Randka w ciemno: Szansa na miłość czy tylko złudzenie?

newskey24.com 3 dni temu

Po kłótni z Jadwigą poczułem się lekko winny. Po rozwodzie z żoną spotykałem się z Jadwigą, koleżanką z pracy, ale twierdzić, iż wszystko pomiędzy nami było ciche i spokojne, byłoby kłamstwem. Jadwiga była porywcza i zawsze znajdowała pretekst do sprzeczki.

Mogłem nie rozwijać tej sytuacji, ale jej kaprysy już mnie naprawdę zmęczyły myślałem, wracając samochodem z warszawskiego biura do domu. Gdybyśmy się pokłócili w cztery oczy, to byłoby w porządku, a tak robiła to przy wszystkich w gabinecie, a koledzy się śmiali. Co prawda wszyscy zdziwieni, iż w ogóle ją polubiłem. Dobrze, iż usunąłem jej numer

Wieczorem postanowiłem odpocząć, zjadłem coś, zanurzyłem się w telefonie i przelotnie zerkałem na ekran telewizora, leżąc na kanapie. Miałem w sobie lekki niepokój

Polona już spała, gdy zadzwonił telefon. Dzwonił nieznany numer, a ona automatycznie odpowiedziała sennym głosem.

Tak

Cześć usłyszała męski, nieznany głos wciąż mi zależy, iż się nie gniewasz?

Nie odparła, jeszcze połyskując ze snu, ale już zorientowała się, iż rozmowa nie jest skierowana do niej, głos brzmiał obco.

Dobra, przepraszam, popełniłem błąd. Wiesz, robić hałas przy wszystkich nie jest ładnie, a ja też się poczułem zraniony. Zaraz usunąłem twój numer, ale potem przypomniałem sobie, iż znam go na pamięć. Może przyjadę do ciebie?

Teraz? zerknęła na zegarek, był pierwsza w nocy.

Polona chciała już spać, nie zamierzała tłumaczyć mężczyźnie, iż pomylił numer to zajęłoby jej trochę czasu. Po krótkiej rozmowie:

Przyjedź odłała.

Nie chciała choćby myśleć o tym człowieku, chociaż uśmiechnęła się, wyobrażając sobie, iż popełnił błąd i pojechał do swojej dziewczyny Zaraz po tym znów pogrążyła się we śnie.

Rano Polona dopijała kawę, wyczyściła filiżankę i odłożyła ją do szafki, gdy zadzwonił telefon.

O Boże, znowu rano, a ja już mam się szykować do pracy Ach, ten nieznany numer, chyba ten sam, co w nocy odpowiedziała.

Cześć znowu usłyszała ten sam głos.

Cześć.

W nocy moja dziewczyna wyrzuciła mnie i zamknęła przede mną drzwi odezwał się wesoło.

A ja widzę, iż nie przejęłaś się tym od razu zwrócili się na ty.

Tak, masz rację Ale jako porządkowa kobieta powinnaś mi zrekompensować moralne straty.

Polona wybuchła śmiechem, po czym zdziwiła się.

Ja? Co ja mam tutaj wspólnego? Numer trzeba było lepiej zapamiętać.

Dlaczego nie powiedziałaś od razu, iż się pomyliłeś?

Bo chciałam spać. Grzeczni ludzie nie budzą swoich dziewczyn nocą.

Może i masz rację, ale musisz mi wyjść na randkę

To już za dużo, zaczynałeś marzyć

Czemu nie? Spotkaliśmy się nocą, nie musiało być bez powodu.

No właśnie się nie poznaliśmy.

W takim razie ja Grzegorz. A ty?

Polona odparła automatycznie.

Świetnie, podoba mi się twoje imię zaśmiał się Grzegorz spotkajmy się wieczorem w kawiarni Szczęście, około szóstej.

O mój Boże, nie widziałeś mnie wcale, a już proponujesz spotkanie Czyżbym była stara i straszna, jak babcia Jaga?

Z głosu brzmisz młodo i pięknie roześmiał się Grzegorz ja też jestem w pełni sił. Poza tym jestem jasnowidzem i widzę wszystko Podobasz mi się już teraz.

Polona roześmiała się.

Po co więc pytałeś o imię?

No cóż, jasnowidzowie też się mylą. Co z randką? Czekam cię w Szczęściu.

Nie zamierzam z tobą się spotykać, jesteś zbyt zarozumiały i pewny siebie odparła.

Nie namawiam, ale zdecydowanie polecam, masz czas do wieczora zakończył rozmowę Grzegorz.

Polona pojechała do biura, nieco zdezorientowana.

Co to było? Kto to był?

Cały dzień Polona kręciła się z dokumentami, jak wiewiórka w kołowrotku, w biurze przygotowywano się do kontroli, trzeba było wszystko doprowadzić do porządku i zgodności.

Polonie trzydzieści trzy lata, a od rozwodu minął dwa lata. Nie mieli dzieci, mąż nie chciał ich, choć ona nalegała. W końcu zrozumiała, iż nie wytrzyma żonaty mężczyzna, który nie lubi dzieci. Kiedy odwiedziła ją młodsza siostra z bliźniakami, mąż od razu opuścił dom, wrócił wieczorem i wściekle rzucił:

Nie mogę znieść tych małych hałaśliwych, które wszędzie się wkradają Powiedz siostrze, żeby nie przychodziła, kiedy mnie jest w domu.

