Protestujący na drogach rolnicy ostrzegają konsumentów przed umową UE z Mercosur. Czy zaleje nas tania i niezdrowa żywność?

zwielkopolski24.pl 2 godzin temu

Handel z MERCOSUR tak, ale na równych prawach

Ostatnie w 2025 roku protesty rolników z dawnego województwa leszczyńskiego podzielone zostały na dwie główne lokalizacje: na węźle Lasocice przy drodze ekspresowej S5 koło Leszna oraz w Jerce w gminie Krzywiń w powiecie kościańskim.

We wtorkowe przedpołudnie na S5 udali się głównie gospodarze z powiatu leszczyńskiego, a także gostyńskiego, natomiast w Jerce przy drodze wojewódzkiej numer 308 pojawili się hodowcy i producenci z okolicznych gospodarstw oraz powiatu śremskiego.

Tamtejszą "odnogę" protestów przygotowało krzywińskie Stowarzyszenie "Kłos" zajmujące się reprezentowaniem interesów lokalnych rolników, które podczas protestu promowało m.in. sprzedaż bezpośrednią rolniczych produktów z pominięciem pośredników.

- Dzisiaj jednoczymy się z rolnikami z całej Polski, z całej Unii Europejskiej przeciwko umowie z MERCOSUR. Nie mamy nic przeciwko handlowi, ale musi on być prowadzony na równych warunkach, a w proponowanej strefie wolnego handlu z krajami Ameryki Południowej próżno szukać równouprawnienia - twierdzi współorganizujący protest Marcin Stężycki.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ, żeby PRZECZYTAĆ

https://gostynska.pl/rolnictwo/rolnicy-szykuja-strajk-na-s5-czy-hodowcy-i-producenci-zablokuja-drogi-w-ostatnich-dniach-2026-roku/ONs0sNEvgMbJoOQvG52k

W UE wyśrubowane kontrole, jakość na najwyższym poziomie i dbanie o dobrostan zwierząt, tam - "wolna amerykanka"

Co budzi największy sprzeciw naszych producentów żywności?

- Przede wszystkim chodzi o normy jakościowe. Nasi rolnicy produkują naprawdę w wysokich standardach jakościowych, a kraje MERCOSUR niekoniecznie. Przykład pierwszy z brzegu: GMO [żywność modyfikowana genetycznie - przyp. red], która w Unii Europejskiej jest traktowana bardzo restrykcyjnie, za oceanem w tym względzie panuje "wolna amerykanka". To samo tyczy się stosowania pestycydów czy antybiotyków. Kolejna rzecz: u nas gospodarstwa rodzinne produkują bardzo dobrą jakościowo żywność z uwzględnieniem dobrostanu zwierząt, czyli czegoś, o czym w Argentynie czy Paragwaju choćby nie słyszeli. My dbamy o zwierzęta, a wszystko odbywa się przy "wyśrubowanych" kontrolach służb weterynaryjnych - wylicza członek Stowarzyszenia "Kłos".

Brak równouprawnienia w wymianie handlowej - zdaniem naszych hodowców i producentów rolnych - będzie skutkowało tylko jednym: upadkiem polskich gospodarstw, w szerszej perspektywie także zubożeniem branży w całej Unii Europejskiej i napływem gorszej jakościowo żywności z państw Ameryki Południowej.

- Produkuję wołowinę i przy cztery - pięć razy wyższych kosztach produkcji nie mam szans konkurować z wołowiną z MERCOSUR, gdzie w każdym lepszym sklepie rolnik może kupić antybiotyk i w ten sposób zapewnić wzrost bydła. Inna sprawa: ile ta argentyńska wołowina będzie do nas płynęła: 30 - 45 dni? Po takim czasie to już tylko "z wąsami" do nas dotrze - tłumaczy jeden z rolników z okolic Czempinia.

W podobnym tonie wypowiada się pan Jarek z Bielewa.

