Przełom, który uratował mi życie

twojacena.pl 1 tydzień temu

Halino, co ty wyprawiasz? głos Tadeusza zagrzmiał w całym mieszkaniu. Gdzie to się wybierasz w takim stanie?
Do teatru, jak pozwolisz! Halina poprawiła przed lustrem nową bluzkę, kupioną na wyprzedaży. Z Adelą się umówiłyśmy, dawno chciałyśmy na tę sztukę pójść.
Jaki teatr?! Dom pełen roboty! Naczynia niepozmywane, moje koszule nie wyprasowane! A ona do teatru! Tadeusz chwycił Halinę za rękę, obrócił ku sobie. Natychmiast się przebierz i zajmij gospodarstwem!
Halina szarpnęła dłonią, wyrwała się, ale na nadgarstku pozostał czerwony ślad po jego palcach.
Tadku, przecież wczoraj o tym rozmawialiśmy! Cały dzień przesiedziałam w domu, wszystko ogarnęłam. Jeden wieczór dla siebie, co w tym złego?
Dla siebie?! prychnął z pogardą. A kto cię utrzymuje? Kto dach nad głową daje? Ja, między nami mówiąc, wróciłem po robocie, chcę zjeść porządnie, a nie twoje kanapki żuć!
Halina cicho przeszła do kuchni, zaczęła wyjmować produkty z lodówki. Ręce drżały, w środku wszystko ścisnęło się w twardy kłąb. Jeszcze rano tak się cieszyła z wieczoru, choćby uczesanie zrobiła, buty wypastowała. A teraz…
No właśnie! mruknął z zadowoleniem Tadeusz, podgłaśniając telewizor. I żeby szybciej! Głodny jestem jak pies!
Gdy patelnia się nagrzewała, Halina ukradkiem patrzyła w okno. Na podwórku kobieta w jej wieku wyprowadzała psa, śmiała się, rozmawiając przez telefon. Jakże szczęśliwa się wydawała, ta obca! Wolna, lekka…
Halina! Zasnęłaś tam?! ryknął z pokoju mąż.
Już robię, robię! odkrzyknęła, gorączkowo przewracając kotlety.
Tadeusz stanął w progu kuchni, oparł się o futrynę.
Słuchaj, a jutro wieczorem wpadnie do mnie Kruczek, będziemy sprawy załatwiać. Więc żadnych twoich koleżanek, siedzisz cicho, herbatę podasz, jak zażądamy.
Ale jutro sobota rzuciła nieśmiało Halina. Chciałyśmy z dziewczynami do kawiarni…
Jakie dziewczyny? Czterdzieści trzy lata masz, Halino, opamiętaj się! Pora sobie rozum do głowy włożyć. Dom, rodzina oto twoje miejsce. A nie te głupoty z kumpelami i kawiarniami.
Halina postawiła przed nim talerz, usiadła naprzeciw. Jeść zupełnie nie chciało się, w gardle stał kłąb.
Tadku, a czemu tak ze mną? Wcześniej przecież nie byłeś taki… Razem chodziliśmy do teatru, do kina, kwiaty dawałeś…
Wcześniej! machnął ręką. Wcześniej byłaś młodsza, ładniejsza. A teraz co z ciebie zostało? Zaokrągliłaś się, postarzałaś, ubierasz się jak baba wystawa. Wstyd mi z tobą na ludzi pokazać!
Słowa bolały mocniej niż ciosy. Halina wstała, zaczęła sprzątać ze stołu. Łzy podchodziły do gardła, ale się powstrzymywała. Nie chciała dać mu kolejnego powodu do upokorzeń.
Tylko nie rycz! skrzywił się Tadeusz. Nie znoszę tych babskich łez. Lepiej pomyśl, jak się ogarnąć. Może na siłownię się zapisz, na dietę siądź. A to zupełnie zaniedbałaś.
Gdy odszedł oglądać telewizję, Halina wyjęła telefon, napisała do Adeli: «Nie wyjdzie dzisiaj, wybacz. Przekładamy».
Odpowiedź przyszła natychmiast: «Halina, co znowu się stało? Już trzeci raz w tym miesiącu! Tak nie można!»
«Wszystko w porządku, pilne sprawy» wpisała Halina i od razu usunęła wiadomość. Napisała krócej: «Wszystko dobrze».
Ale Adela nie dawała za wygraną: «Przyjeżdżaj do mnie teraz. Mówię poważnie».
«Nie mogę, Tadek w domu».
«Halina, przyjaciółkami jesteśmy dwadzieścia lat. Widzę, co się z tobą dzieje. Dość tego znosić!»
Halina włożyła telefon do szuflady, pod stos papierów. Adela nie rozumie, jest po rozwodzie, żyje sama, łatwo jej radzić. A co z domem, kredytem, który spłacają razem z Tadeuszem? Gdzie pójdzie, co zrobi?
Następnego dnia, gdy mąż wyszedł do pracy, Halina postanowiła odwiedzić ciotkę Jadwigę. Siedemdziesięcioletnia kobieta przywitała ją z otwartymi ramionami.
Halinko! Jaka ty moja piękna! ciotka Jadzia mocno ścisnęła siostrzenicę. Wchodź, akurat placka upiekłam.
Przy herbacie ciotka długo przyglądała się Halinie.
Coś ty blada, córeńko. I schudłaś. Wszystko w porządku?
Wszystko dobrze, ciociu Jadziu Halina starała się uśmiechnąć. Tylko się
W każdym kolejnym pewnym kroku, gdy szedł przez zatłoczone centrum handlowe, czuła, jak kostki obcasów z nowej pary butów mocno i niezawodnie trzymają podłoże, a choćby gdy lekko potknęła się o wystającą płytkę, odruchowo złapała równowagę i parła przed siebie ze spokojem, i doskonale wiedziała, iż nie obejrzy się za siebie.

Idź do oryginalnego materiału