Przyjdź, gdy będziesz mógł

newsempire24.com 7 godzin temu

“Przyjdź, kiedy będziesz mogła”

– Halo, Agata? – rozległ się znajomy głos.

Od nagłego uczucia, które ścisnęło jej gardło, nie mogła wydusić słowa. Gdyby nie warkot telewizora, bicie jej serca obudziłoby męża.

– Tęskniłem. Nie mogłem dłużej czekać. Ciągle o tobie myślę. Spotkajmy się – mówił ten przyjemny męski głos w słuchawce.

Agata wyszła z pokoju, cicho zamykając drzwi. Przytuliła się do ściany w przedpokoju. Nogi stały się nagle miękkie jak z waty.

– Agata, jesteś tam? – głos w słuchawce wabił, kusił, przerażał swoją realnością.

Nie powinnna była odbierać. Głupio, iż nie spojrzała na wyświetlacz.

Starała się zapomnieć, za wszelką cenę wymazać z pamięci tę szaloną noc. Powtarzała sobie, iż ma stabilne małżeństwo, dobrego męża, spędzili razem tyle lat. Nie potrzebuje nikogo więcej…

Z przyszłym mężem chodziła do jednej klasy. Mariusz był prymusem, wygrywał olimpiady z matematyki i fizyki. W liceanie zaczął nosić okulary, więc przylgnęło do niego przezwisko “Pierzyna”. I nie bez powodu – spokojny, trochę pulchny, z rumianymi policzkami, jak żywcem wyjęty z powieści Sienkiewicza.

Agata, jak większość dziewczyn w klasie, nie widziała w nim obiektu westchnień. Poprosić o ściągnięcie zadania, podpowiedź na sprawdzianie – to co innego. Wolała chłopaków przebojowych, przystojnych, sportowych, z poczuciem humoru i odrobiną brawury.

Pewnego dnia przypadkiem się spotkali, zagadali, wspomnieli kolegów z klasy. Mariusz nosił już szkła kontaktowe. “W sumie całkiem sympatyczny” – pomyślała wtedy Agata.

Mariusz skończył studia w Warszawie, a Agata była jeszcze na ostatnim roku medycyny. Wymienili numery, tak na wszelki wypadek. Od matury minęło pięć lat, klasa planowała zjazd. Mariusz obiecał zadzwonić i podać szczegóły. Agata dała mu swój numer, ale nie zamierzała iść. I Mariusza gwałtownie wyrzuciła z głowy.

Ale po kilku dniach zadzwonił i zaprosił ją do kina. Chłopaków miała od czasu do czasu, ale nic poważnego z tego nie wynikało. Ci, którzy jej się podobali, nie zwracali na nią uwagi, a z tymi, którzy jej nie interesowali, sama nie chciała się wiązać.

– Idź, bo zostaniesz starą panną – prorokowała mama.

I Agata poszła z Mariuszem do kina. Tak zaczęli się spotykać. Mariusz gwałtownie wyznał miłość i oświadczył się. Było z nim bezpiecznie. Pracował w dużej firmie, miał przed sobą świetlaną przyszłość.

– Nad czym się zastanawiasz? Bierz go, ulepisz z niego, co zechcesz – radziła mama, i Agata się zgodziła.

Ich relacje były stabilne. jeżeli dochodziło do kłótni, to tylko z jej winy.

Później urodziła się córka. Teściowa nie wtrącała się w ich życie, ale chętnie zajmowała się wnuczką, gdy było trzeba. Rodzice Agaty też zawsze pomagali.

Na drugie dziecko Agata nigdy się nie zdecydowała. Nigdy nie było między nimi namiętności. choćby w łóżku Mariusz nie rozpalał uczuć. Agata czasem myślała, iż ich życie intymne jest zbyt rzadkie i nudne. Ale z drugiej strony – była pewna jego wierności. Wiele koleżanek i pacjentek płakało, opowiadając o zdradach mężów, rozwodach, samotnym wychowywaniu dzieci.

Córka dorosła, skończyła szkołę. Nie poszła w ślady rodziców, studiowała w Warszawie design i prowadziła dość burżujskie życie. Gdy Agata dzwoniła i pytała o pieniądze, córka śmiała się, iż babcie rywalizują, która okazuje więcej miłości i hojności.

Tak, babcie ubóstwiały jedyną wnuczkę. Teściowa kiedyś namawiała Agatę na drugie dziecko – wtedy każda miałaby swojego wnuka. Agata nie żałowała, iż nie urodziła więcej. Czasem dziwiła się, jak w ogóle udało im się spłodzić córkę, przy jego podejściu do spraw łóżkowych.

Tak płynęło im życie. Pół roku temu Agatę mianowano ordynatorem przychodni, po przejściu poprzedniej kierowniczki na emeryturę. Nowa praca pochłaniała czas i energię. Często jeździła na szkolenia i konferencje.

Na jednej z nich poznała Jakuba. Mężczyzn było tam jak na lekarstwo. Wysoki, młody, zadbany – od razu zwrócił uwagę wszystkich kobiet. Starsze traktowały go po macierzyńsku, ale i tak rzucały porozumiewawcze spojrzenia, chętnie zagadywały w przerwach. Młodsze zaś otwarcie flirtowały, przysiadając się do niego w restauracji.

Konferencja kończyła się bankietem. Agata chciała wracać do domu. Nie lubiła alkoholu, unikała takich imprez. Ale współlokatorka z hotelu namówiła ją, by została.

– Najciekawsze rzeczy dzieją się właśnie na bankietach. Nigdy nie wiesz, kto kiedy może się przydać. Zaufaj mojemu doświadczeniu – powiedziała mentorująco.

I Agata została.

Przemawiał organizator, dziękował za owocną konferencję, gratulował… Mówił tak długo, iż niektórzy nie wytrzymali i zaczęli pić, nie czekając na toast.

Po godzinie stateczni lekarze i ordynatorzy byli nie do poznania. Rozbawieni winem opowiadali kawały i historie z pracy. Medycy nie mają tabu.

Agata tylko sączyła wino dla towarzystwa, ale śmiała się z dowcipów. Potem zaczęły się tańce. Odsunęła się na bok, szukając momentu, by wymknąć się niezauważenie. Żałowała, iż nie wyjechała wcześniej.

– Też się pani nudzi? – podszedł Jakub. – Może uciekniemy?

Agata ucieszyła się z propozycji i z ulgą opuściła salę.

Szli długimi hotelowymi korytarzami. Jakub opowiadał o swojej klinice. Z oddali dobiegały dźwięki muzyki.

– Wpadnijmy do mnie. Dostałem francuskie wino, a nie mam z kim wypić. Jestem sam. I jeszcze nie opowiedziałem pani najciekawszych rzeczy.

I Agata się zgodziła. Sama nie wiedziała czemu. Może dlatego, iż nie chciała siedzieć sama w pokoju. A może dlatego, iż Jakub jej się podobał. I widziała, iż ona też mu nie jest obojętna. Kobiety to czują.

Jakub jeszcze przez chwilę opowiadał w identycznym jak jej pokoju. Za oknem migotały światła miasta.

Gdy ją pocałował, Agata nie odsunęła się. Ocknęła się już w jego łóżku. Jakże nudne wydało się jej dotychczasowe życie.Agata wzięła głęboki oddech, spojrzała na zegarek i powoli ruszyła w stronę wyjścia, wiedząc, iż to ostatni raz, gdy widzi Jakuba, ale czując, iż niektóre marzenia trzeba zostawić za sobą, by nie zburzyć tego, co już się ma.

Idź do oryginalnego materiału