Projekt Zdrowie – Brak Chęci Do Życia

ideaforfashion.pl 6 lat temu

We wpisie wprowadzającym serię „Projekt Zdrowie” poruszyłam między innymi temat braku chęci do życia. I właśnie o tym chciałam Wam opowiedzieć dzisiaj kilka słów.

Życie „na siłę” i Umysłowy Pustostan

Wspomniałam Wam, iż zauważyłam niepokojące objawy, które towarzyszyły mi przez dłuższy czas. I o ile chwilowe zmęczenie czy zwyczajny leń, który dopada od czasu do czasu każdego z nas nie są powodem do niepokoju, o tyle te same zjawiska powtarzające się dzień w dzień i trwające nieprzerwanie przez kilka miesięcy, to już grubsza sprawa.

Codziennie wstawałam z łóżka „na siłę”. Nie miałam chęci do życia. Chęci do robienia czegokolwiek. A musicie wiedzieć, iż z natury jestem osobą, która nie lubi i nie potrafi usiedzieć w miejscu. Tym bardziej, kiedy wie, iż ma coś do zrobienia.

Wtedy jednak siedziałam. Potrafiłam przez 2-3 godziny gapić się bezwiednie w ekran laptopa. Kompletnie bez celu. Bez ładu i składu przeskakiwałam pomiędzy pięcioma otwartymi kartami przeglądarki, nie szukając przy tym niczego konkretnego. Ogarniał mnie jakiś taki… umysłowy pustostan.

Nawet kiedy pisałam dla Was posty, szykowałam szkice – scenariusze do filmów czy choćby montowałam filmy, łapałam tzw. „zawiechy”. Wiecie… tępy wzrok wlepiony w jeden punkt i nicnierobienie.

Trochę lepiej było w sytuacji, kiedy miałam do wykonania jakąś pracę fizyczną. Każda czynność, która wymagała ode mnie ruszenia tyłka szła mi zdecydowanie lepiej niż te, które wymagały ruszenia głową.

Brak motywacji, znużenie codziennością, nielubiana praca, siedzący tryb życia, brak ruchu, śmieciowe żarcie, tony słodyczy i kilka innych spraw – to wszystko się skumulowało. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Z nikim się spotykać. Nikomu pokazywać na oczy. Pewnego rodzaju lekarstwem był dla mnie blog, Instagram i You Tube. Jako iż wszystkie trzy związane z moimi pasjami, to od czasu do czasu miałam ochotę coś tu robić. Więc wrzucałam zdjęcia na Instagram, robiłam sesje na bloga i nagrywałam filmy na You Tube. To pozwalało mi zapomnieć o problemach, nie myśleć o sprawach trudnych i wymagających skupienia. Pokazywałam i omawiałam z Wami zakupy i stylizacje. Czerwona lampka „nagrywanie” działała na mnie wyjątkowo mobilizująco. Spinałam się w sobie i choćby uśmiech jakoś samoczynnie wskakiwał na twarz. Więc znów wpadłam w wir pracy. Nie żyłam. Nie odpoczywałam. Nie miałam czasu wolnego, czyli nie miałam czasu w przemyślenia. I tu znów kółko się zamyka.

Co Zrobiłam i Jak Jest Teraz?

Skłamałabym, gdybym powiedziała, iż teraz wszystko jest pięknie i cacy. Bo nie jest. Na miejsce starych problemów wskakują nowe i trzeba się z nimi zmierzyć. Życie. Na pewno jest poprawa i na pewno wiem, co sprawiło, iż zniknęły zawiechy i pojawiła się chęć do życia.

