Przeszłość, miłość i nowy związek
Zofia i jej mąż Marcin siedzieli przy stole w swoim przytulnym domu we wsi Brzozówka. Nagle do drzwi zapukano. Na progu stała koleżanka Zofii ze szkolnych lat — Wanda. Gospodarze wymienili spojrzenia, ich twarze wyrażały zaskoczenie. Wanda rzadko ich odwiedzała, a jej wizyta była zaskoczeniem.
— Wejdź, Wando — powiedziała Zofia, próbując ukryć zakłopotanie. — Przyznaję, zaskoczyłaś nas swoim przyjściem.
— Nie będę owijać w bawełnę — zaczęła Wanda, ledwo przekraczając próg. — Myślę, iż wy, tak jak ja, chcecie, by wasze dzieci były blisko i szczęśliwe…
— Coś ty tak mądrze zaczęła? — zmarszczył brwi Marcin. — Siadaj, Zośka ugotowała kapuśniak jakiego świat nie widział, częstuj się.
— Mój syn postanowił się ożenić — wyrzuciła z siebie Wanda, patrząc na nich z determinacją.
— Oho! A my tu po co? — zdziwił się Marcin, odkładając łyżkę.
Zofia i Marcin nie rozumieli, do czego zmierza gość, a napięcie w pokoju rosło.
Zofia z córką Kasią szły ulicą wsi. Na poboczu stały dwie sąsiadki, żywo dyskutujące o czymś. Zobaczywszy Zofię, umilkły i odwróciły się ku niej, wyraźnie czekając na wieści o jej podróży do starszego syna.
Przywitały się, a Zofia z Kasią zatrzymały się, spytały o sprawy sąsiadek i krótko opowiedziały o wnuku i jego matce. Już miały iść dalej, gdy nagle obok przeszła kobieta. Uśmiechnęła się i głośno powiedziała:
— Witaj, koleżanko! Jak tam? Wszystko dobrze? Postałabyś, pogadała z sąsiadkami, dokąd tak pędzisz?
Zofia spojrzała w jej ciemne oczy, otoczone długimi rzęsami, i odpowiedziała z lekkim uśmiechem:
— Do domu się śpieszę. Marcina trzy dni nie widziałam, stęskniłam się.
Wanda obrzuciła ją ironicznym spojrzeniem:
— No, no. Miłość przychodzi i odchodzi. jeżeli będzie ci potrzeba współczucia — wiesz, gdzie mnie szukać.
Zofia tylko się uśmiechnęła:
— Twoje spojrzenie pełne jest współczucia, ale w jego szczerość nie wierzę…
Ruszyły z Kasią dalej.
— Mamo, dlaczego ta ciocia jest taka złośliwa? — spytała Kasia. — Zawsze wszystkim niezadowolona.
— Po prostu taki ma charakter — odparła Zofia, choć znała prawdziwy powód jadu Wandy.
— Przy każdej okazji chce cię uderzyć słowem — nie dawała za wygraną Kasia. — A ty zawsze wiesz, jak odpowiedzieć. Dlaczego ona tak się zachowuje?
— Chcesz prawdę? — zaśmiała się Zofia. — Wanda była zakochana w twoim tacie, a on wybrał mnie.
Kasia stanęła jak wryta.
— Naprawdę?! Kochał was obie i wybrał ciebie? Dlaczego?
Zofia roześmiała się:
— Spytaj ojca…
Wieczorem, po kolacji, Kasia przytuliła się do ojca, który oglądał telewizję. Nagle spytała:
— Tato, opowiedz, dlaczego wybrałeś mamę, a nie ciocię Wandę?
Marcin zdziwił się, spojrzał na córkę, potem na żonę.
— No, mów, córka interesująca — uśmiechnęła się Zofia.
— To było dawno, ale pamiętam ten dzień jak dziś — zaczął Marcin. — Przed Świętami w szkole zorganizowano zabawę dla maturzystów. Twoja mama była Śnieżynką, a Mikołajem — mój kolega Kuba, najwyższy w klasie. Mamie tak pasował ten strój! Niebieska sukienka w kolorze jej oczu, a warkocz sięgał do pasa. Wtedy moje serce zadrżało. Zrozumiałem, iż chcę ją widzieć obok siebie przez całe życie.
— Ale byłem nieśmiały — ciągnął. — Czekałem na odpowiedni moment. Po szkole nie dostałem się na studia, a mama wyjechała do miasta. Chodziłem po wsi, wypatrując ją, gdy przyjeżdżała na weekendy. Pewnego razu zobaczyłem, jak wraca ze sklepu. Zebrałem się na odwagę, podszedłem i powiedziałem, iż idę do wojska. Myślałem, iż machnie ręką, a ona nagle się rozpłakała.
— „To znaczy, iż długo cię nie zobaczę?” — powiedziała. Omal nie podskoczyłem z radości. Przytuliłem ją i szepnąłem: „Dwa lata miną szybko. Pisz, dzwWanda dotrzymała słowa i do końca swych dni wspierała Kasię i Tomka, pomagając im budować szczęście.