Gdyby dziś wezwano mnie „do tablicy” powiedziałabym tej przestraszonej, małej dziewczynce w sobie:
iż intuicja jest dla niej ważniejsza, niż wiedza
iż nie musi się bać trudnych doświadczeń, bo one zbudowały jej moc i sprawiły, iż miejsce zranienia stało się miejscem misji
iż ludzie przychodzą i odchodzą i nie trzeba „na siłę” ich zatrzymywać, iż w końcu zostaną tylko Ci, którzy zostać chcą i nie musi być ich dużo
iż przyjaźń się czuje, a miłość buduje codziennym działaniem, czasem opartym na wyrzeczeniach
iż najcenniejszą inwestycją są umiejętności
iż jeżeli potrzebuje pomocy, to powinna powiedzieć to głośno
iż większość jej zmartwień i czarnych scenariuszy nigdy się nie spełni, iż są tylko wymysłem jej głowy
iż warto uporządkować wartości i się ich trzymać
iż lepiej doceniać to, co się ma, niż przeceniać braki
iż kiedy biją jej brawo, to jest ryzyko, iż kroczy nie swoją drogą
i, iż jak zacznie działać „po swojemu”, odsłaniając swoją autentyczność, to napotka opór
i, iż życie „ma smak” tylko wówczas, kiedy weźmie za nie odpowiedzialność i będzie żyć najlepiej jak potrafi z tym, co ma, co jest jej udziałem „TU i TERAZ”.