Otulona, już rozbudzona idę do kuchni zaparzyć kawę.
Wszyscy jeszcze śpią, jest cisza, wtulona w szlafrok próbuję przypomnieć sobie niedokończone sny. Kiedy nie chcę się jeszcze rozbudzić, staram się złapać ostatni kęs snów, ale nie udaję mi się do nich wrócić. Wczesny poranek, ten czas jest tylko dla mnie. Unoszący się zapach kawy, otwarta książka na stole, rozrzucone magazyny, które uwielbiam przeglądać. Odsłaniam zasłony i patrzę jak dzień rozciąga się pełen spokoju. To moja niedziela, jeszcze w piżamie siadam przy stole i czytam. Bywają też chwile, iż obserwuję drzewo za oknem, które zawsze jest i daje poczucie trwałości bycia. Zmieniają się tylko jego kwiaty, teraz jesienią patrzę jak dojrzewają szyszki, których przybywa.
Dla każdej z Was poranek na pewno wygląda inaczej, wykonywanie innych czynności, powtarzalność rytuałów i nieodłączna ich celebracja. Zastanawiam się wtedy, co jest dla mnie ważne, z czym muszę się uporać, co zmienić, a czasem pozwolić aby coś dalej trwało. Kiedy poranek stanie się dniem, idę na jogging lub startuję już w kuchni. Smażone jajka z pomidorami, pokrojone świeże pieczywo. Przed okrzykiem śniadanie na stole, jeszcze przez chwilę w ciszy, otulona marzeniami jestem tylko dla siebie.
Niedzielny poranek w piżamie, to krótki czas refleksji, pozbierania myśli zanim wstanie świat.
Dziękuję za współpracę:
foto: Sylwia Katarzyna Zemła Jasnawoda Photography