Nazwa od razu mnie zaintrygowała, bo uwielbiam soczewicę w każdej postaci i często wybieram ją zamiast mięsa. Ale to danie z Podlasia to coś o wiele więcej niż ziarna pełne białka. Szwagierka pokazała mi, jak podać je w rumianym „opakowaniu" z mięciutkiego ciasta ziemniaczanego. Od tamtego czasu to mój obiad numer 1, który pochłaniają z apetytem choćby najwięksi miłośnicy mielonych.