Dwa owczarki belgijskie terroryzują mieszkańców Pokrówki. W minioną środę zaatakowały kobietę. Horror kobiety przerwał sąsiad. Ale przerażenie na wsi i skargi na brak reakcji władz i policji rosły wśród ludzi. Wzięli sprawy w swoje ręce.
Do zdarzenia doszło w środę, 6 listopada, około godziny 17. A atak psów nie skończył się tragedią tylko dzięki reakcji sąsiada, który w porę ruszył z pomocą. Przed kłami agresywnych czworonogów uchroniła kobietę zimowa kurtka i torebka.
– A te wyraźnie dążyły do zrobienia jej krzywdy. Jeden z psów atakował głowę kobiety, a drugi okolice bioder – mówił nam mieszkaniec ul. Wiosennej w Pokrówce, który powiadomił nas o zajściu.
– Takiego horroru nie życzę nikomu i nie wiem, co by się stało, gdyby zamiast mnie psy zaatakowały dziecko, które mogło tamtędy przechodzić – mówi nam poszkodowana. Jej zdaniem psy ewidentnie czaiły się na swoją ofiarę, jakby polowały. Nie widziała ich, nie biegały sobie bezpańsko, tylko znienacka wyskoczyły z pobocza.
– Uratowała mnie kurtka z materiału, którego psy nie mogły złapać zębami, i torebka przy pasie, za która jeden z psów się zahaczył i ją zerwał – mówi mieszkanka Wiosennej. – Miałam dużo szczęścia, iż pojawił się sąsiad i wybawił mnie z tej opresji. Skończyło się siniakach, nie potrzebowałam pomocy lekarskiej. Powiadomiłam policję, zadzwoniłam do radnych. Nie chodzi o to, żeby robić z tego sensację, ale żeby uczulić władze i policję na to i żeby była jakaś reakcja, bo powinniśmy się czuć bezpiecznie w pobliżu własnego domu.
Według relacji mieszkańców psy zachowują się jak zdziczałe i są agresywne. Nie są bezpańskie i trzymane są na ogrodzonej posesji, ale jednak czasami z niej uciekają. Bo to nie pierwszy taki przypadek.
– To owczarki belgijskie, bardzo silne, szybkie i agresywne psy, dla których sforsowanie choćby wysokiego ogrodzenia nie jest problemem. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby te psy zaatakowały jakieś dziecko i nikogo nie było w pobliżu – mówią ludzie, którzy skarżą się na brak konkretnej reakcji policji i władz gminy, do których zgłaszali problem.
Nie wiadomo czy opiekun panuje nad zwierzętami. Miejscowi mówią, iż właściciela psów nie ma, a jedzenie zwierzętom informuje ktoś inny. – Policja powinna się zająć wyjaśnieniem tego i zapewnieniem nam bezpieczeństwa, zanim dojdzie do tragedii – tłumaczą mieszkańcy Wiosennej.
– Podjęliśmy działania, zajmujemy się sprawą – mówi nadkom. Ewa Czyż, rzecznik Komendanta Miejskiego Policji w Chełmie, która przyznaje, iż policja otrzymała zgłoszenie o ataku psów. – Właściciela psów nie ma na co dzień w miejscu, gdzie przebywają zwierzęta. Dogląda ich osoba z jego rodziny. W związku z tą sytuacją ten pan został ukarany mandatem i pouczony, jak powinna być zabezpieczona posesja, żeby zwierzęta się z niej nie wydostały. Dzielnicowy będzie na bieżąco monitorował sytuację.
Mieszkańcy Wiosennej poprosili o pomoc swojego sąsiada, radnego powiatowego Marcina Łopackiego. W czwartek wieczorem zorganizował zebranie w świetlicy wiejskiej w Pokrówce. – Pojawiło się około 30 osób. Udało nam się zainteresować problemem powiatowego lekarza weterynarii, która pojawiła się na zebraniu. Było także troje policjantów – mówi M. Łopacki. – Dzień później była już decyzja o zatrzymaniu psów na obserwację. Cieszę się, iż problem został potraktowany poważnie i służby zareagowały, zanim doszło do tragedii.
Właściciel posesji jest znany policji. Nie ma go w domu, bo podobno przebywa w areszcie. (reb)