Przedsiębiorcy z terenów dotkniętych powodzią liczą na rządową pomoc. W niektórych przypadkach siedziby ich firm zostały doszczętnie zniszczone przez wielką wodę.
Tomasz Żerebecki, przedsiębiorca i operator inkubatora przedsiębiorczości w Lądku-Zdroju, powiedział, iż jeżeli choćby część biznesów funkcjonuje, to w ograniczonym zakresie.
– Osoby, które zatrudniamy w firmie, nie przychodzą do pracy, bo same walczą z wynikiem powodzi. Jesteśmy skazani na te straty i czekamy cały czas na informację, która się ogłosi, iż będziemy mieli przyznane jakieś tarcze, które nam pomogą – powiedział Tomasz Żerebecki. Dodał, iż bez rządowej pomocy nie wyobraża sobie dalszego prowadzenia działalności.
W ocenie przedsiębiorcy z Lądka-Zdroju, ewentualna pomoc rządowa dla firm powinna iść dwutorowo.
– Dla tych, którzy już ucierpieli i stracili wszystko w biznesie, a druga sytuacja to osoby, które mają jeszcze firmy, ale przez powódź cały czas tracą – mówił Żerebecki. – To jest dla nas najważniejsze w tym momencie. Na dzień dzisiejszy my zatrudniamy ludzi przy inkubatorze, domu seniora czy budowie kliniki i nie mamy tam pracowników, więc wszystko zaczyna stawać – wyjaśnił.
Zdaniem przedsiębiorcy, w Lądku-Zdroju jest już wystarczająca ilość wody, żywności i środków czystości. Dla mieszkańców bardziej palącą potrzebą są osuszacze oraz materiały budowlane do przeprowadzenia remontów.
Według ustaleń dziennikarzy portalu Money.pl, rząd rozważa dorzucenie pakietu pomocy dla przedsiębiorców do w tej chwili procedowanej specustawy powodziowej. Ma to być ponad miliard złotych.
IAR / RL / opr. WM
Na zdj. Osiecznica. Fot. PAP/Lech Muszyński