Coraz więcej Polaków żyjących na emigracji dzieli się swoją codziennością w mediach społecznościowych. Zwracają uwagę na to, iż chociaż niektórzy są zmuszeni do opuszczenia ojczyzny, nigdy nie jest to prosta decyzja i potrzeba czasu, żeby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ostatnio kobieta, która otworzyła w Szwecji swój salon kosmetologiczny, przyleciała na wakacje do Polski. Jak wyznała w krótkim filmiku, chciała kupić niektóre kosmetyki Rossmannie, żeby zaoszczędzić. Niestety się zdziwiła.
REKLAMA
Zobacz wideo Bohosiewicz podsumowała życie w Hiszpanii. Mówi o cenach
Powrót po emigracji. Była zaskoczona drożyzną w Polsce
- Przyjechałam do Polski i stwierdziłam, iż skoczę gwałtownie do Rossmanna, bo przecież tam są tanie kosmetyki. Słuchajcie, jak jest drogo w Polsce! Z przerażeniem patrzyłam na półki. Nie wiem, jak ludzie są w stanie się tutaj utrzymać. O wiele taniej jest w Szwecji kupić kosmetyki - wyznała.
Ktoś w komentarzach wyjaśnił, iż osoby, które lata temu wyemigrowały, zapamiętały, ile kosztowały produkty przed ich wyjazdem. "Przyjeżdżając ze Szwecji czy Norwegi w głowie mamy ceny, które pamiętamy z poprzednich lat. To dla nas szok cenowy. Kiedyś się opłacało kupić i sprowadzić rzeczy z Polski. w tej chwili w Polsce to jakiś obłęd cenowy" - czytamy w jednym z komentarzy.
Inna z użytkowniczek aplikacji wyznała: "Trzy tygodnie temu byłam na pięć dni w rodzinnym mieście. Wydałam tam tysiąc euro w pięć dni! Masakra. Nie wiem, jak ludzie żyją". Ktoś kolejny dodał: "Jestem w Polsce 2 razy w roku i kupuję ulubione kosmetyki na zapas. Około 2-3 tys. zł na same kosmetyki. Ceny z kosmosu, ale jednak niektórych rzeczy nie można dostać w Szwecji albo jakość pozostawia wiele do życzenia. Niestety pod względem jakości kosmetyków czy usług kosmetycznych Szwecja jest 20 lat za Polską".