– Przygotuj sypialnię na weekend, przyjedzie brat z rodziną – zażądała teściowa

newsempire24.com 1 miesiąc temu

-Uwolnij sypialnię na weekend, przyjedzie brat z rodziną zażądała teściowa.

Mówiłam, iż nie chcę jechać do twoich rodziców na weekend! Olga Kowalska stała w środku kuchni, trzymając w ręku łyżkę, a jej oczy płonęły czerwienią łez.

Olgo, co ty sobie wymyślasz? Maksymilian Nowak siedział przy stole, nie odrywając wzroku od telefonu. To tylko obiad, nic wielkiego.

Nic wielkiego? Twoja matka zawsze znajduje coś, przy czym się poirytować! albo zupa jest za słona, albo mam źle nałożone ciuchy, albo przyjdziesz za późno, albo wyjdziesz za wcześnie!

Przesadzasz.

Przesadzam? Olga rzuciła łyżkę w zlew. Ostatnio przy wszystkich powiedziała, iż jestem złą gospodynią, bo nie potrafię zrobić ciasta!

Twoja mama tylko chciała dać radę.

Rada brzmiała: Patrz, jakaś nieudolna Olga, nie potrafi choćby ciasto upiec!.

Maksymilian w końcu odłożył telefon i spojrzał na żonę.

Olgo, dość. Jestem zmęczony w pracy, nie chcę się kłócić.

Ja też mam dość zniewag od twojej mamy!

Zniewagi? Ty to wymyślasz!

Olga usiadła na krześle, pochylając głowę rękoma. Łzy kapały na kafelkowy blat. Była naprawdę zmęczona. Trzy lata małżeństwa zamieniły się w niekończącą się walkę o prawo do bycia wysłuchaną.

Poznali się w pracy. Maksymilian był inżynierem w dziale projektów, Olga pracowała w księgowości. On zaprosił ją na kawę, potem zaczęli się spotykać. Wszystko było lekkie, radosne.

Problemy zaczęły się, gdy Maksymilian przedstawił ją rodzicom. Matka przywitała się chłodno, oceniając od stóp do głów. Ojciec skinął głową i odszedł do innego pokoju.

To ta właśnie Olga? spytała teściowa, nie zapraszając do siedzenia.

Tak, mamo, to Olga.

Witaj. Maksymilian wiele o tobie mówił.

Ton brzmiał, jakby Olga powiedziała coś nieprzyzwoitego. Czuła się niezręcznie, ale starała się uśmiechać i zachować kurtuazję.

Ślub był skromny. Nie mieli dużo pieniędzy, więc ograniczyli się do małego przyjęcia. Teściowa całą noc kręciła kwaśną miną, porównując ich wesele do wesela młodszego brata Irek.

U Irek było wielkie! Restauracja, artystowie, sto gości!

Mamo, my mamy inne możliwości wyszeptał Maksymilian.

Możliwości się tworzą, Maksymilu. Trzeba umieć organizować.

Po ślubie para wprowadziła się do małego jednopokojowego mieszkania na obrzeżach Warszawy. Nie mieli własnego lokum, więc oszczędzali latami.

Teściowa wpadała bez zapowiedzi. Dzwoniła do drzwi, wchodziła i zaczynała przeglądać mieszkanie.

Olgo, dlaczego szafa jest zapylona?

Wczoraj sprzątałam, Anno.

Wygląda na to, iż źle się sprzątałaś. Co na obiad?

Kasza gryczana z pulpetami.

Maks nie lubi kaszy. Woli ryż.

Nigdy mi o tym nie mówił.

Bo jest delikatny. Nie chce cię urazić.

Olga zaciśnęła pięści. Maksymilian zwykle milczał, nie broniąc żony. To raniło najbardziej.

Teraz, siedząc w kuchni po kolejnej kłótni, Olga wspominała wszystkie te chwile. Łyżka po łyżce napełniała się w jej kielich cierpliwości.

Telefon zadzwonił. Maksymilian odebrał.

Halo, mamo. Tak, w domu. Zaraz przekażę.

Podsunął słuchawkę Olgę. Niechętnie wzięła.

Słucham.

Olgo, przyjedź jutro rano do mnie rozkazała teściowa tonem rozkazu.

Po co?

Trzeba pogadać.

O czym?

Przyjedziesz, zobaczysz. Czekam do dziesiątej.

