Przyłapałam przyjaciółkę, która prawie mnie okradła, ale sposób, w jaki się usprawiedliwiła, najbardziej mnie oburzył

polregion.pl 1 rok temu

Mam przyjaciółkę Marię. Znamy ją od bardzo dawna, od samej szkoły. Maria zawsze źle się uczyła, nie miała pociągu do wiedzy. Nie dostała się na studia, ponieważ ledwo ukończyła szkołę. Maria nigdy w życiu nie pracowała. Zawsze utrzymali ją albo mężczyźni, albo rodzice. A Maria była zadowolona, iż wyszła za mąż za kompletnego zdrajcę. Za to Maria wyrzuciła męża z wielkią awanturą. Jednak dostała od męża duże trzypokojowe mieszkanie. Jednak to nie wszystko. Z pierwszego małżeństwa miała 3 dzieci.

Żyją całkiem przyzwoicie, dom jest piękny, dzieci są zawsze czyste i dobrze odżywione, ponieważ opiekują się nimi babcie. Tymczasem sama Maria siedzi na portalach randkowych, szukając swojego losu. A potem idzie na randki z różnymi mężczyznami. Mieszkam sama, a Maria ma zwyczaj często mnie odwiedzać, więc opowiada mi wszystkie plotki. Tym razem widziałam, jak Maria grzebie w mojej torbie. Myślałam, iż się przewidziałam, ale nie. A potem otworzyła mój portfel i wyjęła stamtąd połowę mojej wypłaty.

– Co robisz ? Maria, jak możesz. Mogłaś poprosić mnie o pieniądze.

– Nie, co Ty… Szukałam u Ciebie karty rabatowej.

– Nie okłamuj mnie, sama to widziałam.

– Tak, bo to nie fair. Żyjesz sama i masz mnóstwo pieniędzy. Mam troje dzieci.

– Nie próbowałaś pracować? Mówią, iż pieniądze można dostać za pracę.

– To, to wiesz… – nie żartuję. Odłóż pieniądze albo wezwę policję. Od tego czasu nasza przyjaźń dobiegła końca. Nie mogę trzymać przy sobie ludzi, którzy mogą kłamać w twarz.

Idź do oryginalnego materiału