Przeprowadzka do nowego mieszkania – nie lada wyzwanie!

polregion.pl 2 dni temu

Przeprowadzka do nowego mieszkania – sprawa kłopotliwa. Każdy to wie.

Oto Kinga z mężem, w końcu kupiwszy większe mieszkanie, szykowali się do przeprowadzki zaraz po Nowym Roku.

Zaczęli już pakować rzeczy do kartonów, posegregowali je. Część lądowała w śmietniku, część ostrożnie owijali w papier…

W końcu przyszła kolej na dużą szafę z antresolą. Mąż przed wyjściem do pracy wyciągnął z góry pudło z ozdobami choinkowymi, przy okazji wywalając całą zawartość na podłogę w uporządkowany stos. Teraz ona musiała to wszystko poukładać.

Wiadomo, iż na antresoli trzyma się to, co na co dzień niepotrzebne, ale nie wyrzuci się, dopóki nie ma pewności, iż przedmiot nigdy już się nie przyda.

Kinga miała dwutygodniowy urlop właśnie na te cele – by zebrać, przejrzeć, odsiać. W końcu zdecydować: co zabrać do nowego mieszkania, a co zostawić. Nie była to łatwa decyzja. Co zrobić ze szkolnymi zeszytami, dziennikami, dyplomami? Kiedy żyli rodzice, oni to przechowywali, a teraz przekazali jej to w spadku.

Siedziała przy tym stosie, metodycznie przeglądając archiwalne skarby, część od razu lądowała w czarnym worku na śmieci, część odkładała na bok. Wreszcie w jej dłoniach znalazła się niewielka szkatułka, cała oblepiona muszelkami i kamykami, owinięta w lniany woreczek.

To był prezent od ukochanego dziadka. Przywiózł ją wnuczce znad morza, gdy Kinga miała dziesięć lat. Ta cudowna szkatułka stała się jej małym sekretem. Przechowywała w niej różne drobiazgi, cenne jako pamiątki po ważnych chwilach.

„Ciekawe, czy Gabrysia ma coś takiego?” – pomyślała Kinga o córce, ale zaraz uznała, iż raczej nie.

Dzisiejsze dzieci są zbyt praktyczne, jakieś niemal pozbawione romantyzmu. W wieku dziesięciu lat już wiedzą, kim chcą zostać i gdzie się uczyć.

Oni w swoim czasie choćby o tym nie myśleli.

Musiała iść do zwykłej szkoły, skończyć technikum i pracować w lokalnej cukierni.

Mąż, Krzysztof, miał więcej szczęścia.

Marzył o architekturze – i został architektem.

Skończył studia, wrócił do rodzinnego miasta, teraz jest cenionym specjalistą. Jego projekty są bardzo potrzebne.

Gabrysia jest podobnie ambitna. Choć w swoich jedenastu latach jeszcze nie zdecydowała, kim chce zostać.

Kinga trzymała szkatułkę w dłoniach i jakoś bała się jej otworzyć. Co tam na nią czekało, jakie dziecięce wspomnienia?

W końcu podniosła wieczko, a w środku… Cóż mogło być szczególnie cennego? Tani wisorek na łańcuszku ze złamanym zapięciem, kupiony przez mamę w sklepie z pamiątkami.

Oto babcina broszka w kształcie motyla z kamieniami, z których dwa już wypadły.

Oto duży, perłowy guzik. Piękny, ale Kinga już nie pamiętała, skąd się wziął.

Szminka w złotym futeraliku, którą koleżanka podarowała jej w ósmej klasie, a mama nie pozwalała używać.

Tak i leżała nieużyta.

A teraz w jej dłoniach znalazł się aksamitny muszki krawat! Ciemnoniebieski, misternie wykonany.

Wspomnienia odrzuciły ją w tamte lata, gdy na szkolny bal noworoczny przyszli chłopcy z innej szkoły.

Nie pamiętała już, po co i dlaczego. Może ich sala gimnastyczna była w remoncie, a może to był pomysł dyrektora.

Goście wystąpili z koncertem. Potem były tańce – pierwsze w jej życiu. Która to była klasa? Piąta czy szósta? Wtedy też Kinga po raz pierwszy się „zakochała”. Oczywiście, to zbyt górnolotne słowo.

Ale chłopak bardzo jej się spodobał, gdy stał na scenie i recytował wiersze, które wówczas wydawały się jej takie dorosłe.

A oto kartka w kratkę, na której je zapisała. Na tamtym chłopcu był ciemnoniebieski garnitur i ten muszki krawat. A jak przejmująco opowiadał!

Kinga marzyła, by zaprosił ją do tańca. Stała w kącie w białej sukience z kokardą z tyłu, w atłasowych bucikach, po raz pierwszy z rozpuszczonymi włosami, a nie w warkoczykach, jak zwykle. Ile wtedy miała lat? Jedenaście, dwanaście? Już nie pamięta. Ale to uczucie, pierwsze wzruszenie, pozostało w pamięci do dziś.

Nie, nie zaprosił jej. Ze szkolnej zabawy wyszedł jakoś szybko.

Ona z koleżanką podążyły za nim do szatni. gwałtownie się przebrał, zdjął muszkę, wcisnął czapkę na oczy i wyszedł. Dziewczyny obserwowały go z boku. Gdy wracały, Kinga znalazła tę muszkę na podłodze. Pewnie próbował ją wcisnąć do kieszeni, ale… Zgubił.

Podniosła ją i wybiegła przed szkołę, chciała oddać, ale zobaczyła, jak wsiadł już do samochodu, drzwi się zamknęły, a on zniknął. Pewnie rodzice po niego przyjechali. Tak się nigdy nie poznali i więcej się nie widzieli. choćby nie wiedziała, z której był szkoły.

Ile lat od tamtej pory minęło! A jej sekretna szkatułka przechowała ten mały, zdawałoby się nieistotny epizod. Wszystkie dziecięce skarby wróciły do pudełka, a ona postawiła je na parapecie, decydując, iż już nie zamknie takiego piękna.

To część jej dzieciństwa, niech zostanie jako rodzinna relikwia. Może Gabrysi też kiedyś coś opowie? Ciekawe, jak zareaguje? Pewnie powie: „Mamo, dzieciństwo minęło, te skarby są bezwartościowe. Trzeba żyć teraźniejszością, nie przeszłością!”. Albo coś w tym stylu…

Ale się pomyliła. Gdy Gabrysia wróciła ze szkoły, od razu zauważyła szkatułkę, przejrzała jej zawartość i zapytała:

„To twój archiwum? Skąd taka piękność?”

Wyjęła najpierw broszkę, później muszkę. Przy obiedzie Kinga podzieliła się z córką wspomnieniem o tamtym chłopcu.

„A próbowałaś go znaleźć? Poszłabyś do jego szkoły.”

„O social mediach jeszcze mi mów, Gabrysiu! Gdzie bym poszła, skąd miałabym wiedzieć, z której był szkoły i jak się nazywał? Jedz i odrabiaj lekcje. A ja mam milion rzeczy do zrobienia.”

Wieczorem wrócił z pracy Krzysztof, po kolacji pomagał żonie w pakowaniu. Zjawiła się Gabrysia i oznajmiła:

„Tato, a mamie jeden chłopak w szk”A teraz wiem, iż właśnie ten chłopak stoi przede mną i trzyma tę samą muszkę, którą zgubił tyle lat temu – zakończyła Krzysztof, patrząc żonie prosto w oczy, a w powietrzu zawisło uczucie, jakby czas zatoczył koło, łącząc ich przeszłość z teraźniejszością.”

Idź do oryginalnego materiału