Teściowa odłożyła słuchawkę, nie żegnając się. Olga położyła telefon na stole.

Co ona chciała? zapytał Maksymilian.

Kazała przyjechać jutro.

No i super, pojedziesz, pogadacie po kobiecej.

Twoja mama nie rozmawia ze mną. Rozkazuje.

Olgo, przestań już!

Olga wstała, weszła do łazienki. Zamknęła drzwi na klucz i włączyła wodę, żeby mąż nie słyszał jej płaczu.

Rano pojechała do teściowej. Anna Nowak mieszkała w trzypokojowym mieszkaniu w centrum Krakowa. Mąż zmarł dziesięć lat temu, została sama.

Drzwi otworzyły się od razu, teściowa wyraźnie czekała.

Wejdź, rozbieraj się.

Olga przeszła do przedpokoju, zdjąła płaszcz. Teściowa poprowadziła ją do kuchni, gdzie na stole stał czajnik i ciastka.

Usiądź, herbata?

Nie, dziękuję.

Jak chcesz.

Anna nalała sobie herbatę i usiadła naprzeciw.

Wezwałam cię w ważnej sprawie.

Słucham.

Irek z rodziną przyjedzie na weekend z Warszawy. Będą gościć tydzień.

Dobrze.

Nie mają gdzie spać. Hotele drogie, a z dwójką dzieci niewygodnie.

Olga milczała, nie rozumiejąc, dokąd zmierza rozmowa.

Uwolnij sypialnię na weekend, przyjedzie brat z rodziną powiedziała teściowa z determinacją, patrząc Olgę w oczy.

Którą sypialnię?

Waszą z Maksymilianem. W waszym mieszkaniu.

Olga nie mogła uwierzyć własnym uszom.

Chcecie oddać naszą kawalerkę Irekowi?

Nie oddać, a tylko pożyczyć na tydzień.

A my gdzie będziemy?

U mnie się przeniesiecie. Mam miejsce pod dostatkiem.

Anno, to nasza własna kawalerka!

Mieszkanie do wynajęcia. Nie nasze.

Płacimy za nie! Co miesiąc!

I co? Rodzina ważniejsza niż pieniądze. Irek to twój szwagier, jego żona Marta to twoja siostra, dzieci to twoi siostrzeńcy. Nie odrzucisz rodziny?

Olga siedziała, nie wierząc w to, co się działo. Teściowa naprawdę żądała, by wydali własne lokum i dali je gościom na tydzień?

Muszę się skonsultować z Maksymilanem.

Maks już wie. Wczoraj dzwoniłam, jest zgodny.

Co?

On podszedł do tego spokojnie. Powiedział, iż nie ma problemu zamieszkać u mnie tydzień.

Olga wstała.

Idę.

Zgadzasz się?

Nie, nie zgadzam się. Porozmawiam z Maksymilanem.

Olgo, nie podnoś hałasu. Rodzina to świętość!

Olga opuściła mieszkanie, nie żegnając się. Jechała autobusem do domu, patrząc przez okno. Wewnątrz wszystko się mieszało.

Maksymilian wrócił z pracy wieczorem. Olga spotkała go w progu.

Dlaczego nie powiedziałeś mi o Irku?

A, mama dzwoniła? zdjął buty i poszedł do kuchni.

Dzwoniła. I powiedziała, iż musimy opuścić mieszkanie.

Olgo, to tylko tydzień.

Maks, to nasze mieszkanie!

Wynajmowane.

Ale płacimy! Żyjemy tu!

Rozumiem. Ale Irkowi naprawdę nie ma gdzie spać. Z dwójką dzieci w hotelu ciężko.

Niech wynajmą sami!

Po co, kiedy mamy?

Nie mamy! Mamy tylko to, w którym żyjemy!

Maksymilian usiadł przy stole, dłonią przyciskał twarz.

Olgo, jestem zmęczony. Nie chcę się kłócić. To tylko tydzień. Pojedziemy do mamy, to nie straszne.

Dla ciebie nie straszne. Dla mnie to zniewaga!

Jaką zniewagę? Po prostu pomoc bratu!

Twojemu bratu! A mnie nikt nie zapytał!

Teraz pytam.

Po tym, jak już zgodziłeś się z mamą!

Patrzyli na siebie. Maksymilian zmęczony, Olga z determinacją.

Więc decyzja? zapytała.

Tak.

Bez mojego zdania?

