Hej, słuchaj, muszę Ci opowiedzieć, co się ostatnio przydarzyło Grzegorzowi. Po kłótni z Urszulą, swoją koleżanką z pracy, czuł się trochę winny. Po rozwodzie z żoną, spotykał się z Urszulą, ale nie można było mówić, iż wszystko szło gładko ona zawsze znajdzie pretekst do sprzeczki.
Mógłbym nie rozwijać tego tematu, ale już mam dość kaprysów Urszuli pomyślał, wracając samochodem z pracy do domu. Gdybyśmy się pokłócili w cztery kąty, to by było w porządku, a tu ona robi hałas w biurze, a koledzy się śmieją. Wszyscy dziwają się, iż w końcu coś w niej zobaczyłem. Dobrze, iż usunąłem jej numer
Wieczorem Grzegorz postanowił się zrelaksować, zjadł coś, wpadł w wir telefonu i co jakiś czas zerkał na telewizor leżąc na kanapie. Miał lekki niepokój w brzuchu
Bogna już spała, kiedy telefon rozbudził ją w środku nocy. Dzwonił nieznany numer, a ona odruchowo odpowiedziała sennym głosem.
Tak
Cześć usłyszała chłopiec głos, nieznany czy wciąż jesteś zdenerwowana?
Nie odparła, choć jeszcze w półśnie, już wyczuła, iż to nie do niej. Głos nie był jej.
Dobra, przepraszam, straciłem panowanie. Ale wiesz, robić scenę przy ludziach jest nieładnie, a ja też się poczułem urażony. Od razu usunąłem Twój numer, ale potem przypomniałem sobie, iż znam go na pamięć. Pojedźmy do Ciebie.
Teraz? zerknęła na zegarek, była pierwsza godzina nocna.
Bogna chciała zasnąć i nie zamierzała tłumaczyć facetowi pomyłki. To zajęłoby trochę czasu, więc po prostu powiedziała:
Przyjedź, zawiesiła.
Nie chciała choćby myśleć o tym gościu, choć uśmiechnęła się, wyobrażając sobie, iż pewnie po prostu pojechał po swoją dziewczynę I znowu zasnęła.
Rankiem, po wypiciu kawy i wymyciu kubka, usłyszała dzwonek telefonu.
Ojej, co to tak rano, mam już iść do pracy A numer nieznany, ten sam, co w nocy pomyślała i odebrała.
Cześć znów ten sam głos.
Cześć.
W nocy moja dziewczyna wyrzuciła mnie i zamknęła przede mną drzwi powiedział wesoło.
A ja widzę, iż nie przejąłeś się tym od razu przeszli na ty.
Tak, masz rację Ale jako przyzwoita dziewczyna powinnaś mi zrekompensować moralne straty.
Bogna wybuchła śmiechem, potem zaskoczyła się.
Ja? Co mnie to obchodzi? Powinno się numer lepiej zapamiętywać.
Dlaczego nie powiedziałaś od razu, iż pomyliłeś się?
Bo chciałam spać. Grzeczni ludzie nie płoszą dziewczyny w nocy.
Może się z Tobą zgodzę, ale musisz mi umówić randkę
To już za dużo, marzysz
Czemu nie? Spotkaliśmy się nocą, nie musiało być bez powodu.
Ale się nie spotkaliśmy.
W takim razie ja Grzegorz. A Ty?
Bogna odparła automatycznie.
Super, podoba mi się Twoje imię zaśmiał się Grzegorz spotkajmy się wieczorem w kawiarni Szczęście, godzinę szóstą.
O mój Boże, nie widziałeś mnie, a już proponujesz spotkanie Może jestem starą i straszną jak Baba Jaga.
Z głosu brzmisz młodo, pięknie roześmiał się Grzegorz ja też jestem w pełni sił. Poza tym jestem jasnowidzem, widzę wszystko Już mnie lubisz.
Bogna roześmiała się.
Po co wtedy pytałeś o imię?
No wiesz, jasnowidze też czasem się mylą. To co, randka? Czekam na Ciebie w Szczęściu.
Nie, nie zamierzam się z Tobą spotykać, jesteś za pewny siebie i arogancki odpowiedziała.
Nie namawiam, ale zdecydowanie polecam, masz czas do wieczora odłożył słuchawkę.
Bogna jadąc do biura w samochodzie była w lekkim zdumieniu.
Co to było? Kto to był?
Cały dzień kręciła się z dokumentami, jak wiewiórka w kołowrotku, biuro szykowało się do kontroli, wszystko trzeba było dopiąć na ostatni guzik.
Bogna ma trzydzieści trzy i dwa lata od rozwodu. Nie mieli dzieci, mąż nie chciał, choć ona nalegała. W końcu zrozumiała, iż nie wytrzyma bez potomstwa. Gdy odwiedziła ją młodsza siostra z bliźniakami, mąż natychmiast wyszedł z domu, a potem wrócił wieczorem i złością wykrzyknął:
Nie wytrzymam tych małych, piszczą, krzyczą, wgryzają się wszędzie Powiedz siostrze, żeby nie przychodziła, kiedy jestem w domu.
