Restauracja „Baszta” obecnie

szaryburek.pl 5 dni temu

Przy samej granicy Warszawy, przy ruchliwej ul. Puławskiej, stoi willa, która niegdyś była jednym z najsłynniejszych lokali gastronomicznych stolicy. Restauracja „Baszta” miejsce spotkań elit, artystów i światowych osobistości, dziś popada w ruinę, niszczona przez czas i wandali. Choć kiedyś zachwycała wyjątkową kuchnią i niepowtarzalnym klimatem, dziś budzi jedynie smutek. Kilka dni temu wybrałem się, aby zobaczyć, jak to miejsce wygląda obecnie.

Jadąc ul. Puławską z Warszawy w stronę Piaseczna, można natknąć się na ciekawą, choć mocno już nadszarpniętą zębem czasu willę, która zaprojektowana została w 1896 r. Budynek przebudowano w latach 50., kiedy to dołączono m.in. charakterystyczną basztę. Z biegiem lat okazało się jednak, iż ta piękna willa miała wyjątkowego pecha do właścicieli, często się zmieniali, a każdy kolejny coraz bardziej zaniedbywał obiekt. W końcu popadł on w taką ruinę, iż przeznaczono go choćby do rozbiórki. Szczęśliwie pojawił się nowy nabywca, Stefan Staniszewski, który miał własną wizję zagospodarowania willi. Dzięki jego działaniom budynek wykreślono z listy obiektów do zburzenia, a po remoncie w 1959 r. otwarto tu restaurację „Baszta”.

Kalendarz na 2026 rok

To już kolejna edycja mojego autorskiego kalendarza ze zdjęciami opuszczonych miejsc, które odwiedzam. Co roku znajdują się chętni, by powiesić sobie taki kalendarz na ścianie, może i w tym roku ktoś będzie zainteresowany.

Przy każdym zdjęciu, w prawym dolnym rogu znajduje się krótka informacja o danym obiekcie.

Koszt kalendarza to 50 zł plus koszt wysyłki.

Jest to format A3 pionowy, 32x45cm

13 kart, 12 miesięcy + okładka

Po zebraniu zamówień, zacznę realizować przesyłki.

Zainteresowanych proszę o kontakt [email protected]

Z góry dziękuję za każde zamówienie.

Tutaj link, gdzie znajduje się więcej zdjęć z kalendarza.

W tamtych czasach kilka lokali w Polsce mogło pochwalić się tak wyjątkową ofertą kulinarną, jaką serwowano w „Baszcie”. W menu dominowały wykwintne dania kuchni staropolskiej, na talerzach często pojawiały się kaczki, bażanty czy potrawy z dziczyzny, a także klasyczne nóżki w galarecie. Restauracja słynęła również z własnych, niezwykle cenionych wyrobów, które podbijały podniebienia zarówno gości z kraju, jak i z zagranicy. Wśród podawanych alkoholi prym wiódł Smirnoff, natomiast słodkim ukoronowaniem posiłku były lody waniliowe serwowane z malinami i brzoskwiniami. Największą atrakcją kulinarną pozostawał jednak pieczony prosiak podawany w całości. Przez długie lata lokal uchodził za jedną z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych restauracji w Warszawie.

Przyjęcia organizowała tu regularnie między innymi ambasada amerykańska, która upodobała sobie to miejsce ze względu na wyjątkowy klimat oraz wysoki standard obsługi. Lokal cieszył się prestiżem również wśród światowych osobistości, gościł tu Neil Armstrong, pierwszy człowiek, który postawił stopę na Księżycu. W „Baszcie” pojawiała się także hollywoodzka gwiazda Jane Fonda, a wśród bywalców nie brakowało znanych postaci polskiej sceny politycznej, w tym premiera Józefa Cyrankiewicza.

Restauracja była również ulubionym miejscem spotkań elit artystycznych i intelektualnych. Regularnie bawili się tu znani aktorzy, muzycy, malarze i literaci, a także sportowcy, dziennikarze i naukowcy. Dzięki temu „Baszta” na długie lata zapisała się w historii jako jedno z najbardziej prestiżowych i tętniących życiem miejsc w stolicy.

Wraz z końcem PRL lokal trochę podupadł. Kuchnię polską z dziczyzną serwowało już mnóstwo lokali znajdujących się bliżej centrum Warszawy. Restaurację ostatecznie zamknięto w 2009 r., równo po pięćdziesięciu latach. Był czas, iż „Baszta” była jedną z najpopularniejszych restauracji w Warszawie. Odwiedzaną tak chętnie, iż dokonanie rezerwacji niemalże graniczyło z cudem.

Jak wspomina na swoim portalu passa.waw.pl — „Podobno jedyną znaną postacią, która w latach 90. wciąż regularnie pojawiała się w „Baszcie”, był Andrzej Kolikowski pseudonim „Pershing” — boss ożarowskiej grupy przestępczej, która stała się częścią mafii pruszkowskiej. W latach 90. gangster był niekwestionowanym królem stołecznego hazardu, kontrolował wszelkie ruletki i zakłady bukmacherskie, ustawiał wyniki wyścigów konnych. Najczęściej właśnie w drodze powrotnej do domu z toru wyścigów konnych na Służewcu Kolikowski miał w zwyczaju odwiedzać „Basztę”. Jednak najwidoczniej choćby szczodre „napiwki” „Pershinga” nie były w stanie poratować chylącej się ku upadkowi restauracji”.

Restauracja „Baszta” obecnie.

Jakiś czas temu wybrałem się zobaczyć, jak w tej chwili prezentuje się ta niegdyś kultowa restauracja. Niestety, widok, który zastałem, był mocno przygnębiający. Budynek znajduje się w opłakanym stanie, teren jest co prawda ogrodzony, a na bramie zawieszono kłódkę, jednak, jak widać, nie powstrzymuje to wandali ani szabrowników. Obiekt jest regularnie dewastowany, elewację pokrywają malunki wykonane sprayem, prawie we wszystkich oknach brakuje szyb i widać także ślady pożaru. Patrzenie na to, jak niszczeje tak wyjątkowe miejsce, budzi autentyczny żal.

Chciałbym w tym miejscu podziękować osobom, które mnie wspierają za pośrednictwem Wirtualnej kawki. Dzięki Wam i waszym drobnym wpłatom, powstają takie fotorelacje! Od kilkunastu lat staram się odwiedzać i fotografować miejsca mniej znane i opuszczone. o ile ktoś chciałby dołożyć cegiełkę do moich podróży i wesprzeć mnie w tym co robię, zapraszam do postawienia mi >Wirtualnej Kawki<. Wszystkie zebrane kwoty przeznaczam na paliwo, dzięki temu mam możliwość realizowania swoich dalszych podróży.

Kiedy odwiedziłem ten obiekt po raz pierwszy w 2021 roku, nie widać było na nim aktów wandalizmu. Nie wiem jak było w środku, ale z zewnątrz budynek prezentował się całkiem nieźle, nie było widać żadnych aktów wandalizmu. Pod spodem zrobiłem małe porównanie zdjęć, jak wyglądał obiekt w 2021 roku i jak wygląda obecnie.

Restauracja „Baszta”. Listopad 2021 r.

Restauracja „Baszta”. Listopad 2025 r.

Idź do oryginalnego materiału