Boli. Uczucie, iż robisz wszystko, by zatrzymać tę miłość, ale już wiesz, iż to się nie uda jest wyczerpujące podwójnie. Im bardziej przekonujesz się, iż bijesz głową w mur, tym bardziej nie chcesz odpuścić. Tym bardziej nie chce odpuścić twoje serce. Wszystko się kończy, to tylko kwestia czasu. Wiesz, iż on odejdzie, iż znowu będziesz sama. Ale przecież, nie bardziej niż teraz…
Wydaje ci się, iż wypowiedziałaś już wszystkie słowa, użyłaś wszystkich argumentów, a on przez cały czas nie rozumie. Widzisz, kiedy miłość się kończy, kiedy uczucie wygasa, chcemy już tylko jednego: uwolnić się. Widzisz to w każdym jego uciekającym spojrzeniu, w każdym „nie wiem, zobaczymy”, w zdawkowym „nie mówmy o tym teraz, proszę”. W zbyt wcześnie zgaszonej lampce na nocnym stoliku. W porannej kawie, którą wypił zanim wstałaś, bez ciebie. Widzisz, ale nie chcesz zrozumieć. Nie chcesz powiedzieć szczerze: skończyło się. Nie chcesz „się poddać”. Tylko, iż ta droga do niczego nie prowadzi.
Myślisz, iż się musisz bardziej postarać, iż on w końcu zauważy. Gdzie indziej znajdzie kogoś, kto potrafi kochać tak mocno jak ty? Z kim innym mu będzie tak dobrze? Kto tak o niego zadba? Powiedz, kiedy ostatnio zastanawiałaś się nad tym, kto zadba o ciebie? Nie oszukuj się i nie szukaj uczucia innego niż przyzwyczajenie w kilku gestach. Prawdziwa miłość, zaangażowanie. One są wręcz wyczuwalne, namacalne. Cieszysz się z filiżanki herbaty, którą podał Ci po obiedzie, ale nie martwi cię brak troski, kiedy wracasz pózniej niż zwykle z pracy, z torbami pełnymi zakupów. Ani wtedy, gdy zaczynasz chorować, gdy ci zle, smutno. Gdy nie dajesz rady. Kiedy kochasz, chcesz być blisko, prawda?
Nie martwi cię to, iż on zamyka temat dalszej przyszłości jednym zdaniem. Myślisz sobie: zły moment, zmęczenie. Chwycisz się każdej myśli, która pozwoli ci uwierzyć, iż on tej przyszłości z tobą nie chce. Żyjesz iluzją.
Wczoraj mówił ci o tym, iż dobrze byłoby zrobić sobie przerwę. Że on się wyprowadzi do siebie, iż dacie sobie czas i zobaczycie co dalej, bo od dłuższego czasu się wam nie układa. „Jak to nie układa?” – krzyknęłaś. Przecież ty zrobisz wszystko, żeby się układało. Niech ci tylko powie, co to adekwatnie znaczy? I co powinnaś poprawić, co zrobić.
Nic nie możesz zrobić. I nie myśl, iż to twoja wina, twoje błędy. Ta miłość wymyka się z rąk, ale nie przez ciebie. Nie wygrasz z tym, z czym choćby on nie potrafi walczyć. Choćby nie wiem co.
Nie zatrzymasz osoby, która już nie kocha. Puść ją wolno, a będzie ci wdzięczna. Nie, nie możesz nic zrobić, nie będzie już tak, jak kiedyś. Pozwól odejść, a uratujesz samą siebie. Nie masz wpływu na jego uczucia. One są wolne, nie wymuszone, nie słuchają rozumu, okoliczności. Nie dopasowują się do tego „jak być powinno”. To cena za szczerość.
Nie walcz, nie bij się o to. Nie wygrasz tej walki. Poproś go rozmowę i powiedz, iż wiesz. I iż tak rzeczywiście jest lepiej. Po wszystkim daj sobie czas. Nie myśl o tym, gdzie popełniłaś błąd i co ” z tobą było nie tak”. Pomyśl o tym, iż gdy zakochasz się następnym razem, musisz też zadbać o sobie.