Zacznę tekst w sposób, w który żadnego tekstu zaczynać się nie powinno. Naprawdę nie chce mi się poruszać tego tematu. Robię to tylko dlatego, iż kręgi redpillowe (również polskie) zwietrzyły padlinę i przybyły na ucztę.
Jaką padlinę? — zapytasz.
Z USA oczywiście, bo skąd indziej. Okazało się bowiem, iż jakiś popularny i bogaty komik zza oceanu miał ohydną żonę. Ohydną z charakteru, bo z wyglądu można by ją pomylić z aniołem. Co najmniej dziewiątka na dziesięciostopniowej skali atrakcyjności.
PS. Tekst póki co w stanie surowym ze względu na brak czasu. Późnym wieczorem do niego siądę i nadam mu odpowiednią szatę graficzną.
Padlina
Akash, bo tak ma na imię wspomniany komik narodowości hinduskiej, stał się viralem (jak to mówi młodzież :D) z wszystkich niewłaściwych powodów. I w gruncie rzeczy sam to sobie zawdzięcza.
Dlaczego?
Bo wielokrotnie chwalił się publicznie, jakie to ma cudowne małżeństwo. I jaką to ma wspaniałą żonę, której charakter i czystość wychwalał. W jednym z wywiadów mówił np. tak:
Moja żona też nie miała wcześniej żadnych partnerów seksualnych, więc to pomogło nam znacznie głębiej się połączyć.
Krytykował też Willa Smitha za to, jak daje sobą pomiatać w małżeństwie i iż on (Akash) nigdy by sobie na takie coś nie pozwolił.
Tylko problem polega na tym, iż kiedy nagrania jego żony (również tworzącej w internecie) zaczęły zyskiwać na popularności, w rysowanym przez Akasha idealnym obrazie zaczęły pojawiać się rysy.
Gdzie tam rysy!
Jego żona przyszła i podarła ten obraz na strzępy.
Nie będę tutaj cytował wszystkich jej wypowiedzi, bo jest tego sporo, ale żebyś przynajmniej miał pewne pojęcie, podam kilka przykładów. Żona Akasha mówiła np., że:
- Czasem tęskni za czasami studiów, kiedy była obracana przez całą karuzelę facetów.
- Wydaje jej się, iż ma tak dobre małżeństwo, bo jej męża nigdy nie ma w domu.
- Nigdy nie gotuje i nie sprząta.
- Jego pieniądze to nasze pieniądze, a jej pieniądze to jej pieniądze (chociaż akurat zarabia grosze, więc jej pieniądze kilka znaczą).
- Urodziny jej męża są trudnym dniem, bo musi być miła cały dzień i musi mu coś kupić.
- Chciałaby się przespać z kolegą męża.
I tak dalej, i tak dalej…
Jej wypowiedzi są tak przerysowane, iż wśród ludzi pojawiły się opinie, jakoby to był tylko chwyt marketingowy wycelowany w zwiększenie ich popularności. Nie wiem, na ile to prawdopodobne, bo w gruncie rzeczy jaki facet chciałby sobie nabijać popularność w taki sposób?
Ale kto wie? Ludzie mają różne durne pomysły.
Redpillowe sępy
Redpillowcy oczywiście od razu rzucili się na tę historię, ale nie tylko dlatego, iż idealnie pasuje do ich ideologii.
Tak, red pill to ideologia. I nie zmieni tego jakiś pigułkowy guru, który będzie ci powtarzał jak mantrę, iż tak nie jest.
Red pill wyciąga z obserwacji świata pewne mniej lub bardziej trafne wnioski. Na podstawie tych wniosków tworzy swój światopogląd. Opierając się na nim, buduje system przekonań, wartości i zachowań…
Red pill to ideologia. Na domiar złego — z mocnym zacięciem marksistowskim.
Wróćmy jednak do głównej myśli.
