PUSTE MNIE W SPOKOJU, PROSZĘ

newskey24.com 6 godzin temu

Wypuść mnie, proszę.

Nie jadę nigdzie szepnęła kobieta, głos drżał w płaczu niewylany. To mój dom, nie zostawię go. w jej ustach dźwięczały łzy, które nie spłynęły.

Mamo wymówił mężczyzna. Wiesz, iż nie dam rady o ciebie dbać Musisz to zrozumieć.

Aleksander był przygnębiony. Widział, iż matka cierpi i niepokoi się. Siedziała na starej, wypranymi kurzu kanapie w domku wsi w okolicach Skierniewic.

Lustra z podświetleniem

Aleksander wiedział, iż nie da rady. To był udar. Stasia Kowalska od lat chorowała. Pamiętał, jak musiał wziąć kilka miesięcy urlopu, by opiekować się matką po złamaniu kości. wtedy, choć odważna, nie potrafiła przejść choćby jednego kroku bez jego pomocy.

Niedawno Aleksander zaczął dobrze zarabiać i planował latem odnowić rodzinny dworek, żeby matce było wygodnie. ale udar przyszedł niczym mgła nad jeziorem. Naprawy straciły sens, trzeba było zabrać matkę do miasta.

Zosia spakuje twoje rzeczy skinął Aleksander w stronę żony. Powiedz jej, czego potrzebuje.

Stasia Kowalska milczała, wpatrując się w okno, gdzie jesienny wiatr zrywał żółknące liście starych dębów, które widziała od dziecka. Jej prawe ręce, pracowite, mocno zaciskały lewą, bezwładnie zwisającą.

Zosia grzebała w szafie, ciągle pytając teściową, co wziąć, a co zostawić. Teściowa jedynie patrzyła w dal, jakby myśli jej dryfowały ponad kłody, szaty i połamane okulary.

Stasia urodziła się i przeżyła sześćdziesiąt osiem lat w małej wiosce, która powoli pustoszała. Całe życie pracowała jako krawcowa. Najpierw w miejscowym zakładzie krawieckim, który zamknął się, gdy ludności stało się tak mało.

Potem zaczęła pracować w domu. Z czasem zleceń było jeszcze mniej, więc poświęciła się ogrodowi i domowi, wkładając w to całą duszę. Nie mogła sobie wyobrazić porzucenia swojego gospodarstwa i przeprowadzki do wielkiego, obcego mieszkania w mieście…

Aleksi ona znowu nic nie je westchnęła Zosia, wchodząc do kuchni i zmęczonym ruchem postawiła talerz z jedzeniem na stole. Nie dam rady. Nie mam sił

Aleksander spojrzał na żonę, potem na nieporuszony talerz i pokręcił głową. Głęboko westchnął i wszedł do pokoju matki.

Stasia siedziała na kanapie i patrzyła w okno, jakby nie mrugała. Szare, przygasłe oczy wpatrywały się w dal. Pracująca ręka spoczywała na drugiej, ściskając ją, jakby chciała przywrócić życie.

Pokój był wypełniony przyrządami do rehabilitacji, wszędzie leżały manualne rozciągacze, na stoliku stos leków. Gdyby Aleksander nie nalegał, Stasia nie dotknęłaby ich choćby jednym palcem.

Mamo?

Stasia nie odpowiedziała.

Mamo?

Synku? wyszeptała kobieta, ledwo słyszalnym głosem.

Po udarze prawie nie mogła mówić, słowa były rozmyte. Teraz było już lepiej, ale wciąż trudno było zrozumieć, co chce powiedzieć.

Dlaczego znów nic nie jesz? Zosia się stara, gotuje. Od kilku dni prawie nic nie przyjmujesz.

Nie chcę, synku odpowiedziała Stasia cicho. Obróciła się powoli w stronę Aleksandra. Naprawdę. Nie zmuszaj mnie.

Mamo czego chcesz? Powiedz

Aleksander usiadł obok matki, a ona wzięła go za rękę.

Wiesz, czego pragnę, kochanie. Chcę wrócić do domu. Boję się, iż już go nie zobaczę.

Mężczyzna westchnął i pokręcił głową.

Sam wiesz, iż codziennie pracuję, a Zosia biega od lekarzy. Zima na dworze, nie da się pojechać gdzieś Poczekajmy przynajmniej do wiosny. kobieta skinęła głową, Aleksander uśmiechnął się i wyszedł.

Niech nie będzie za późno, synku niech nie będzie za późno.

Przepraszam, kolejny zabieg IVF się nie udał smutno rzekła lekarka, ściągając okulary i patrząc na młodą kobietę.

Zosia zatrzasnęła dłonie przy twarzy:

Dlaczego? Wszystko innym się udaje! Mówiłaś, iż po pierwszym niepowodzeniu to normalne. Czterdzieści procent kobiet zajdzie w ciążę po pierwszym zabiegu. To już trzecia próba, a rezultat przez cały czas brak! Co się dzieje!

Aleksander siedział milcząco, trzymając żonę za rękę. Był nerwowy. W sąsiednim skrzydle kliniki Stasia leżała na masażu, a już nadszedł czas, by ją zabrać.

Posłuchajcie zaczęła lekarz cicho. Rozumiem wasze marzenie o dziecku, ale przywiązaliście się do tego na siłę. Stale jesteście w stresie. Organizm nie jest w stanie

Oczywiście, iż jestem w stresie! Muszę pracować z domu, by płacić za kosztowne IVF! Chodzę na zabiegi, codziennie przyjmuję tabletki, które niszczą mój organizm, opiekuję się teściową i znoszę jej dziwactwa. Nie je, nie pije leków! Tak! Chcę dziecko, może wtedy mój mąż poświęci mi więcej uwagi, nie tylko matce!