- Czy chcielibyście państwo cofnąć się z pensjami dwadzieścia lat wstecz przy obecnych cenach? Bo my tak mamy, skoro świnia kosztuje cztery złote za kilogram, a słychać zapowiedzi, iż ma jeszcze stanieć. To teraz niech ktoś weźmie te 400 złotych, które ja dostanę za wieprzka i idzie do sklepu coś kupić. Ile włoży do koszyka, jak zwykła kaszanka, która jest traktowana jako produkt odpadowy kosztuje w granicach 25-26 zł. Z roku na rok dokłada nam się obwarowań w zakresie warunków sanitarnych czy wycofuje na potęgę środki ochrony roślin, bo są szkodliwe dla zdrowia, a mamy przyjmować żywność z krajów, które są na poziome chemizacji sprzed 30 lat? To proszę mi powiedzieć, gdzie tutaj jest równouprawnienie i dbałość o zdrowie nasze i naszych dzieci? - pyta miejscowy rolnik.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD MATERIAŁEM FILMOWYM

Przekonywać konsumentów do kupowania w polskich sklepach i zmiana mentalności "miastowych"

Podczas protestu pojawiły się postulaty, aby przekonywać konsumenta do zakupów "rodzimej żywności w polskich sklepach", ale także do zmiany świadomości dotyczącej "naszego rolnika".

- Ludzie nie zrozumieją, iż my nie obracamy milionami złotych, które zwyczajnie leżą sobie "na kupce" i kiedy nam się tylko zachce idziemy i kupujemy Fendta, Classa czy John Deere. W rzeczywistości właścicielami choćby większości ciągników, które dzisiaj tutaj stoją są banki. A żeby na nie zarobić musimy nierzadko pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę w branży, która z roku na rok staje się coraz bardziej nieopłacalna - mówił Mateusz Zieliński, współorganizatorów protestów.

Jak podawali członkowie Stowarzyszenia "Kłos" podpisanie umowy o wolnym handlu między Unią Europejską a MERCOSUR może doprowadzić do zalania europejskiego rynku tanią żywnością.

- Według wyliczeń organizacji rolniczych na nasz rynek może trafić nawet: 90 000 ton wołowiny, 180 000 ton drobiu, 3,4 miliona ton kukurydzy czy 8,2 miliona hektolitrów biopaliw. Co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim - nas się goni za "Zielony Ład", natomiast zwiększanie skali produkcji w krajach Ameryki Południowej odbywa się kosztem redukcji powierzchni lasów tropikalnych. Dziwnym trafem tam nikomu to nie przeszkadza, a gdybyśmy my tutaj chcieli wyciąć choćby hektar lasu pod uprawę, to powiedzcie, kto by nam się na to zgodził, no kto? - podkreśla aktywista rolniczy.

To jest protest ostrzegawczy...

Rolnicy mają nadzieję, iż ich solidarne protesty w całej Polsce, ale także i Europie skłonią władze Unii Europejskiej do zmiany decyzji w sprawie podpisania unowy o wolnym handlu z krajami MERCOSUR. Gdyby tak się jednak nie stało, nie wykluczają zastosowania drastyczniejszych środków protestacyjnych, łącznie z ponownym blokowaniem dróg.

- Nasza przyszłość decyduje się teraz. Bo jak ktoś zlikwiduje swoje gospodarstwo, to on już do produkcji rolnej nigdy nie wróci. Nie wróci, gdy MERCOSUR się "odmyślą" i stwierdzą, iż "teraz to my wam podniesiemy ceny, skoro u was rolnictwa już nie ma" - mówią z goryczą nasi hodowcy i producenci rolni.

KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ

https://gostynska.pl/wiadomosci/jedenascie-miejscowosci-objetych-obszarem-zagrozonym-rzekomym-pomorem-drobiu-wojewoda-wydala-decyzje/e3B8PlKRM2Z8UutXnAGC
Idź do oryginalnego materiału