Przed swoim 55. jubileuszem mama oznajmiła, iż dostała propozycję wyjścia za mąż. Jest wdową od ponad 20 lat. Ale czy naprawdę potrzebne jej to małżeństwo? Tyle lat żyła dla mnie i dla siebie, więc po co wszystko zmieniać? Po co brać na siebie dodatkowe obowiązki i kłopoty? niedługo sami będziemy mieli dzieci – można by poświęcać im więcej czasu

przytulnosc.pl 4 tygodni temu

Na własnym ślubie widziałem, jak bardzo mama tęskniła. Żeniłem się mając 30 lat, mama była jeszcze młoda – zaledwie 55. Była szczęśliwa z mojego szczęścia, ale smuciła się, iż tata nie doczekał tej chwili. Od jego śmierci minęło już ponad 20 lat.

Przez cały ten czas mieszkaliśmy tylko we dwoje. Tata odszedł bardzo wcześnie, a mama nie mogła choćby dopuścić do siebie myśli, by stworzyć nowy związek. Ja dorosłem, ożeniłem się i przeprowadziłem, a mama została sama w mieszkaniu.

Nie chcieliśmy jej ograniczać, więc wynajęliśmy własne lokum. Ale często do niej zaglądaliśmy, żeby nie czuła się samotna i opuszczona.

Aż niedawno poznała mężczyznę w swoim wieku. Od razu się dogadali, zaczęli się spotykać i widać było, iż mama odżyła. Jako matka zawsze promieniowała troską i miłością, ale jako kobieta – była smutna. Tak bardzo pragnąłem, żeby jeszcze raz się zakochała i rozkwitła, jak kiedyś z tatą. Byli zgodnym, pięknym małżeństwem. On ją kochał i chronił. Po jego śmierci mama jakby zamknęła swoje serce na dobre.

A teraz znowu lśni światłem kobiety zakochanej i kochanej. Serce mi się rozjaśniło, gdy to zobaczyłem. W końcu poczułem spokój o jej los. Bo samotność, prędzej czy później, potrafi człowieka od środka pożerać – cicho i bezlitośnie.

Z czasem ten pan przeprowadził się do mamy. I właśnie to mnie zaniepokoiło. Mama mówiła, iż ma piękne mieszkanie blisko centrum miasta. Jego dzieci są dorosłe i mają swoje domy, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby zaproponował mamie zamieszkanie u siebie. Dlaczego więc tego nie zrobił?

W rozmowie z mamą wyczułem, iż on choćby nie brał tego pod uwagę. Co więcej, mama ani razu nie była zaproszona do niego w odwiedziny. Dla mnie, jako faceta, to podejrzane – mężczyzna powinien czuć się pewniej we własnym domu. Mam wrażenie, iż coś tu nie gra.

Kiedy temat mieszkania pojawia się w rozmowie, on od razu ucieka od szczegółów, jakby nie chciał nic wyjaśniać. Podejrzewam, iż po prostu tego mieszkania nie ma. I moje obawy zaczynają się potwierdzać.

Nie chciałem martwić mamy, więc milczałem. Ale teraz, gdy tuż przed swoimi 55. urodzinami mama ogłosiła, iż dostała propozycję ślubu, mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, a z drugiej – niepokój mnie nie opuszcza. Jego tajemnice nie dają mi spokoju. Czy mamie naprawdę potrzebne jest to małżeństwo? Tyle lat żyła dla mnie i siebie, i co – teraz wszystko zmieniać? Po co brać na siebie nowe troski i obowiązki? niedługo pojawią się wnuki, mogłaby im poświęcać więcej czasu.

Nie wiem… Może się mylę. Może dla mamy to szansa na szczęście i bliskość, której tak długo jej brakowało. Ale moje podejrzenia wciąż pozostają. Może trzeba wszystko sprawdzić, zanim będzie za późno? Martwię się o mamę.

Idź do oryginalnego materiału