Redpillowcy rzucili się na tę historię nie tylko z pobudek ideologicznych. Były również inne powody. Pierwszym z nich jest osobista vendetta, bo Akash jakiś czas temu gościł w swoim podcaście wyznawców czerwonej pigułki i wytykał im, iż samozwańczo robią z siebie wzorzec dla innych mężczyzn, a wiele ich przekonań jest po prostu dziecinnych.
Oczywiście teraz, z powodu problemów małżeńskich Akasha, jego twierdzenie zostało ośmieszone.
Mimo iż — uwaga uwaga — miał sporo racji.
Nietrudno znaleźć redpillowców, którzy twierdzą, iż kobieta poza seksualnością ma bardzo małą wartość. A panna starsza niż 22-23 lata jest już bezużyteczna dla mężczyzny. Ba! Niektórzy idą jeszcze dalej, głosząc, iż dziewczyna osiąga szczyt atrakcyjności w wieku kilkunastu lat, a potem już jest coraz gorzej.
Nie zmyślam. To są autentyczne wypowiedzi pigularzy.
I choć ktoś dysponujący rozumem i godnością człowieka uzna osobę głoszącą takie poglądy za — w najlepszym razie — głęboko zaburzoną, fanatycznym redpillowcom to nie przeszkadza. Fanatykom z zasady nie przeszkadzają głosy innych, bo w swoim fanatyzmie uważają się za jedynie słusznie oświeconych.
Ale…
Zaraz mi tu wyskoczy jakiś obrońca red pilla z tekstem, iż robię sobie chochoła, bo red pill wcale nie głosi takich poglądów. No dobra, w takim razie mam pytanie do ciebie, obrońco: kto uczynił cię przedstawicielem całego red pilla, żebyś tutaj subiektywnie ustalał, co rp głosi, a czego nie?
Pozwól, iż cię oświecę.
Red pill, jak każda ideologia, z biegiem czasu się rozrasta. Jego prekursorzy wprawili w ruch maszynę, która od wielu lat żyje już własnym życiem. I rodzi zatrute owoce. Nie dziw się więc, iż wewnątrz tej jednej zbiorczej ideologii funkcjonuje wiele odłamów myśli. Niektóre są umiarkowane i — przynajmniej częściowo — sensowne. Inne popadają w skrajności. A jeszcze kolejne zakrawają o fanatyzm.
Na domiar złego pigularze chorują na tę samą chorobę, co wszyscy ludzie zaczadzeni pewnymi ideami — ślepotę ideologiczną.
Objawia się ona tym, iż bardzo chętnie przyjmują (a choćby wyszukują samodzielnie) przykłady z życia potwierdzające ich światopogląd, ale jednocześnie wygodnie ignorują wszystko, co mogłoby im ten balonik ideowy przedziurawić. A jeżeli zignorować nie mogą, szukają wymówki, manipulują, zakłamują rzeczywistość/dane itd.
Oczywiście rp próbuje bronić się tym, iż bazuje na badaniach. Że to ruch “naukowy”. Tylko jak pigularze te badania czytają, to już jest odrębna kwestia…
Nawet ci, którzy uważają się za znawców tematu, nieraz robią tak durne błędy (albo specjalnie przemilczają pewne — bądź co bądź istotne — kwestie), iż cała pigułkowa scena robi się powoli śmiechu warta.
Tak czy inaczej…
Rozpisałem się na temat rp, a pozostało jedna kwestia. O wiele istotniejsza.
Męskie lęki
Oprócz osobistej vendetty istnieje jeszcze jeden powód, dla którego redpillowcy podłapali ten temat. Sytuacja Akasha uderza bowiem w istotny męski lęk. Lęk, który w ostatnich latach coraz bardziej przybiera na sile.
Lęk przed oddaniem wszystkiego kobiecie, która w zamian nie okaże ci choćby odrobiny szacunku.
To bardzo żyzna gleba, na której wyrastają kolejne piguły. Bo mężczyźni panicznie boją się skończyć tak jak Akash (albo już doświadczyli czegoś podobnego), a red pill obiecuje im pewne rozwiązania, dzięki którym facet może uzyskać kontrolę tam, gdzie jest najbardziej bezbronny.
