RECENZJA PRODUKTÓW INGRID COSMETICS

polinworld.blogspot.com 6 lat temu

Hej! Dzisiaj przygotowałam recenzje z nowościami od Ingrid Cosmetics. Przyznam się szczerze, wcześniej nie używałam nic z tej firmy. Widziałam jedynie posty na grupach kosmetycznych i dziewczyny wypowiadały się całkiem fajnie na temat produktów tej firmy. Postanowiłam to sprawdzić. Cały makijaż tymi kosmetykami znajdzie się niedługo na moim Insta jak tylko słońce zawita. Na pierwszy ogień pójdzie maskara.


Przy wyborze tuszu zawsze kieruję się kształtem szczoteczki. Moje rzęsy nie lubią małych i silikonowych. Gdy otworzyłam produkt byłam trochę zawiedziona właśnie nią i trochę się zabierałam do tego by go przetestować. Jak mam być całkiem szczera myliłam się i to bardzo. Zacznijmy od szczoteczki i dlaczego zmieniłam zdanie. Ma zaokrąglony kształt, który fajnie dopasowuje się do kształtu oka przez co dobrze rozczesuje rzęsy i je wydłuża. Delikatnie je pogrubia ale nie jest to efekt sztucznych rzęs. Preferuje mocno wytuszowane wtedy moje oko wygląda najlepiej, więc i w tym przypadku szczotkowałam je kilka razy. Są fajnie podkręcone, intensywnie czarne i lekko pogrubione. Co jest ważne po 10 godzinach się nie osypał. Cena produktu to 19,99 zł za 5 ml. Na promocji za 11,99 zł. Polecam. Porównywałam go z tuszem z L'oreal słynnym Paradise i moim ulubionym i mają bardzo podobny efekt jednak Ingrid trochę lepiej podkręca.


Pomada do brwi. Bez niej nie wyobrażam sobie makijażu. Jak raz zaczęłam tak przestać nie mogę. Wiele z nas sięga po tą z Wibo dlatego uznałam, iż je porównam. Chociaż mam je w innych odcieniach z Ingrid jest o wiele jaśniejsza przeznaczona dla blondynek i szatynek. Idealnie sprawdza się na co dzień gdy mam na sobie jedynie podkład, tusz do rzęs i bronzer. Nie są wtedy za mocno wyrysowane i uzyskuje naturalniejszy makijaż. Mam to szczęście, iż przy moich brwiach nie muszę tyle pracować. Wystarczy je tak naprawdę uzupełnić i lekko wydłużyć to tyle. Jak na pracę w tak ciężkich warunkach spisuje się podobnie jak ta z Wibo. Łatwo się nią pracuje i po 10 godzinach jest na swoim miejscu. Nie sprawdzałam jedynie czy jest wodoodporna ale zaczyna się jesień wszystko przed nami. Cena to 19,99 zł.


Podkład Ideal Match dostałam w kolorze 401 pearl beige. Jasny kolor o lekki różowych tonach. Moje pierwsze wrażenie chyba będzie za jasny. Zresztą na poniższym zdjęciu porównałam go z Healthy Mix w kolorze 51. Jednak po nałożeniu go na twarz dopasował się do koloru mojej cery i nie odcinał się od szyi. Niezły początek. Co do krycia powiedziałabym, iż ma średnie. Nie zatuszował moich przebarwień po trądziku. Przebijały się. Natomiast bardzo fajnie utrzymywał się na skórze lepiej niż Healthy Mix. Co jest ważne mój nos się z nim polubił a mam z tym zawsze duży problem. Nie podkreśla suchych skórek, nie roluje się i pozostaje na skórze cały dzień. Z lekkim ubytkiem na nosie czy brodzie. Nie tworzy efektu maski, ma matowe wykończenie ale nie jest to taki płaski mat. Cena produktu wynosi 29,99 zl za 30 ml.


Jest to mój pierwszy kosmetyk tego typu. Na pierwszy rzut oka kolory trafione do mojej karnacji. Produkt 3w1 na wyjazdy super opcja. Zacznijmy od ciemnego podkładu. Ładny ciepły odcień, łatwo się go aplikuje jak i rozciera. Daje dość delikatny efekt. Co do jasnego podkładu to tutaj niestety się nie dogadaliśmy. Na strefę pod oczami jest dla mnie za ciężki i mój nos też się z nim nie polubił. Rozświetlacz po aplikacji nie widziałam znacznej różnicy czy jest czy też nie. Po chwili na skórze widać delikatną taflę. Dla osób szukających mocnego roświetlenia mogą być niezadowolone. Cena 31,99 zł.


Coś co tygryski lubią najbardziej a mianowicie pomadki. Dzisiaj na tapecie błyszcząca pomadka w czerwonym odcieniu, który mi się bardzo podoba. Na ustach nie jest mocno błyszcząca. Rozprowadza się dobrze, pigmentacja też jest satysfakcjonująca. Wystarczy jedno pociągnięcie nie trzeba dokładać kolejnej warstwy. Co do trwałości to zostawia ślady na kubkach, widelcach, ale przy tym ładnie się zjada. Nie przetrwa posiłku ale tego się spodziewałam. o ile planujemy wyjść na kawę albo gdzieś gdzie nie będziemy jeść to będzie ok.


Ostatni produkt to róż. Jak już wyżej wspomniałam borykam się jeszcze z pozostałościami po trądziku. Z racji tego nie używam różu bo tylko uwidacznia takie problemy. Ale nie skreśliłam tego produktu i dałam mu szanse ale tylko w warunkach domowych. Na policzkach daje dość delikatny efekt i mi się on podoba. Przez co nie narobimy sobie nim plam. o ile chodzi o kolor jest to ciepły róż z drobinkami złota nr 13. Mam też inne zastosowanie tego produktu. Pięknie wygląda na powiece. Takiego koloru nie mam w swoim zasobie.


Podsumowując z tego zestawu kosmetyków moje serce skradł tusz do rzęs, pomada do brwi oraz podkład. Na pewno gdy mi się skończą sięgnę po nie kolejny raz. W szczególności po tusz do rzęs. Za taką cenę myślę, iż warto zwrócić na nie oko. Wszystkie produkty znajdziecie w drogerii Hebe i na tą chwilę trwa na nie promocja. Dajcie znać czy używałyście kosmetyków tej marki i który produkt skradł Wasze serce. Buziaki :*

Idź do oryginalnego materiału