Wkrótce rozwiedli się, oba bez żalu. W biurze nie było czasu, żeby myśleć o Grzegorzu i jego porannym telefonie. Nie brała tego spotkania na poważnie, nie zamierzała iść na randkę na ślepo.
Bogno, przynieś mi te dokumenty, które wczoraj mi pokazywałaś zawołał szef, przechodząc obok ich gabinetu. Coś mi nie gra
Bogna była w firmie uznawana za solidną specjalistkę, więc szef często obarczał ją cięższymi zadaniami. Wiedziała, iż po tym dostanie porządny premiowy bonus w złotych. Niektórzy koledzy, zwłaszcza kobiety, szeptali z zazdrości:
Co ona taką robi, iż nasz Borysik tak potocznie nazywali szefa podsuwa jej dokumenty, my też nie jesteśmy głupi I jeszcze premie wypłaca.
Najbardziej oburzoną była Renata, a zawsze odpowiadał jej Tymek:
Zazdrość to czarna magia, Renatko, sama nie wyliczysz nic bez błędów. A nasz szef ma oczy jak sokół, widzi, kto na co zdolny jest.
Ojej, a ty też? Co, na tej polskiej scenie coś się działo?
Tymek nigdy nie kłócił się z kobietami, po prostu wyjaśniał sytuację sprawiedliwie.
Wreszcie dzień się skończył, Bogna westchnęła z ulgą, był bardzo produktywny. Usiadła na parkingu, wsiadła do auta i ruszyła w drogę. Nie spodziewała się, iż nagle zjechała w stronę kawiarni Szczęście i zatrzymała się, nie wysiadając.
Patrzyła na przechodniów i ludzi przy kawiarni. Przy wejściu stał młody mężczyzna z bukietem białych róż, odwrócił się w jej stronę i patrzył na przejście, chyba licząc, iż dziewczyna przyjdzie od tego miejsca.
W końcu odwrócił się w jej stronę i Bogna nie mogła uwierzyć.
To przecież Grzegorz, moja pierwsza miłość! wykrzyknęła.
Od tego momentu nie spotkali się już nigdy więcej.
W liceum Grzegorz był przystojnym chłopakiem w jedenastym roczniku, a Bogna była w dziewiątej klasie. Wszyscy dziewczyny w nim były zakochane, miał przyjaciół i zawsze otoczenie go uwielbiało. On jednak nie zwracał uwagi na Bognę, bo była młodsza. Wtedy przyjaźnił się z Lidią, piękną i wyniosłą dziewczyną, której ojciec był burmistrzem, więc miała wszystko pod ręką.
Zastanawiam się, czy Grzegorz mnie czeka, czy kogoś innego, nie pamiętam choćby jego głosu, nie rozmawialiśmy Po szkole wyjechał na studia. Nie spotkałam go od tamtej pory myślała Bogna. Dobra, zobaczę, kogo on czeka.
Grzegorz kręcił głową, wyczekując kogoś, wyglądał na nerwowego. Bogna wyszła powoli z auta i ruszyła w stronę kawiarni. Gdy zobaczył dziewczynę podchodzącą do lokalu, szeroko się uśmiechnął.
Nie pomyliłem się pomyślał to na pewno ona. Taką sobie wyobrażałem.
Podszedł i podał róże.
Bogno, to dla Ciebie.
Skąd wiesz, iż to właśnie ja? I iż lubię białe róże?
Przecież tak sobie wyobrażałem, a przy okazji przypominało mi kogoś z przeszłości zaśmiała się Bogna. Co do róż, to intuicja, od razu wybrałem białe.
Nie przypominam Ci się, wiem, iż jesteś Grzegorz i chodziliśmy razem do szkoły, ale ja byłam młodsza. Wtedy mnie nie zauważyłeś.
Bogno, byłaś naszą najlepszą siatkarką w szkole, pamiętam twoje serwisy, nikt ich nie przełamywał. Byłaś mała wiekowo, ale piękna, długie i szczupłe nogi zawsze przyciągały uwagę on wspominał, a ona dopytywała się, skąd pamięta jej nogi, pewnie z siatkówki, kiedy razem grali za honor szkoły.
W kawiarni siedzieli do późna, potem pojechali własnymi autami i umówili się na kolejny wieczór. Od tej pory spotykali się, rozmawiali i trochę żałowali, iż stracili tyle lat.
Po pół roku Grzegorz i Bogna wzięli ślub, a po roku urodziła się piękna córeczka, a potem syn. Byli szczęśliwi i ciągle wspominali szkolne lata. To nocne, przypadkowe spotkanie doprowadziło ich do szczęśliwego małżeństwa, choć kiedyś już się znali. Życie ich rozdzieliło, ale los w końcu połączył ich znów.





