sobie z wyrównaniem kolorytu naszej twarzy. Przy tym buzia wydaje się być wypoczęta i lekko rozświetlona. Właśnie za to najbardziej polubiłam ten kosmetyk. Dodatkowo zawarte w nim serum sprawia, iż nie ma mowy o przesuszeniach. Skóra wygląda na zdrowo nawilżoną, a przy tym nie ma nieestetycznego efektu maski.
Trwałość...
Niestety nijak nie mogę odnieść się do zapewnianych 25 godzin, gdyż najzwyczajniej nie zdarzyło mi się aż tak długo mieć go na sobie. Na pewno jednak można go określić jako produkt long lasting. Pod warunkiem, iż same nie dotykamy i wycieramy swojej twarzy, bardzo przyzwoicie się utrzymuje. Nałożony rano i przy drobnych poprawkach ( pudrem sypkim) potrafi utrzymać się przez cały dzień.
Opakowanie...
Moim zdaniem ogromny plus. Szklana buteleczka z energetyczną czerwoną pompką wygląda po prostu estetycznie. Cieszy oko, a przy tym ułatwia aplikację.
O tym, czy warto zainwestować w tę propozycję Rimmela możecie zdecydować same. Ja z czystym sumieniem mogę polecić go każdej z Was, która szuka odrobiny rozświetlenia i świeżego wyglądu na zbliżające się wiosenne miesiące :)