O tym, czy te obietnice są prawdziwe, czy fałszywe, moglibyśmy dyskutować. Ale nie miejsce i nie czas na to.
Wspomnę tylko, iż twórcy redpillowego podcastu Fresh&Fit (ci sami, których poglądy Akash krytykował w bezpośredniej dyskusji) swego czasu zostali przyłapani na korzystaniu ze stron dla sugar daddy.
Hmm…
Chyba ich porady dotyczące relacji nie są tak skuteczne, skoro muszą płacić kobietom za towarzystwo.
Wróćmy jednak do meritum.
Co red pill radzi mężczyznom? Że uniknięcie takiej sytuacji jest możliwe, jeżeli masz lewar (czyli przewagę) nad kobietą. o ile mniej zależy ci na związku. A mężczyzna zdobywa ten lewar, stając się “mężczyzną o wysokiej wartości”. Wtedy w nagrodę znajdzie “kobietę wysokiej wartości”.
Ale czym cechuje się mężczyzna wysokiej wartości w ujęciu rp? Wysokim statusem, wysokimi dochodami i dowodem społecznym.
A kobieta wysokiej wartości? Młodością, urodą, niskim przebiegiem.
Mamy więc spojrzenie w 100% materialistyczne, co w sumie nie powinno dziwić. Red pill, jako ideologia z silnym zacięciem marksistowskim, musi być materialistyczna.
Ale przecież opisywany wcześniej Akash ma to wszystko. Ma pieniądze, sławę, solidny dowód społeczny, a na dodatek wygląda ok. Może jest niski (nic dziwnego u hindusów), ale poza tym tragedii nie ma.
Żonę ma o 10 lat młodszą, atrakcyjną i zapewniającą go, iż była dziewicą przed ślubem. Chociaż — w świetle ostatnich dowodów — wychodzi na oszustkę.
Nie zmienia to jednak faktu, iż w teorii wszystko było w porządku.
Więc co zawiodło?
Redpillowcy powiedzą ci, iż Akash “nie trzymał ramy”. Że jako “beta bankomat” tylko kupował sobie uwagę żony. Co swoją drogą jest dosyć zabawne, biorąc pod uwagę zachowanie samych pigularzy, którzy też kupowali sobie uwagę kobiet.
Ale choćby jeżeli poprzestaniemy na samym “trzymaniu ramy”, należałoby zadać pytanie, w czym niby miałoby mu to pomóc przy takiej kobiecie. W magiczny sposób zmieni jej charakter, bo będzie zgrywał samca alfa?
Nie sądzę, ale życzę powodzenia.
Jedynym skutecznym zabezpieczeniem przed władowaniem się w taką sytuację jest unikanie małżeństw z kobietami, które pod żadnym pozorem nie nadają się na żony. Ale żeby to wiedzieć, nie trzeba być redpillowcem.
Tym oto sposobem docieramy do sedna sprawy.
Lepsza alternatywa
Red pill nie pomoże ci stworzyć dobrego związku, bo fundamentalnym założeniem rp jest wojna między płciami. W końcu od jego przedstawicieli usłyszysz nie raz, iż strategie seksualne mężczyzn i kobiet są antagonistyczne. Dlatego rozwiązanie pigularzy jest proste: bądź większym skurwielem od kobiety.
Bynajmniej nie jest to przesada. choćby w Polsce masz jednego guru rp (całkiem popularnego), którego ideał postępowania to makiawelizm.
I wiesz co? Jego zachowanie rzeczywiście może być skuteczne, bo cyniczne manipulowanie ludźmi nieraz przynosi wymierne korzyści. Tylko pytanie brzmi, czy chcesz być takim człowiekiem? A ponadto: czy jest sens ufać komuś, kto za ideał postępowania uznaje bycie manipulantem?
Swoją drogą wątpię, żeby on sam stosował się do swoich recept, ale to już inna kwestia.
