Czasami prawdziwa natura człowieka objawia się wtedy, gdy w jego rękach pojawiają się pieniądze. Nie muszą to być miliony, wystarczy odrobina przewagi finansowej, żeby poczuć się lepszym. I niestety, w takich sytuacjach pękają iluzje.
Moja przyjaźń z Karoliną trwała od dziecka. Byłyśmy sąsiadkami w Gdańsku, razem chodziłyśmy do przedszkola, a potem do tej samej klasy, siedziałyśmy ławka w ławkę. Raz się pokłóciłyśmy, ale w czasie egzaminów znów się zbliżyłyśmy. Nasze drogi były splecione przez lata.
Moja mama od początku nie była fanką tej przyjaźni. Uważała, iż Karolina jest “lekkomyślna” i brak jej ambicji. Ja się tym nie przejmowałam. Dla mnie Karolina była lojalna i szczera. Ja dawałam jej odpisać, ona robiła mi makijaże.
Po szkole nasze ścieżki się nieco rozeszły. Ja wyszłam za mąż, gwałtownie zostałam matką, a potem… rozwód. Zostałam sama z dzieckiem i wróciłam do domu rodzinnego. Karolina natomiast zaczęła rozwijać skrzydła, zmieniała prace, planowała ślub z dobrze sytuowanym mężczyzną.
Kiedy zaprosiła mnie na wesele, byłam jednocześnie zaskoczona i wzruszona. Ale pojawił się problem – co podarować? Z pieniędzmi krucho, a nie chciałam przyjść z pustymi rękami. Zdecydowałam się na elegancką pościeradłę z bambusowej tkaniny. Dla mnie to był spory wydatek. Dla niej – prawdopodobnie nic.
Na weselu czułam się obco. Wszystko było wystawne, bogate. A kiedy przyszła kolej na prezenty, przekazałam swój pakunek z serdecznym życzeniem. Karolina… otworzyła go na głos, wyciągnęła prezent i rzuciła komentarz:
“Mogło być gorzej, dzięki Bogu, iż to nie zestaw szmatek do podłogi.”
Zamarłam. Śmiech gości, komentarz wodzireja. Upokorzenie.
Wyszłam bez słowa. Po kilku dniach zebrałam się na odwagę i zapytałam:
- Karolina, dlaczego tak zrobiłaś?
- No weź, przecież to wyglądało jak wyciągnięte z babcinej skrzyni. A jak już nie miałaś pieniędzy, to mogłaś w ogóle nie przychodzić.
Zrozumiałam jedno: nasza przyjaźń była dobra tylko wtedy, gdy byłyśmy równe. Teraz, kiedy jej życie nabrało blasku, ja stałam się dla niej kłopotem, źrenadą. Tylko czemu mnie zaprosiła?
Dziś wiem – nie wszyscy, z którymi dzieliłaś kromkę chleba, zasługują, by dzielić z tobą sukces. I czasami najlepszą przysługą jest odejść w ciszy.