Zawód przewodnika to ciągła nauka. Nie wystarczy bowiem raz nauczyć się historii danego miejsca. Ta wiedza ucieka i trzeba ją odświeżać. Do tego dochodzą nowe kierunki, a przede wszystkim coraz słabsza koncentracja turystów, których trzeba umieć odpowiednio zaczepić, żeby chcieli słuchać. O swoich doświadczeniach związanych z pracą przewodnika turystycznego w rozmowie z WP Turystyką opowiedział Dariusz Mazur.
Polacy na wakacjach. Pewność siebie znika po przekroczeniu granicy
Jaki jest polski turysta na wycieczce? Jak podkreśla Dariusz Mazur, pewny siebie i odważny, ale tylko do momentu przekroczenia granicy. Później bariera, jaką stanowi nieznajomość języka, albo jego niski poziom sprawia, iż nagle "schodzi z nas powietrze". Przewodnik z wieloletnim stażem dodaje jednak, iż tak było jeszcze kilkanaście lat temu. Teraz z naszą znajomością języków jest coraz lepiej.
Jak podkreśla mężczyzna, turystów z naszego kraju, ale i innych trzeba też umieć zaciekawić. W jego przypadku najlepiej sprawdza się odwołanie do czegoś, co dobrze znają i kojarzą. Wtedy ich uwaga jest o wiele większa.
– istotny jest początek opowieści. Musi być impuls, żeby zainteresować słuchaczy. Pamiętam, jak w Weronie – pod słynnym balkonem Julii – wpadłem kiedyś na pomysł, żeby zacząć historię opisaną przez Szekspira z innej strony. Od razu oznajmiłem, iż ów słynny balkon pochodzi z lat 30. i iż żadna Julia nigdy na nim nie stała. To zainteresowało wszystkich. Było mnóstwo pytań i o to chodziło – przyznał.
Najgorsi i najlepsi turyści. Polski przewodnik ma swoje typy
Kiedy na łapach WP Turystyki Mazura spytano o to, którzy turyści są najtrudniejsi, przyznał, iż są to Brytyjczycy i Holendrzy. Dodał, iż nie wszyscy podróżni z tych państw sprawiają problemy, ale jednak bywa ich tam więcej niż w innych przypadkach.
– Wiele razy byłem jednak świadkiem ich skandalicznego zachowania, żeby nie powiedzieć dosadniej. To samo mówią moi koledzy z branży czy właściciele hoteli lub pensjonatów. Wielu takich turystów zupełnie nie liczy się z innymi gośćmi. Zresztą media wielokrotnie pokazywały, jak zachowują się Anglicy chociażby w Krakowie. To nie ma nic wspólnego z turystyką – zaznaczył przewodnik.
A co z najlepszą grupą turystów? Tu wskazał na Azjatów, którzy są bardzo zdyscyplinowani. – Oni nie spóźniają się, nie marudzą, nie narzekają – podkreślił. Dodał jednak, iż nie ma pewności, czy ta grupa turystów w ogóle ogląda odwiedzane miejsca własnymi oczami, bo cały czas robią zdjęcia aparatami lub telefonami.
Dlaczego Azjaci robią tak wiele zdjęć? Wyjaśnił mi to przewodnik w Chorwacji
O turystach z Azji miałam przyjemność porozmawiać podczas mojej grudniowej wycieczki do Chorwacji z miejscowym przewodnikiem Mikołajem. Dyskusja rozpoczęła się przez przypadek, podczas któregoś ze spacerów. I właśnie wtedy usłyszałam dość racjonalne wytłumaczenie tego zamiłowania Azjatów do fotografowania.
Mikołaj przyznał, iż kiedy rozmawiał z przewodniczką, która była też tłumaczką takiej grupy, to wyjaśniła mu, iż zdjęcia pozwalają im później zrozumieć naszą historię. W ich szkołach nie uczy się aż tyle o starożytnym Rzymie, czy Grecji. To zupełnie obce dla nich kultury. Dlatego robiąc zdjęcia, mogą później zagłębić się historię. Przeglądając fotografie, wszystko układa im się w sensowną całość.