Przed śmiercią teściowa ujawnia synowej straszną tajemnicę, która całkowicie zmienia jej życie…

newskey24.com 1 tydzień temu

Na łożu śmierci teściowa wyjawiła synowej przerażającą tajemnicę, która całkowicie odmieniła jej życie
Alino, muszę ci coś wyznać Czuję, iż mój koniec jest bliski. Musisz poznać prawdę, choćby jeżeli mnie znienawidzisz szepnęła teściowa, ściskając dłoń Aliny.
Alica zdrętwiała. Kiedy stała się dla niej Aliną? Zwykle teściowa nazywała ją wężem, czarownicą lub innym obraźliwym słowem. A teraz nagle Alino. Widocznie to prawda, iż przed śmiercią człowiek się zmienia, uświadamia sobie błędy. Pewnie tak stało się z Marią Wiktorowną. A pracowała w szpitalu, gdzie była teściowa trafiła z zawałem. Choć nie była lekarzem, szeptano, iż szanse na wyzdrowienie są niewielkie. Z byłym mężem nie widziała się może nie odwiedzał matki, może ich drogi się nie przecięły. I tak nie mieli o czym rozmawiać Zranił ją tak bardzo, iż nie chciała go oglądać. Wszystko zaczęło się, gdy zbliżał się termin porodu. Mąż nie cieszył się na ojcostwo, narzekał, iż jeszcze nie stanęli na nogach, a teraz on sam musi utrzymać rodzinę. Alica obiecywała dorobić w domu, by nie być ciężarem. Ale dziecko najwyraźniej nikomu nie było potrzebne choćby teściowa rzucała kąsające uwagi, iż Alica się zbyt spieszy.
Gdy trafiła do szpitala, lekarze zdecydowali o cesarskim cięciu, choć wcześniej nie było ku temu wskazań. Próbowała dodzwonić się do teściowej, która kierowała oddziałem położniczym, licząc, iż ta się za nią wstawi. Maria Wiktorowna nie odebrała. Po znieczuleniu powiedziano jej, iż dziewczynka zmarła w łonie. To była najstraszniejsza wiadomość w jej życiu. Tego dnia umarła część jej samej. Marzyła, by pójść za swoją córeczką, którą chciała nazwać Katiuszą. Związek z mężem się rozpadł. Oskarżał ją, iż nie utrzymała ciąży, a teściowa dolewała oliwy do ognia. Rozwód przypieczętował winę Aliny.
A teraz Maria Wiktorowna leżała w szpitalu, gdzie Alica pracowała, i potrzebowała opieki. Syna przy niej nie było. Ani jego nowej żony. Najwyraźniej stała się zbędna swoim bliskim.
Nie mów pani głupot! Na pewno wyzdrowieje! próbowała ją pocieszyć Alica, ale tamta tylko machnęła ręką.
Nic już nie będzie dobre Sama to rozumiesz Ale ty jesteś dobrą kobietą. Szkoda, iż nie dostrzegłam tego wcześniej i wsparłam syna, gdy postanowił się z tobą rozstać. Musisz wiedzieć, Alino, iż cesarskie nie było przypadkowe Serce Aliny ścisnęło się. Przeczuwała, iż coś było nie tak, ale usłyszeć to na głos było nie do zniesienia. Twoje dziecko nie umarło. Zamieniono je na martwe A twoją córkę, moją wnuczkę Waszą dziewczynkę Oddano do adopcji zamożnej rodzinie.
W uszach zabrzęczało tak, iż Alica niemal krzyknęła. Nogi się ugięły, ledwo utrzymała równowagę. Patrzyła na teściową i widziała nie słabą, chorą kobietę, ale potwora Prawdziwego potwora, który odebrał jej szczęście.
Dlaczego? wyszeptała, a jej głos brzmiał jak z zaświatów.
Andriej nie chciał dzieci. Wiedziałaś Dopiero budował karierę, miał wielkie perspektywy. Teraz wiele osiągnął, a dziecko by mu przeszkadzało. Bał się, iż będziesz żądać alimentów po rozwodzie Że będziesz go męczyć, a on musiał skupić się na pracy. Namówił mnie, by pozbyć się dziecka, oddać je i przekonać cię, iż umarło. Rozumiesz, dla syna zrobiłabym wszystko, by odniósł sukces Ale teraz, patrząc śmierci w twarz, czuję ciężar winy. Czy możesz mi wybaczyć, Alino?
Jak mogliście? Jej głos drżał, myśli plątały się jak kłębek nici. Łzy spływały po policzkach. Gdzie? Gdzie moja córka? wydusiła, każde słowo przychodziło z trudem. Ból ściskał gardło.
W szafce Notatnik Na pierwszej stronie adres Teściowa mówiła z wysiłkiem. Ale nic się już nie zmieni. On to wpływowy człowiek. Nie odda ci dziecka
To się jeszcze okaże! warknęła Alica, sięgając po notatnik. Wyrwała kartkę z adresem i wybiegła z sali, nie oglądając się.
Alino, wybacz ochrypły głos Marii Wiktorowni dogonił ją już za drzwiami.
Bóg wybaczy rzuciła przez ramię.
Nie mogła już być przy tej kobiecie. Przy osobie, która zabrała jej część duszy, zrujnowała życie. W głowie pulsowała jedna myśl zobaczyć córkę. Pięć i pół roku! Już taka duża Żywa Łzy znów napłynęły, ale Alica je otarła i prawie biegła do gabinetu przełożonego. Wymamrotała coś o pilnej sprawie. Droga do podanego adresu zlała się w mgle. Stanęła przed bramą ogromnej rezydencji, rozumiejąc, iż nie wejdzie tak po prostu i nie zabierze dziecka. Powoli uświadamiała sobie, iż dla dziewczynki to też byłby szok. Przywykła już do innego życia, innej mamy Ale chociaż zobaczyć ją Choć na chwilę
Na schodach powitał ją mężczyzna. Postawny, przystojny, ale w jego oczach była lodowata pustka. Z głębi podwórza dobiegał dziecięcy śmiech, a serce Aliny ścisnęło się. Chciało biec do córki
Przyszła pani o pracę niani? spytał, oceniająco na nią patrząc.
Niani? powtórzyła, nie odrywając wzroku od podwórza.
Nie? zmarszczył lekko brwi.
Siergiej? szepnęła, a on skinął głową. Nie przyszłam jako niania Przyszłam po córkę Siergiej zbladł. Jego twarz stężała, szczęki zadrgały. Patrzył na nią, jakby chciał zmiażdżyć. Ale Alica nie ustąpiła. To długa historia Proszę, wysłuchaj mnie zaczęła, łzy spływały, ale mówiła dalej. Opowiedziała wszystko: jak mąż, najbliższa osoba, przekonał matkę, by pozbyła się dziecka, jak ją okłamano. Nie wiedziałam Myślałam, iż nie żyje Tak się bałam A teraz
Nie oddam pani córki przerwał ostro. Ona jest wszystkim, co mam. Katia to moje życie.
Katia
Alica zaniosła się płaczem. Tak właśnie chciała nazwać córkę. Nogi się uginałyAlicja przytuliła Katiuszę mocno, a Siergiej objął je obie, wiedząc, iż ich rodzina, choć zbudowana na bólu i kłamstwach, w końcu odnalazła prawdziwe szczęście.

Idź do oryginalnego materiału