Zanim wesele, nosił mnie na rękach, a po ślubie — jakby wygasła w nim miłość.
Gdy pierwszy raz spotkałam Mikołaja, myślałam, iż wygrałam los na loterii. Był dokładnie taki, jak mężczyźni z romantycznych powieści — czuły, troskliwy, zawsze obecny. Nie tylko się mną interesował — żył dla mnie. Dzwonił kilka razy dziennie: „Jak się czujesz?”, „Ciepło się ubrałaś?”, „Jadłaś dziś coś?”. Gdy tylko zaczął padać deszcz, już stał pod moją pracą z parasolem. Co rano na biurku czekał na mnie bukiet — raz tulipany, raz róże, a innym razem polne kwiaty. Koleżanki z pracy patrzyły z zazdrością, a ja nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.
Otaczał mnie taką czułością, iż aż serce topniało. Spacerowaliśmy wieczorami, trzymając się za ręce, gadając o niczym jak dzieciaki. A potem oświadczył się — klasycznie, z pierścionkiem, na kolan, w tej samej kawiarni, gdzie był nasz pierwszy randkę. Pojechał choćby poznać moich rodziców do Poznania — tak bardzo był pewien swojego wyboru. Byliśmy jak z bajki, a ja czułam się jak bohaterka filmu romantycznego.
Ale bajka skończyła się zaraz po ślubie.
Najpierw zmiany były ledwo zauważalne. Zniknęły poranne wiadomości, przestał dzwonić z pytaniem: „Jak tam, kochanie?”. Kwiaty zniknęły, jakby nigdy ich nie było. Pocałunki stały się mechaniczne, jakby tylko odhaczał obowiązek. Wcześniej patrzył na mnie tak, jakbym była jego całym światem, a teraz… jakbym stała się dla niego przezroczysta.
A w domu? W domu się odgrodził. Dawniej sam brał sprawy w swoje ręce, teraz tylko wzdycha: „Jak potrzeba, to znajdź fachowca”. Albo: „Skoro ci zależało, to się tym zajmij”. Nie myje naczyń, nie zamiecie podłogi, a przybicie gwoździa to już wielka sprawa. Chociaż przed ślubą chwalił się, iż potrafi zbudować dom własnymi rękami.
Nie rozumiem, o co chodzi. Przecież się nie zmieniłam. przez cały czas jestem zadbana, szczupła, ludzie na ulicy się odwracają. A on? On jakby stracił we mnie zainteresowanie. Jakbym stała się dla niego czymś zwyczajnym… niepotrzebnym.
Mama mówi: „Wszystkim tak jest. Ślub to nie czas na romanse. Ważne, iż pracuje, zarabia, nie pije, nie ugania się za innymi. Doceniaj, co masz.” Ale ja tak nie potrafię. Nie chcę żyć z mężczyzną, który po prostu wypełnia miejsce obok. Chcę czuć się kochana. A nie tylko wygodnie ułożona.
Wczoraj wieczorem próbowałam złamać jego wzrok. Nie zauważył. Siedział z telefonem, przewijał coś, uśmiechał się do ekranu. Wtedy coś we mnie pękło: czy on ma kogoś innego? Może w tym tkwi odpowiedź? W jego chłodzie, w obojętności, w tym dystansie… Czyżby zdradzał?
Nie chcę w to wierzyć. Ale co, jeżeli mam rację?
Jak z nim porozmawiać? Jak wydobyć prawdę? Bo ja go kocham. Pomimo wszystko — kocham. Nie chcę go oddać innej. Ale jeżeli zdradził… czy umiałabym mu wybaczyć? Dziewczyny, które przeżyły coś podobnego — jak sobie poradzić, gdy twój mąż przed i po ślubie to dwie różne osoby? Jak uciec od tego uczucia, iż jesteś tylko meblem w jego życiu? Nie wiem, co robić… ale dłużej już nie mogę milczeć.