Teraz już wiesz, dlaczego uważam red pill za lustrzane odbicie feminizmu. Bo — nawiązując do kultowej Seksmisji — tam, gdzie feministki krzyczą: “samiec twój wróg”, tam pigularze krzyczą: “samica twój wróg”.
Zresztą jest to kolejny przykład marksistowskich naleciałości, tym razem dotyczących walki o władzę. Z tym iż dla bolszewików ta walka toczyła się między burżuazją i proletariatem. A dla pigularzy i feministek ta walka toczy się między płciami.
Tak. Dla redpillowców związek polega na nieustannej walce o dominację.
Nie dziwię się, iż przy takiej ideologii małżeństwo wydaje się czymś strasznym. Sam bym nie chciał się żenić, gdybym był przekonany, iż będę musiał do końca życia toczyć z moją żoną wojnę — niekoniecznie otwartą, ale na pewno psychologiczną.
Gwoli ścisłości: nie przeczę, iż rp trafnie wskazuje pewne problemy współczesności, ale jeżeli finalnym rozwiązaniem ma być uczynienie z mężczyzny albo rozwydrzonego bachora, albo skurwiela, to przepraszam bardzo, ale czym to się różni od feminizmu?
Bądź silnym mężczyzną — tak, oczywiście. Nie ustępuj na każdym kroku kobiecie — świetnie.
Ale bycie silnym mężczyzną nie jest równoznaczne z byciem skurwielem.
Tutaj pojawia się wspomniana lepsza alternatywa, czyli chrześcijaństwo. Bo my, chrześcijanie (przynajmniej ci, którzy wiedzą coś o swojej wierze), orientujemy się w temacie o wiele lepiej.
Wiemy np., że:
Żona cnotliwa jest koroną swego męża, ale ta, która go hańbi, jest jak zgnilizna w jego kościach. (Prz 12:4)
Wiemy też, iż nie powinniśmy patrzeć wyłącznie na urodę i młodość kobiety, ale również (a może przede wszystkim) na jej charakter. Na wartości, a nie na parametry.
Jak pisał św. Piotr do kobiet:
Waszą ozdobą niech nie będzie to, co zewnętrzne: wymyślne uczesanie, złote klejnoty czy okazałe szaty, ale osobowość wielkiego serca, niezniszczalnej łagodności i pokoju ducha. (1 P 3:3)
Znamy też układ stosunków małżeńskich, który jest szczególnie miły Bogu. Relacja między mężem a żoną ma odzwierciedlać relację między Chrystusem a jego Kościołem, co św. Paweł podsumowuje w tych słowach:
W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża! (Ef 5:33)
Kto by pomyślał? Rozwiązanie problemu, któremu red pill nieudolnie próbuje zaradzić, istnieje już od ponad 2000 lat.
Nie będę się tutaj w szczegółach rozwodził nad tym, jak wygląda ideał chrześcijańskiego małżeństwa, bo mam w planach napisanie osobnego tekstu na ten temat. Dlatego dziś tylko krótka adnotacja, żebyś wiedział, iż coś takiego istnieje.
W chrześcijańskim małżeństwie dwoje staje się jednym ciałem. A to jedno ciało — którego głową oczywiście jest mąż — opiera się na wzajemnym szacunku i miłości. Dlatego wolność męża jest ograniczana przez żonę, a wolność żony ograniczana przez męża.
Oczywiście zawsze będą pojawiały się jakieś konflikty, bo gdzie spotyka się dwoje wolnych ludzi, prędzej czy później narodzi się jakaś niezgoda. Ale problemy są po to, żeby je rozwiązywać, a nie od nich uciekać.
Więcej o tym kiedy indziej.
Podsumowanie
No zobacz popatrz, chociaż nie taki był mój zamiar, trochę się rozpisałem. Widocznie miałem sporo do przekazania
Ale kończąc nieco poważniej: radzę ci dobrze się zastanowić, kogo słuchasz (szczególnie, jeżeli robisz to regularnie), bo rady niegodziwych są zdradliwe, a ich słowa czyhają na krew. (Prz 12: 5-6)