Przede wszystkim przestałam oszukiwać samą siebie. Przestałam wymyślać sobie coraz to nowe zajęcia, żeby tylko nie mieć czasu siąść i pomyśleć. Bo przecież jak zacznę myśleć, analizować i się zagłębiać – znowu złapię doła. Zrobiłam przed samą sobą szczery i uczciwy rachunek sumienia. Zadałam sobie dwa wydawałoby się banalne pytania: co sprawia, iż jestem szczęśliwa, a co mnie w moim życiu wkurza i dołuje. Wypisywałam na kartce najdrobniejsze rzeczy. Po stronie pozytywów znalazły się choćby takie pierdoły jak promienie słońca wpadające przez okno o poranku albo spacer na świeżym powietrzu (bo wiecznie ganiam jak poparzona z samochodu do budynku i nie mam czasu powoli, spokojnie, tylko dla relaksu się przejść). Zastanawiałam się bez czego/kogo moje życie stałoby się jedną wielką kupą, a bez czego/kogo sobie tego życia mnie wyobrażam. Czy rzeczy i osoby, którymi się otaczam są mi „potrzebne”. Czy ta koleżanka, którą bardzo lubię, ale wiem, iż obrabia mi tyłek za plecami na prawdę zasługuje na moją sympatię i szacunek? Czy ta sterta gazet, które odkładałam, żeby wyciąć sobie z nich inspiracje stylizacji trafi jeszcze kiedykolwiek w moje ręce? Czy szósty szary sweter, piąta para botków lub kolejna różowa pomadka są mi na pewno potrzebne? Odpowiedzi na niektóre z pytań okazały się być zaskakujące choćby dla mnie samej.

Sporządziłam listę, na której odpowiedziałam sobie właśnie na te dwa pytania. Co mnie uszczęśliwia, a co unieszczęśliwia. Spróbujcie sporządzić swoją. Najważniejsze to być szczerym wobec samego siebie, robić listę skrupulatnie i powoli. Moja powstawała przez ok.2 tygodnie. Każdego dnia zwracałam uwagę na najdrobniejsze szczegóły. jeżeli tylko coś mnie wkurzyło, od razu to zapisywałam. Niezłożone pranie, walające się skarpetki, nieposegregowane dokumenty, róż do policzków w przegródce z cieniami, warzywa na półce w lodówce zamiast w szufladce – takie totalne bzdety. Ale to właśnie te bzdety tworzą naszą codzienność. To samo w drugą stronę. Jakie drobnostki sprawiają, iż buzia sama mi się cieszy? I tu oprócz tych oczywistych jak zdrowie, miłość, rodzina, przyjaciele, marzenia itp. również muszą pojawić się te najdrobniejsze. Zabawa z psem, to iż dał mi łapę i przekrzywił łeb w zabawny sposób, ulubiona muzyka grająca w tle kiedy mam stertę rzeczy do wyprasowania albo kiedy biegam. Promienie słoneczne wpadające przez okno (warto zatrzymać się wtedy na 5 minut, zamknąć oczy i skierować twarz w stronę słońca – rewelacyjne uczucie, spróbujcie). Dłuższa niż zwykle kąpiel w towarzystwie ulubionego serialu, muzyki czy filmów na You Tube. Miłe słowo powiedziane do ekspedientki w sklepie. I tak dalej, i tak dalej. Mogłabym Wam wymieniać i wymieniać, ale to Wy musicie sami obserwować swoją codzienność i punkt po punkcie tworzyć własne listy.

Jak Nic Nie zrobisz, To Nic Się Nie Zrobi!

Kiedy już macie swoją listę, cały sukces polega na tym, żeby z tą listą pracować. Eliminować to, co Was irytuje i jak najczęściej robić to, co Was uszczęśliwia. Nie bać się skupić przez chwilę na sobie! Na samodoskonaleniu i uszczęśliwianiu siebie. Tak jak Wam pisałam na Instagramie – jak nic nie zrobisz, to nic się (samo) nie zrobi. Nie zmienimy wszystkiego w jeden dzień za pstryknięciem palców. Ale krok po kroku, punkt po punkcie aż do celu. A celem jest to, żeby w natłoku codziennych spraw, problemów i obowiązków, potrafić odnaleźć swoje wielkie pasje i dostrzegać malutkie przyjemności, które sprawią, iż nasze życie będzie lepsze, ciekawsze i radośniejsze.

Idź do oryginalnego materiału