Przepraszam, iż tak wyszło.
Krzysiu, na pewno wszystko spakowałeś? Mam sprawdzić? zawołałam, zatrzymując się przed zamkniętymi drzwiami łóżkowej.
Lena, daj spokój! Mam całą walizkę, sam widziałaś odpowiedział przez głośny szum prysznica. Ale jego głos drżał. Czy mi się wydawało?
Walizkę widziałam. Ale co do niej wcisnąłeś to nie szepnęłam, odsuwając się.
Lena, zrób mi kawę. Mocną. Bez mleka dodał już spokojniej, gdy zakręcił wodę.
Poszłam do kuchni, w milczeniu wzięłam imbasa, nalałam wody, wsypały zmieloną kawę, szczyptę sody tak lubił. Mamy ekspres, ale Krzyś woli, gdy gotuję mu tradycyjnie. Jesteś taka trochliwa powiedział zeszłej nocy, gdy wrócił późno z pracy i zobaczył, jak zupełnie jak babcia zawinęłam jego kolację w ręcznik, żeby nie ostygła.
Ostatnio zostawał coraz dłużej niby przez pracę. Kariera i te sprawy. Awans w końcu. A ja? Stałam obok. Gotowałam, prasowałam, znosiłam.
Boski warkot boskiego napoju! rzucił Krzysiek, wchodząc do kuchni i odgarniając mokre włosy. Usiadł przy stole, sięgnął po kubek.
Lena, dziś przyjdzie przesyłka zamówiłem nowe pokrycia do foteli w aucie. Odbierz, proszę. Płatne przy odbiorze mówił, mieszając łyżeczką cukru w kawie.
Jasne. Jak zawsze usiadłam naprzeciewko.
Ta służbówka akurat teraz wzdychał. Ale nie mogę się wykręcić. Rozumiesz szansa, może jedyna. Kierownik działu, nie żarty.
No tak Nie myślałam, iż do takiego stanowiska trzeba jeździć po kraju.
Kapita szefa. Dobra, mam jeszcze pół godziny, ogarnę coś z telefonu.
Wstał, przeszedł do drugiego pokoju. Kubek leżał nietknięty. Trudno. Nie można mieć pretensji jest zestresowany.
Sięgnęłam po jego kubek, gdy zadrżała komórka wiadomość. Otworzyłam.
Lena, Krzysiek kłamie. To nie służbówka. Leci z Sabiną Kowalsk do Włoch. Zatrzymaj go, póki nie jest za późno. Rujnuje sobie życie.
Mary. Jego młodsza siostra.
Coś zatrzasnęło mi się w głowie. On z Sabiną? Nie może być. Żary? Ale Mary nie jest typem do takich żartów. I nigdy nie kłamała.
Przed oczami wszystko się rozmyło. Powietrze zgęstniało jak beton. Ledwo oddychałam. Wstałam, nalałam sobie wody i znów osunęłam się na krzesło.
Chciałam płakać. Krzyczeć. Roztrzaskać wszystko. Ale w głowie tkwiło tylko jedno: Dlaczego?
Ścisnęłam piąstki. Chciałam wbiec do niego, urządzić scenę, zedrzeć maskę. Ale nie zrobiłam tego. Nie był tego wart.
Niech idzie. Przygotuję mu niespo













