Przeprowadzający meble do nowego mieszkania oniemieli, gdy rozpoznali w gospodyni zaginioną gwiazdę polskiej estrady

newskey24.com 12 godzin temu

Mechanicy przywieźli meble do nowego mieszkania i oniemieli, gdy w gospodyni rozpoznali zaginioną gwiazdę estrady.

„Stach, widziałeś, co mamy do wniesienia? Szafa, kanapa, dwa fotele i stół! A tu piąte piętro bez windy! Za takie pieniądze niech sobie sam Sławek to nosi!” zirytowany Krzysztof rzucił list przewozowy na deskę rozdzielczą furgonetki.

„Uspokój się, Krzysiu spokojnie odpowiedział Stanisław, nie odrywając wzroku od drogi. To nasze ostatnie zlecenie dzisiaj, potem do domu. Żona obiecała bigos.”

„Twój bigos może poczekać, ale mój kręgosłup na pewno nie podziękuje westchnął Krzysztof, patrząc przez okno na szare blokowiska osiedla. Po co komu to piąte piętro? Mogliby mieszkać na parterze jak normalni ludzie.”

„Ale za to widok uśmiechnął się Stanisław. I nikt nie tupie nad głową.”

„No tak, romantyka… Słuchaj, a kto zamawiał te meble?” Krzysztof w końcu wziął list przewozowy, wczytując się w drobny druk. „Jakaś Malwina Kowalska. Telefon, adres… Zaliczka wpłacona, reszta przy odbiorze. Standard.”

Furgonetka skręciła z głównej ulicy w ciche podwórko, zastawione samochodami. Nowe budynki sąsiadowały tu ze starymi kamienicami, tworząc dziwny architektoniczny kontrast. Stanisław zaparkował pod klatką z odpadającym tynkiem.

„Jesteśmy. Tamto wejście wskazał na zniszczone drzwi. Tylko oby w mieszkaniu były szerokie przejścia, bo z tą szafą będzie zabawa.”

Rozładowali wózek, na który mieli załadować meble, a Krzysztof zadzwonił do klientki.

„Dzień dobry, pani Malwino? Dostawa mebli z 'Komfortu’. Jesteśmy na dole. Tak, czekamy.”

Po chwili drzwi klatki otworzyły się i stanęła w nich kobieta około czterdziestki, w zwykłym domowym ubraniu dżinsach i luźnej bluzie. Ciemne włosy miała zebrane w niedbały kucyk, na twarzy minimum makijażu. Uśmiechnęła się przyjaźnie.

„Witam, proszę wejść. Mieszkanie na piątym, pod samym dachem.”

Krzysztof i Stanisław zaczęli ładować meble na wózek, by nie dźwigać każdego osobno. Najpierw poszedł kanapa największy, choć nie najcięższy element.

„Zaczekajcie, pomogę niespodziewanie zaproponowała gospodyni, gdy manewrowali w ciasnej klatce schodowej.

„Nie trzeba, pani Malwino machnął ręką Stanisław. To nasza praca.”

„A jednak nalegała, podtrzymując róg kanapy. W tej klatce są takie zakręty, iż bez znajomości terenu się nie obejdzie.”

Jej głos wydał się Krzysztofowi dziwnie znajomy. Zmarszczył brwi, próbując przypomnieć sobie, gdzie mógł go słyszeć ten specyficzny ton, tę manierę przeciągania samogłosek. Coś bardzo znanego, ale wymykającego się pamięci.

Piąte piętro nie przyszło łatwo. Po drodze Krzysztof zdążył przekląć wszystkich, którzy budują domy bez wind, wszystkich, którzy w nich mieszkają, a szczególnie tych, którzy zamawiają tam meble. W końcu kanapa stanęła pod drzwiami mieszkania. Gospodyni otworzyła i przytrzymała drzwi.

„Proszę wnieść do salonu, postawimy przy oknie.”

Mieszkanie okazało się zaskakująco przestronne widocznie zburzono jakieś ściany. Jasne ściany, minimum mebli, dużo powietrza. W kącie stało pianino jedyny przedmiot zdradzaj

Idź do oryginalnego materiału