Przeszłość, miłość i nowy związek
Jadwiga i jej mąż Marek siedzieli przy stole w swoim przytulnym domu w wiosce Brzozówka. Nagle do drzwi zapukano. W progu stała koleżanka Jadwigi z klasy – Weronika. Gospodarze wymienili spojrzenia, ich twarze zdradzały zdumienie. Weronika rzadko się u nich pojawiała, a jej wizyta była niespodziewana.
— Wchodź, Weronika — powiedziała Jadwiga, próbując ukryć zakłopotanie. — Przyznam, zaskoczyłaś nas swoim przyjściem.
— Nie będę owijać w bawełnę — zaczęła Weronika, ledwo przekraczając próg. — Myślę, iż wy, tak jak ja, chcecie, by wasze dzieci były blisko i szczęśliwe…
— Trochę zagadkowo mówisz — zmarszczył brwi Marek. — Siadaj, Jadzia ugotowała kapuśniak jak się patrzy, częstuj się.
— Mój syn postanowił się ożenić — wyrzuciła z siebie Weronika, patrząc na nich z determinacją.
— Oho! A my tu do czego? — zdziwił się Marek, odkładając łyżkę.
Jadwiga i Marek nie rozumieli, do czego zmierza gość, a napięcie w izbie rosło.
Jadwiga z córką Kasią szły ulicą wioski. Przy drodze stały dwie sąsiadki, żywo dyskutujące o czymś. Gdy zobaczyły Jadwigę, zamilkły i odwróciły się w jej stronę, wyraźnie czekając na wieści o jej podróży do starszego syna.
Po przywitaniu Jadwiga z córką zatrzymały się, zapytały o sprawy sąsiadek i krótko opowiedziały o wnuku i jego matce. Już miały iść dalej, gdy nagle obok przeszła kobieta. Uśmiechając się, powiedziała głośno:
— Witaj, koleżanko z ławy szkolnej! Jak się masz? Wszystko w porządku? Postałabyś, pogadała z sąsiadkami, dokąd tak się spieszysz?
Jadwiga spojrzała w jej ciemne oczy, oprawione długimi rzęsami, i odpowiedziała z lekkim uśmiechem:
— Domy się śpieszę. Marka trzy dni nie widziałam, stęskniłam się.
Weronika obrzuciła ją ironicznym spojrzeniem:
— No, no. Miłość przychodzi i odchodzi. jeżeli będzie ci potrzeba współczucia – zgłoś się.
Jadwiga tylko uśmiechnęła się w odpowiedź:
— Twój wzrok pełen jest współczucia, ale w jego szczerość nie wierzę…
Odeszła z córką.
— Mamo, dlaczego ta ciocia jest taka uszczypliwa? — zapytała Kasia. — Zawsze jest czymś niezadowolona.
— Taki już ma charakter — odparła Jadwiga, choć znała prawdziwy powód złośliwości Weroniki.
— Przy każdej okazji próbuje cię obrazić — nie dawała za wygraną Kasia. — A ty zawsze wiesz, jak odpowiedzieć. Dlaczego ona tak się zachowuje?
— Chcesz znać prawdę? — zaśmiała się Jadwiga. — Weronika była zakochana w twoim ojcu, a on wybrał mnie.
Kasia zastygła ze zdumienia.
— Naprawdę?! Kochał was obie i wybrał ciebie? Dlaczego?
Jadwiga roześmiała się:
— Zapytaj ojca…
Wieczorem, po kolacji, Kasia przysiadła na kanapie obok ojca, który oglądał telewizję. Przytuliła się do niego i nagle zapytała:
— Tato, opowiedz, dlaczego wybrałeś mamę, a nie ciocię Weronikę?
Marek spojrzał na córkę ze zdziwieniem, potem przeniósł wzrok na żonę.
— No, opowiadaj, córce ciekawostka — uśmiechnęła się Jadwiga.
— To było dawno, ale pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj — zaczął Marek. — Przed Bożym Narodzeniem w szkole zorganizowali wieczór dla starszych klas. Twoja mama była Aniołkiem, a Świętym Mikołajem – mój kolega Krzysiek, najwyższy w klasie. Mamie tak pasował ten strój! Błękitna sukienka w kolorze jej oczu, a warkocz – długi, aż do pasa. Wtedy moje serce zadrżało. Zrozumiałem, iż chcę ją widzieć u swego boku przez całe życie.
— Ale byłem nieśmiały — kontynuował. — Czekałem na odpowiedni moment. Po szkole nie udało mi się dostać na studia, a mama wyjechała do miasta na naukę. Włóczyłem się po wiosce, mając nadzieję, iż ją zobaczę, gdy przyjeżdżała na weekendy. Pewnego razu zobaczyłem, jak idzie ze sklepu. Zebrałem się na odwagę, podszedłem i powiedziałem, iż idę do wojska. Myślałem, iż machnie ręką, a ona nagle rozpłakała się.
— „To znaczy, iż długo cię nie zobaczę?” — powiedziała. Omal nie podskoczyłem z radości. Przytuliłem ją i szeptem: „Dwa lata gwałtownie miną. Pisz, dzwonimy, dobrze?” Kiwnęła głową, pocałowała mnie w policzek i pobiegła do domu.
— Służba minęła gwałtownie dzięki jej listom — uśmiechnął się Marek. — Wróciłem, od razu oświadczyłem się, i wzięliśmy ślub.
— Tato, jaka piękna historia miłości! — powiedziała marząco Kasia.
— Hej, jeszcze ci za wcześnie na myślenie o ślubach — mrugnął ojciec.
Kasia roześmiała się i wybiegła z pokoju.
Weronika uczyła się z Jadwigą w jednej klasie. Była postawna, o ostrych rysach, podczas gdy Jadwiga – drobna, ale silna. Jadwiga miała trzech braci, a ojciec uczył ich ćwiczeń fizycznych. Jadwiga ćwiczyła razem z nimi i niedługo podciągała się na drążku nie gorzej niż bracia.
Pewnego dnia na wuefie poprosiła o zgodę na podciągnięcia i zdumiała wszystkich, osiągając wynik nie gorszy od chłopaków. Od tej pory chłopcy zaczęli ją szanować, a dziewczyny wściekały się, ukrywając zazdrość za drwinami.
Jadwiga zawsze była dobra i uśmiechnięta, nigdy nie wdawała się w kłótnie, a na zaczepki odpowiadała przysłowiami lub błyskotliwymi ripostami.
W starszych klasach wiele dziewcząt miało adoratorów. Weronika była zakochana w Marku, pisała mu liściki, zapraszała na tańce w klubie. Ale gdy wrócił z wojska, oświadczył się Jadwidze. Od tamtej pory między kobietami rozpoczęła się ukryta wrogość.
Wkrótce Weronika wyszła za mąż za kolegę z klasy i osiadła niedaleko Jadwigi, która już urodziła syna. Lata mijały. Jadwiga urodziła dwóch synów i córkę, a Weronika wciąż nie mogła zostać matką. Lekarze twierdzili, iż nie ma problemów, ale dzieci nie było. Weronika podejWeronika podejrzewała, iż przyczyną była jej młodość, gdy jako uczennica w mieście zaszła w ciążę, ale nie zdecydowała się na dziecko.