Jak wspomniałem w poprzednich (albo i
nie, sprawdzam czujność Czytelników) wpisach Konstanca to
największe miasto w rumuńskiej części Dobrudży (a jeśli
przyjąć, iż Warna nie leży w tej krainie – bo są takie głosy,
choć należała do średniowiecznego Despotatu – to jedyne większe
miasto w ogóle), i choć z czasów początków osady zachowało się
niewiele, albo zgoła nic (podobnie jak z czasów Owidiusza), to jest
to najstarsze miasto w Rumunii.
Kopia rzymskiej Wilczycy Kapitolińskiej
Albo jedno z najstarszych: wszak
na czarnomorskim wybrzeżu w okresie Wielkiej Kolonizacji mieszkańcy
greckich polis założyli całkiem sporo osad – i większa ich
część zamieszkana jest do dzisiaj. Może nie wszędzie zachowano
ciągłość osadniczą, ale fakt jest faktem: gros miast leżących
nad Morzem Czarnym ma greckie korzenie – i prawie trzy tysiące lat
historii.
Grecka Tira niedaleko Odessy
Tomi/Tomis podobnie. Oryginalnie grecka kolonia
założona w VI wieku AC przez obywateli Miletu w Starożytności była ważnym miastem portowym tworzącym
czarnomorskie Pentapolis – zresztą takim jest do dzisiaj: nie
dość, iż to największy port Rumunii (nie tylko morski, podle
miasta swoje ujście ma ważna śródlądowa droga handlowa, kanał
Dunaj – Morze Czarne) to najważniejszym zabytkiem miasta są
pozostałości rzymskich hal targowych. A nowożytna latarnia zwana
genueńską przypomina, iż w Średniowieczu była to ważna baza dla
włoskich (no, adekwatnie genueńskich) statków zmierzających do
tamtejszych kolonii na Krymie (ciekawostka: tędy też musiały
wracać do macierzystego portu statki ewakuujące obrońców
genueńskiej Teodozji – oblegający ją Tatarzy użyli wtedy broni
biologicznej i w obręb murów wrzucali zwłoki zakażone dżumą
dymieniczą; uchodźcy przywieźli ją do Europy – był Rok Pański
1348 i zaczynała się Czarna Śmierć; zaraza ominęła adekwatnie
jedynie Polskę).
Mury dawnej Tomis
Współczesna nazwa miasta także pochodzi z
czasów starożytnych, choć już po Chrystusie – niedaleko Tomis
założono osiedle nazwane na cześć siostry cesarza Konstantyna
Konstantyną (ruiny wciąż są widoczne, obok prawosławnej katedry)
– i jako, iż rozwinęło się ono bardziej, miasto przyjęło to
miano. Konstanca.
Ruiny Konstancy
Pytanie tylko – bo miała być przecież
seria wpisów o Bałkanach – Konstanca, i Dobrudża, leżą na
Bałkanach. Cóż, tu zdania są podzielone, ale zarówno Dobrudża
jak i Wołoszczyzna mają zaprawdę więcej wspólnego chociażby z
Bośnią niż z leżącymi bliżej Siedmiogrodem czy Besarabią
(zwaną też Mołdawią). Ot, w centrum dzisiejszej Konstancy
spokojnie stoją sobie meczety przypominające o wielowiekowej
obecności w regionie Turków oraz o zachowanej – mniej lub
bardziej, raczej mniej – mozaice kultur tak charakterystycznej dla
Bałkanów. Warto dodać, iż Bukareszt, kiedy stał się już
stolicą nowopowstałej Rumunii gwałtownie zyskał miano Paryża
Bałkanów. Choć oczywiście nim nie zniszczył go Nicolae Caucescu
był ładniejszy – do dziś zresztą w resztce starego miasta
zachowały się ślady Orientu (znaczy, tureckie hany,
karawanseraje), no i nie ma takiej ohydnej wieży wyglądającej jak
pospawana z gazrurek.
Centrum miasta
A skoro Bukareszt robił za Paryż to
Konstanca chciała być czarnomorskim Monte Carlo (choć bez
udzielnego księcia). I dziś najsłynniejszym budynkiem miasta – a
także najbardziej znanym landszaftem – jest przepiękne secesyjne
(tak, art noveau można spotkać na całych Bałkanach – traf
chciał, iż ów styl architektoniczny pojawił się, gdy bałkańskie
narody odzyskiwały niepodległość – albo chociaż zrzucały
jarzmo tureckie na rzecz austrowęgierskiego, a przecież Wiedeń był
jedną ze stolic secesji) kasyno.
Nabrzeża Konstancy
Na dodatek nazywa się ono
Paris – wszak twórcy współczesnej Rumunii tak dalece zapatrzeni
byli we Francję, iż choćby flaga – choć odwołuje się do historycznych barw
Mołdawii i Wołoszczyzny – jest podobna. O języku nie wspominam.
Ba, sam Nicolae Caucescu niszcząc Bukareszt główną aleję swojego
miasta pragnął był uczynić na wzór Pól Elizejskich – tylko
szerszą. I oczywiście zrobił to, choć otaczająca ją
architektura inspirowana jest raczej osiągnięciami Kim Ir Sena w
Korei Północnej. W każdym razie – kasyno Paris jest najbardziej
charakterystycznym punktem miasta. Oraz najbardziej widocznym
przykładem upadku Konstancy. Jest bowiem ono od wielu lat nieczynne
– i niszczeje, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Teraz nawet
miłośnicy urbexu zapuszczają się doń coraz rzadziej – nie
dlatego, iż jest jakoś lepiej pilnowane (a jest, bo – od kilku
lat chodzą niepotwierdzone plotki, iż ktoś ma się wziąć za
remont; ale na razie cisza): po prostu coraz bardziej się
kruszy.
Secesyjne kasyno Paris
Podobnie zresztą jak i sporo innych kamienic – także
secesyjnych – na starówce. To trochę smutne, bo przecież Rumunia
ma jedną z najszybciej rosnących gospodarek Unii E***pejskiej (a
przynajmniej miała – do czasu obecnego kryzysu), obok są licznie
odwiedzane kurorty takie jak Mamaja czy Mangalia (kolejne greckie
miasto z czasów Wielkiej Kolonizacji, Callatis), dogodne połączenie ze
stolicą – a niedługo i z Europą, bo sporo autostrad powstaje,
podobnie jak w Polsce – a Konstanca... Konstanca niszczeje.
Niestety, kiedy koniunktura była nic nie zrobiono, potem przyszła
panika koronawirusa, kryzys, teraz wojna adekwatnie po
sąsiedzku...
Kurort Jupiter pod Mangalią
To jeszcze jeden powód, żeby zaliczyć Dobrudżę
do Bałkanów – jest pięknie, ale wszystko tak jakby na słowo
honoru się trzyma.