Olgo, to moja rodzina!

A ja kim jestem? Obcą?

Jesteś moją żoną. Ale Irek to mój brat. Mama prosi, nie mogę odmówić.

Olga weszła do sypialni, wyciągnęła z szafy torbę i zaczęła pakować rzeczy.

Co robisz? pojawił się Maksymilian w drzwiach.

Zbieram się. jeżeli mieszkanie potrzebne jest twojemu bratu, oddam je od razu.

Olgo, nie bądź głupia. Przyjadą dopiero w piątek!

Wszystko jedno. Odchodzę.

Dokąd?

Do przyjaciółki.

Olgo, przestań robić scenę!

To nie scena! To moja decyzja! Ty wybrałeś rodzinę, ja wybrałam siebie!

Napełniła torbę rzeczami, wzięła kosmetyczkę z łazienki. Maksymilian stał, nie wierząc, iż naprawdę odchodzi.

Serio?

Absolutnie.

Dokąd zmierzasz?

Do Świętej.

A jeżeli nie przyjmie?

Przyjmie.

Olga wybrała numer przyjaciółki.

Święciku, mogę przyjść na kilka dni? Tak, kłócimy się z Maksymilianem. Dzięki, jedziemy.

Wzięła torbę, założyła kurtkę. Maksymilian złapał ją za rękę.

Olgo, zostań. Porozmawiajmy spokojnie.

Nie ma nic do rozmowy. Podjąłeś decyzję bez mnie. Nie jestem ci potrzebna.

Potrzebna!

Nie potrzebna. Potrzebna jest posłuszna lalka dla mamy, nie żona z własnym zdaniem.

Wyszła z mieszkania. Maksymilian stał w drzwiach, potem zamknął je za sobą.

Święta mieszkała w dwupokojowym mieszkaniu sama. Powitała przyjaciółkę uściskami i gorącą herbatą.

Opowiedz, co się stało.

Olga relacjonowała. Święta słuchała, kiwając głową.

Twoja teściowa ma się naprawdę wybrała.

Nie tylko ona. Maksymilian też. Nie konsultował się ze mną!

Dobrze, iż odjechałaś. Niech zrozumie, iż tak nie można.

Myślisz, iż zrozumie?

Musi, jeżeli ją kocha.

Olga położyła się na kanapie. Nie mogła zasnąć, przewijając w głowie rozmowę z mężem. Czy naprawdę nie dostrzega, jak jego matka ją poniża?

Rano zadzwonił Maksymilian.

Olgo, jak się masz?

W porządku.

Możesz wrócić?

Nie.

Nie będziesz wiecznie u Świętej mieszkać!

Znajdę własny pokój do wynajęcia.

To głupie! Mamy własne mieszkanie!

To które oddajesz bratu.

Na tydzień!

Wszystko jedno. Nie wrócę.

Maksymilian milczał.

Dobrze. Porozmawiamy, gdy się uspokoisz.

Odłożył słuchawkę. Olga poczuła ulgę. Po raz pierwszy od trzech lat zrobiła to, co chciała, a nie to, czego od niej oczekiwano.

Święta poszła do pracy, Olga została sama. Zaczęła szukać ogłoszeń o wynajmie pokoju. Znalazła kilka, zadzwoniła do właścicielki jednego z nich.

Czy mogę obejrzeć dziś?

Tak, proszę przyjść.

Pokój był mały, ale czysty. Wspólne mieszkanie z dwiema sąsiadkamiemerytkami. Właścicielka, Weronika Zawadzka, była przyjazną kobietą w okolicach sześćdziesięciu lat.

Pracujesz, dziewczyno?

Tak, w księgowości.

Mężatka?

Byłam. Teraz rozwodzę się.

Zasady proste: porządek, cisza po dziesiątej, żadnych gości na noc.

Dobrze mi.

Kiedy wprowadzasz się?

Już dziś.

Weronika uśmiechnęła się.

Widzę, iż sytuacja trudna. Wchodźcie. Tylko płatność z góry, proszę.

Olga wyciągnęła pieniądze, policzyła potrzebną sumę. Weronika wręczyła klucze.

Oto wasz pokój. Łazienka wspólna, kuchnia też. MOlga w końcu odnalazła spokój i poczucie własnej wartości, zamykając rozdział walki o granice i otwierając nową, pełną szacunku przyszłość.

Idź do oryginalnego materiału