Przeszłość.
To ona nas kształtuje.
Daje fundament pod to, kim dziś jesteśmy.
Ale to od nas zależy, czy pozwolimy dyktować jej warunki tego, co robimy, jak myślimy, co czujemy… dziś .
Kiedy wyciągam to zdjęcie, to oczywiście widzę młodą dziewczynę, którą już nie jestem.
Mogę zazdrościć jej urody.
Gibkości fizycznej.
Czasu, który jest przed nią.
Przygód, które mogłaby przeżyć.
Możliwości, które mogłaby wykorzystać.
Ale tego nie robię, bo dziś mam dużo więcej.
Wewnętrzną wolność.
Spokój.
Zgodę na siebie taką, jaką jestem.
Świadomość, iż każda decyzja, każdy wybór należy do mnie.
Że nie potrzebuję cudzych oczu, aby potwierdziły czy idę w dobrym kierunku.
Bo mam zaufanie do siebie.
Nie zamroziłam się w przeszłości.
Nie tęsknię za tym, co nie było moim udziałem.
Za ciałem pięknym zewnętrznie, ale nieświadomym tego wewnętrznie i wciąż siebie kopiącym.
Doceniam dziś.
Z euforią i nadzieją wyglądam jutra.
Do przeszłości uśmiecham się z wyrozumiałością i szacunkiem.
I pozwalam jej odejść.