Niedługo potem rozwiedli się, oboje bez żalu. W biurze Polona nie miała czasu myśleć o Grzegorzu i jego porannym telefonie. Spotkania tego typu nie brała pod uwagę poważnie, a już tym bardziej nie chciała iść na randkę na ślepo.

Polono, przynieś mi te dokumenty, które wczoraj pokazałaś powiedział szef, zaglądając do ich gabinetu w pośpiechu, jakby właśnie wracał z jakiejś delegacji coś mnie nurtuje

Polona była uznawana przez przełożonych za solidną specjalistkę, więc szef przydzielał jej trudne zadania, a ona cicho przyjmowała je, wiedząc, iż dostanie ładny premiowy bonus. Niektóre koleżanki, zwłaszcza kobiety, zazdrościły jej i szeptały:

Co ona tak robi, iż nasz Szef tak go nazywają po cichu podsuwa jej dokumenty, a my też nie jesteśmy głupi I jeszcze premię przyznaje.

Największy protest wyrażała Renata, a jej odpowiedzi przychodziły od Tymoteusza:

Zazdrość to czarna sprawa, Renatko, sam nie potrafisz niczego dobrze policzyć. Nasz szef ma oczy jak sokół, widzi, kto na co zdolny.

O, i ty też Co? Na tej naszej Polce światło się zlało?

Tymoteusz nigdy nie kłócił się z kobietami, po prostu wyjaśniał sytuację sprawiedliwie.

W końcu dzień pracy dobiegł końca, Polona westchnęła z ulgą był bardzo owocny. Usiadła na parkingu, wsiadła do swojego samochodu i ruszyła w drogę. Nieplanowo skręciła w stronę kawiarni Szczęście i zatrzymała się, nie wysiadając.

Patrzyła na ludzi przychodzących i stojących przy wejściu. Przed drzwiami stał młody mężczyzna z bukietem białych róż, odwrócił się w jej stronę i patrzył na przejście, jakby oczekiwał, iż przyjdzie od niej.

W końcu odwrócił się w stronę Polony i ona z niedowierzaniem wykrzyknęła:

To Grzegorz, moja pierwsza miłość!

Od tego momentu nie spotkała już go ponownie. W liceum Grzegorz podobał się jej, był w jedenastym klasie, ona w dziewiątej. Wiele dziewczyn rywalizowało o jego uwagę, zawsze otoczony był przyjaciółmi. On jednak nie zwracał na Polonę uwagi, bo była młodsza. Wtedy przyjaźnił się z Łucją, piękną i wyniosłą dziewczyną, której ojciec był burmistrzem, więc wszystko, co chciała, miała.

Zastanawiam się, czy Grzegorz mnie czeka, czy kogoś innego Nie pamiętam jego głosu, nie rozmawiałam z nim. Po szkole wyjechał na studia. Nie spotkałam go od tamtej pory pomyślała Polona. Dobra, zobaczę, kogo on wyczekuje.

Grzegorz kręcił głową, wyczekując kogoś, wydawało się, iż już się denerwuje. Polona powoli wysiadła z samochodu i podeszła do kawiarni. Gdy tylko zobaczył dziewczynę podchodzącą, szeroko się uśmiechnął.

Nie pomyliłem się pomyślał to na pewno ona. Taką wyobrażałem sobie w głowie.

Podszedł do niej i podał róże.

Polono, to dla ciebie.

Skąd wiesz, iż to właśnie ja? I skąd wiesz, iż lubię białe róże?

Widziałem cię w wyobraźni, a to dziwne, bo bardzo cię przypominasz, pośmiała się Polona. Co do róż, to intuicja, nie wahałem się, od razu wybrałem białe.

Nie przypomina mi się, iż jesteś Grzegorzem. Uczyliśmy się razem w szkole, ja byłam młodsza, wtedy nie zwróciłeś na mnie uwagi.

Polono, byłaś naszą najlepszą siatkarką w liceum, pamiętam twoje zagrywki, które rzadko przechodziły obronę przeciwników. Tak, byłaś mała, ale pamiętam i podziwiałem cię wtedy. Twoje długie, smukłe nogi zawsze przyciągały uwagę ona zdziwiona, skąd pamięta nogi, przypomniała sobie treningi siatkówki w szkole.

W kawiarni siedzieli do późna, potem pojechali swoimi samochodami i umówili się na kolejny wieczór. Od tego czasu spotykali się regularnie, rozmawiali i żałowali utraconego czasu.

Po pół roku Grzegorz i Polona wzięli ślub, a po roku urodziła się piękna córeczka, a później syn. Byli szczęśliwi i często wspominali szkolne lata. To nocne, przypadkowe poznanie doprowadziło ich do szczęśliwego małżeństwa, choć kiedyś już się znali. Życie rozdzieliło ich na różne drogi, ale los zawsze znajdzie sposób, by połączyć stare znajomości.

Idź do oryginalnego materiału