Mężczyzna pływał w poniedziałek w miejscu, gdzie obowiązuje zakaz kąpieli. Nieopodal jest elektrownia Orot Rabin, która wypuszcza ciepłą wodę do Morza Śródziemnego, a ta z kolei przyciąga rekiny (głównie żarłacze brunatne i ciemnoskóre). Świadkowie stojący na brzegu usłyszeli wołanie o pomoc, widzieli szamotaninę i krew, po czym pływak zniknął.
Rekin zaatakował człowieka u wybrzeży Izraela. To czwarty taki przypadek w historii tego kraju
Natychmiast rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Pierwszy ratownik był już na miejscu parę minut po wezwaniu – podaje "The Jerusalem Post". W akcji brała udział policja, wojsko, strażacy, wolontariusze i inne zespoły reagowania kryzysowego.
Szczątki mężczyzny zostały znalezione dopiero we wtorek po południu przez nurków z jednostki Lehava i przekazane do Instytutu Medycyny Sądowej w Abu Kair w celu identyfikacji. Zabitym okazał się Petah Tikvah, który osierocił żonę i czwórkę dzieci.
Rekiny nie są takim zagrożeniem dla ludzi, jak się wydaje, o czym świadczy statystyka: to dopiero czwarty znany atak rekina na człowieka w historii tego kraju. Mogą się jednak bronić, gdy zostaną sprowokowane w swoim naturalnym środowisku.
"Ogólnie rzecz biorąc, nie ma powodu, aby rekin cię zaatakował, chyba iż się do niego zbliżysz, chwycisz za ogon lub płetwy, lub w jakiś sposób mu przeszkodzisz... Rekin to duże zwierzę, do którego nie należy się zbliżać" – powiedział serwisowi Itamar Avishai z organizacji EcoOcean.
Okoliczne plaże zostały zamknięte, a także zaapelowano o niewchodzenie do wody. Dowódca jednostki Lehava, Doron Elmashli, przypomniał, iż ten obszar jest "znany z obecności rekinów wzdłuż linii brzegowej" i stanowczo odradził zbliżanie się do nich, zwłaszcza w celu robienia zdjęć: "to maszyny stworzone do walki i bardzo trudno przewidzieć ich reakcje".