No i tak się stało.
Wojciech, już nie pierwszej młodości mężczyzna, pochował żonę pięć lat temu długo chorowała. Razem walczyli z tą ciężką chorobą, ale nie udało się. Odeszła, zostawiając go samego w tym świecie.
W wieku czterdziestu ośmiu lat został wdowcem. Przeżywał to ciężko, przyzwyczajał się do samotności, a o ponownym małżeństwie choćby nie myślał. Choć krewni i znajomi powtarzali:
Jeszcze jesteś młody, znajdź kobietę i żyj szczęśliwie.
Takiej jak moja żona już nie znajdę. Jasne, są lepsze, są gorsze, ale takiej drugiej nie ma odpowiadał wszystkim.
Młodszy brat Wojciecha, Krzysiek, mieszkał w innej dzielnicy. Różnica wieku między nimi była spora ponad piętnaście lat. Tak się złożyło najpierw matka nie mogła zajść w ciążę, a potem, gdy już się nie spodziewała, urodziła się Krzysia. Bracia się kochali, Wojciech, jako starszy, pomagał matce z wychowaniem, a mały Krzysio chodził za nim krok w krok.
Rodzice zmarli, gdy młodszemu było dwadzieścia jeden lat, więc starszy brat wspierał młodszego, aż ten się nie wyrwał na swoje, a potem ożenił. Ale los bywa przewrotny Wojciech stracił żonę, a Krzysiek rozwiódł się mniej więcej w tym samym czasie, gdy starszy został sam.
Każdego wieczoru Wojciech szedł na spacer przed snem do parku niedaleko domu. Tak już było od lat z żoną też tak chodzili, gdy mieli czas. Tego wieczoru również szedł powoli alejką w stronę stawu, gdzie pływały kaczki, a choćby gęsi. Za parkiem, po drugiej stronie, były domki jednorodzinne stamtąd pewnie przychodziły te gęsi.
Wracając znad stawu, zauważył na ławce dziewczynę, która ocierała łzy. Nie mógł przejść obojętnie.
Dzień dobry, panienko. Wszystko w porządku? Coś się stało?
Podniosła oczy i spojrzała na niego smutnym wzrokiem:
Nikt mi nie pomoże, dziękuję Po prostu nie wiem, gdzie mam teraz iść
Wojciech usiadł obok.
Jak to nie wiesz? Skądś przecież przyszłaś. Jak masz na imię?
Wyrzuciła mnie matka. Teraz ma pełno znajomych w domu. Nie ma tam dla mnie miejsca, a ja się ich wszystkich boję Kinga
Słuchaj, Kinga, powoli, bo nic nie rozumiem. Już się ściemnia masz zamiar tu siedzieć całą noc?
Kinga mieszkała z rodzicami w kawalerce, która została im po dziadku. Przyjechali ze wsi, gdzie wszystko się rozpadło pracy nie było. Ojciec zmarł, gdy miała piętnaście lat. Z matką żyły jako tako, ale z czasem córka zauważyła, iż kobieta wracała z pracy z zapachem alkoholu, często przynosiła butelkę wina. Nie krępowała się pić przy kolacji.
Mamo, przestań pić, nic dobrego z tego nie wyjdzie prosiła córka.
Co ty wiesz o życiu, Kinga? Twój ojciec zostawił mnie samą i co mam teraz robić? Naleję ci, jak się napijesz, będzie lżej i weselej. Jeszcze nic nie rozumiesz. A ja może zalewam smutek mówiła matka, a potem padała na sofę i zasypiała.
Rano Kinga sama robiła sobie śniadanie i szła do szkoły medycznej. Poszła tam po gimnazie