Radość bycia mamą

twojacena.pl 1 tydzień temu

**Szczęście bycia matką**

Ranek wstał ciepły i cichy nad wsią rozłożoną wzdłuż lasu, nad rzeką. Słychać było porykiwanie krów, które już tylko nieliczne zostały, i gdzieniegdzie leniwy szczek psów. Nad lasem za rzeką kłębiły się ciemne chmury.

Agnieszka lubiła wstawać wcześnie latem, podobał się jej ten poranny czas, choć nie miała gospodarstwa, tylko kury i spokojnego psa Burek, który mieszkał z nią w domu odziedziczonym po matce. Matka zmarła dawno, jakieś dziesięć lat temu.

Agnieszka, szczupła trzydziestolatka, stała przy studni i z wysiłkiem kręciła kołowrotem, ciągnąc pełne wiadro wody. Uniosła dwa ciężkie wiadra i poszła ścieżką w stronę domu.

**Nieszczęście i troski**

Agnieszka była mężatką tylko pół roku. Jej mąż, Władysław, wysoki i krzepki, był leśniczym w tych stronach. Był postrachem kłusowników, którzy zjeżdżali tu z miasta w drogich samochodach. Pewnie na któregoś natknął się w lesie zabili go. Śledztwo ciągnęło się długo, ale nikogo nie znaleźli, a Władysława pochowali.

Od tamtej pory Agnieszka żyła sama. Przychodzili do niej swaci choćby z sąsiedniej wsi, ale nie chciała zakładać rodziny bez miłości. Podobał się jej jednak Grzegorz, miejscowy mechanik, trochę przypominający Władysława. Tak samo mocny, spokojny i nie nachalny. Często łapała jego ciepłe spojrzenie i wtedy spuszczała oczy.

Kiedy pochowała męża, długo rozpaczała.

Szkoda, iż nie urodził mi się syn czy córka. Teraz miałabym cząstkę Władka przy sobie. Nie dane mi było to szczęście… czuła w sobie instynkt macierzyński, ale nie miała komu go poświęcić.

**Syn rolnika**

We wsi mieszkał Jędrek, niesforny i bezczelny, często pijany. Czekał na Agnieszkę pod domem, gdy wracała z pracy. Kiedyś choćby wyznał jej miłość, choć grubiańsko i niezgrabnie. Raz próbował ją objąć, ale odepchnęła go, wbiegła na podwórko i chwyciła łopatę stojącą przy progu.

jeżeli się przybliżysz, rozłupię ci głowę powiedziała twardo. Jędrek, widząc jej spojrzenie, zląkł się i odszedł z kwitkiem.

Mieszkał z ojcem, zamożnym rolnikiem. Jego matkę pochowano dawno, a ludzie szeptali, iż mąż z życia ją wypędził. Jędrek odziedziczył jego charakter, tylko do pracy nie miał ochoty.

Miejscowe dziewczyny bały się tego wiecznie podpitego chłopa. Pewnego dnia pobił miejscowego chłopaka, który stanął w obronie swojej dziewczyny. Pobił go tak, iż tamten trafił do szpitala. Przyjechał dzielnicowy, sprawę załatwił i nałożył grzywnę. Na tym się skończyło. Nikt nie chciał zadzierać z lokalnym bogaczem. A ta grzywna była zwykłą łapówką za milczenie.

Minęło trochę czasu, a potem wieś obudziła się nocą od łuny pożaru. Palił się duży dom zamożnego rolnika i pobliska stodoła. Zwierzęta ktoś wyprowadził. Znowu było śledztwo, ale sprawców nie znaleziono stwierdzono zwarcie instalacji. Sam rolnik nie wyszedł z domu, a Jędrek wtedy nie nocował u siebie. Był u jakiejś kobiety.

Agnieszka odetchnęła z ulgą, gdy rozeszła się wieść, iż Jędrek wyjechał do miasta. Miał tam znajomych.

No i chwała Bogu, odczepił się.

**Nieproszony gość**

Minęły lata. Agnieszka z wiadrami weszła na ganek i zobaczyła, iż drzwi do domu są uchylone.

Chyba nie zamknęłam, idąc pomyślała i weszła do sieni. Drzwi do izby też były otwarte.

Ostrożnie przekroczyła próg i nagle poczuła zapach tytoniu i alkoholu. Postawiła wiadra na podłodze, weszła do środka i zobaczyła śpiącego mężczyznę w kącie na łóżku. Cofnęła się ze strachu, ale przyjrzała się i poznała Jędrka.

Chwała Bogu, nie złodziej przemknęło jej przez głowę.

Silnie szarpnęła go za ramię. Otworzył oczy.

Wynoś się stąd! Od kiedy to tu się rozpanoszyłeś? krzyknęła. Wstawaj, albo zaraz cała wieś się zleci!

A ty gdzie się włóczyłaś o tej porze? W domu nie nocowałaś? zapytał.

A ty kim jesteś, żebym się przed tobą tłumaczyła? Wynoś się! wściekała się Agnieszka.

Nie wrzeszcz tak, chłopaka obudzisz mruknął, wskazując głową na mały pokoik.

Agnieszka odsunęła zasłonę i zobaczyła zwiniętą w kłębek, śpiącą postać dziecka. Chciała coś powiedzieć, ale Jędrek przerwał:

Nie krzycz. Daj mi dwa słowa powiedzieć burknął, trzymając się łóżka, żeby nie zachwiać się na nogach. Przetarł twarz dłońmi i potrząsnął głową.

Co za chłopak? Czyj? zapytała przerażona.

Mój. Kuba.

Twój? Skąd? nie mogła uwierzyć, iż to potwór mógł mieć dziecko.

**Kuba**

Podeszła bliżej. Chłopiec był chudy i brudny, jak bezpański szczeniak.

Tak, mój syn. Matka mu zmarła, teraz jest ze mną. Dopiero od kilku miesięcy.

Ile on ma lat?

Chyba pięć…

Nie wiesz, ile lat ma twój syn? zdziwiła się.

Możemy u ciebie przenocować parę dni? zapytał nagle Jędrek. Muszę sprawy załatwić.

Nie ma mowy! odpowiedziała twardo.

Wtedy usłyszała za sobą cichy głosik:

Ciociu, pić mi się chce.

Agnieszka odwróciła się gwałtownie i zobaczyła chłAgnieszka popatrzyła na Kubę, którego oczy błyszczały jak dwa małe światełka w ciemności, i wtedy zrozumiała, iż to nie przypadek przywiódł go pod jej dach to przeznaczenie dało jej drugą szansę, by wreszcie zostać matką.

Idź do oryginalnego materiału