Zosia ucichła, zdając sobie sprawę, iż powiedziała za dużo. Chwyciła torbę i wybiegła z pokoju, trzaskając drzwiami.

Przepraszam wyszeptał Aleksander.

Nic odrzuciła lekarka. Nie miałam takich dramatów. Wszystko w porządku.

Aleksander podążył za żoną. Zosia siedziała na małej kanapie w poczekalni, płacząc w dłoniach. Jej ciało drżało od szlochu. Spojrzała na męża czerwonymi, mokrymi oczami i szlochając wyznała:

Przebacz mi Nie chciałam mówić o twojej mamie. Po prostu jestem zmęczona. Zmęczona widokiem, jak ktoś umiera przed oczyma. Zmęczona jedną kreską na teście i płaceniem fortuny za kolejny zabieg. Nie mogę już

Gdybym mógł, zrobiłbym wszystko, by pomóc wam obu, ale to poza moją władzą

Wiem przez łzy uśmiechnęła się Zosia. I rozumiem.

Kilka minut siedzieli w milczeniu, trzymając się za ręce, po czym Zosia wstała, poprawiła kołnierzyk koszuli i uśmiechnęła się.

Idziemy. Stasia na pewno już może wyjść. Nie lubi szpitali. Po nich długo się smuci.

Państwa matka nie robi postępów wymamrotał niski, siwy staruszek w okrągłych okularach, kiedy Aleksander poprosił o stan zdrowia.

Odsunęli się, by Stasia nie usłyszała. Zosia została przy niej.

Proszę zrozumieć Kiedy przyjechaliście, byłem przekonany, iż się wyzdrowieje. Oczywiście szanse po udarze są małe, ale pani nie miała nałogów ani chorób przewlekłych. Miałaby wszystkie szanse.

Ale nic się nie dzieje. Widzę to na własne oczy.

Wydaje mi się, iż ona po prostu tego nie chce. Poddała się. W jej oczach nie ma już ognia, iskry Jakby nie chciała żyć

Aleksander skinął głową w milczeniu. Sam widział, jak Stasia straciła piętnaście kilogramów, przestała być sobą. Siedziała w miejscu, patrząc w okno, nie czytała książek, nie oglądała telewizji, nie rozmawiała z nikim. Tylko wpatrywała się w dal.

Po udarze mogą wystąpić zaburzenia zachowania, bo uszkodzone są określone części mózgu dodał lekarz, cicho. Ale nie spodziewałem się tak silnych objawów u pani.

Myślę, iż to coś innego mruknął Aleksander.

Alekś powiedziała Zosia do telefonu możesz odwołać delegację? Stasia naprawdę się pogorszyła. Boję się, iż nie zdążysz

Wypowiadała to ciężko. Wiedziała, iż matka męża to dla niego wszystko. A sama patrzyła z ciężkim sercem, jak teściowa, prawie nieruchoma, leży na kanapie.

Kiedyś słuchała w oknie płyt winylowych przywiezionych z wioski, które dostała od ojca, nauczyciela muzyki. Teraz Stasia siedziała nieruchomo, patrząc w jedną punkt, nie mówiąc nic. Przez kilka dni nie przyjmowała jedzenia, jedynie piła mleko choć kiedyś twierdziła, iż mleko w mieście nie smakuje tak, jak w wiosce. Teraz piła je codziennie.

Aleksander przyjechał tego samego wieczoru i spędził całą noc przy jej łóżku.

Wiesz, czego chcę. Obiecałeś.

Aleksander skinął głową. Obiecał. Następnego dnia pojechali do wioski. Lekarz odmówił Stasi przyjęcia do szpitala.

Nie chcę iść do szpitala. Do domu.

Był marzec, ale drogi nie były jeszcze zbyt rozmazane, więc pojechali prosto pod dom. Aleksander otworzył drzwi samochodu i pomógł matce usiąść w wózku.

Na dworze kapał śnieg, który powoli topniał, odsłaniając ziemię pod białą, puszystą kołdrą. Drzewa lekko kiwały się na wietrze, a słońce już zaczęło ogrzewać.

Stasia spędziła kilka godzin na podwórku, na twarzy pojawił się uśmiech. Oddychała pełną piersią, patrzyła w niebo i płakała łzy szczęścia.

Wreszcie była w domu. Patrzyła na swój schylony dom, na jasne, ciepłe słońce, słyszała szum przyrody, czuła chłód roztopionego śniegu.

Wieczorem Stasia zjadła kolację i siedziała jeszcze kilka godzin na dworze przed snem. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. A w nocy już jej nie było. Odeszła z tym samym uśmiechem. Odeszła szczęśliwa.

Aleksander i Zosia wzięli urlop, by pogrzebać Stasię i ogarnąć sprawy: posprzątać dom i zdecydować, co z nim zrobić. A prawda była taka, iż Aleksander po prostu chciał tu zostać, wdychać wiejską, pachnącą powietrze. Nie przyjeżdżał tu od lat dłużej niż dwa dni.

Przed wyjazdem Zosia poczuła się słabo. Poszła do toalety, gdzie niespodziewanie zwymiotowała. Gdy wróciła do męża, w oczach miała ogromne zdziwienie, a w rękach test ciążowy. Nosiła go prawie cały czas, ale zawsze na darmo. Teraz były dwie kreski. Dwie!

To wszystko ona, twoja mama To Stasia Kowalska nas wspomogła szepnęła Zosia, nie wierząc własnym oczom, łzy spływając po policzkach.

Aleksander spojrzał w niebo, które było błękitne i bezchmurne, skinął głową i mocno przytulił żonę. Tak, to był dar od jego matki. Ostatni i najcenniejszy.

Idź do oryginalnego materiału