Rodos od lat przyciąga turystów niczym magnes i pozostaje w czołówce najpopularniejszych kierunków w Grecji. Zwykle odwiedza ją ponad 2 miliony osób rocznie, ale w 2024 roku wyspa przebiła samą siebie. Jak podaje GTP Headlines, tylko od stycznia do września przyjęła aż 3,5 miliona gości. W tym sezonie scenariusz się powtarza: rezerwacje znikają w mgnieniu oka, a plaże i hotele są przepełnione. Wraz z tą rekordową frekwencją coraz częściej pojawiają się jednak doniesienia o nadużyciach na wyspie. Co na to władze?
REKLAMA
Zobacz wideo Ateny bez kolejki na Akropol. Pomysł na weekend
Czy na wyspie Rodos w Grecji są ładne plaże? Niektóre zmieniono w prywatny biznes
Na Rodos walka o każdy metr plaży przerodziła się w wyścig, w którym przegrywają zwykli turyści. Grupa obywatelska Ombrella od miesięcy alarmuje o nielegalnym zagospodarowaniu wybrzeży. Wskazuje, iż właściciele lokali przekraczają dzierżawione tereny, stawiają bary, pergole i żywopłoty bez zezwoleń, a przede wszystkim blokują swobodny dostęp do morza. Jaskrawym przykładem jest plaża Anthony’ego Quinna, gdzie przedsiębiorca z umową na 82 m kwadratowe w praktyce zajmuje ponad 1200 metrów. Leżaki ustawiono tam tak blisko wody, iż część z nich stoi już w morzu.
Ombrella podkreśla, iż takie działania nie tylko naruszają konstytucyjne prawo obywateli do korzystania z plaż, ale także zamieniają przestrzeń publiczną w prywatny biznes. Zatłoczone i zabudowane wybrzeża ograniczają miejsce dla spacerowiczów, niszczą krajobraz i psują wizerunek wyspy. Podobna sytuacja ma miejsce na plaży Elli, gdzie lokal z dzierżawą na 704 metry rozszerzył działalność na ponad 2100 metrów, stawiając restaurację, bar i strefę masażu bez wymaganych pozwoleń.
Najbardziej obrazowym przykładem nadużyć pozostaje jednak bar Santa Marina. Jego właściciel postawił 19 nielegalnych metalowych platform z leżakami sięgającymi do morza. Obiekt powstał na terenie archeologicznym i mimo wcześniejszych kar przez cały czas działał wbrew przepisom. Sprawa odbiła się szerokim echem zwłaszcza po tym, jak w sieci pojawiło się nagranie kelnera obsługującego klientów, stojąc w wodzie. Władze podkreślały wtedy:
Zgoda nigdy nie została udzielona ani nie mogłaby zostać udzielona na instalację i działalność tego przedsiębiorstwa, biorąc pod uwagę przepisy dotyczące ochrony zabytków, ponieważ doszło do nielegalnego zajęcia wspólnej przestrzeni nadbrzeżnej i plażowej
- czytamy w serwisie ekathimerini.com.
RodosFot. Emilia_Baczynska/Pixabay
Nowe przepisy kontra rzeczywistość. Urzędnicy sobie, właściciele plaż sobie
Choć władze co rusz deklarują walkę z takimi praktykami, skuteczność działań budzi wątpliwości. Państwowa spółka ETAD podkreśliła, iż to gmina Rodos odpowiada za kontrolę dzierżaw, która dopiero po nagłośnieniu sprawy zdecydowała się zlecić inspekcje. Problem jest jednak znacznie szerszy, bo nielegalne zajmowanie plaż powtarza się w wielu częściach Grecji. Urzędnicy próbują przeciwdziałać, korzystając z dronów i aplikacji "My Coast", która pozwala turystom zgłaszać nadużycia. Zgodnie z prawem co najmniej 70 proc. plaży musi pozostać wolne od leżaków, a w obszarach chronionych aż 85 proc. Dodatkowo obowiązuje zakaz stawiania ich bliżej niż 4 metry od linii brzegowej.
Nowe przepisy, które wprowadzono w ubiegłym roku, przewidują wysokie kary za łamanie zasad. Sięgają blisko 800 tys. euro. Jak mówił wtedy grecki minister gospodarki narodowej i finansów Kostis Hatzidakis:
Naszym celem jest ochrona środowiska i prawa obywateli do swobodnego dostępu do plaży, a także zachowanie naszego produktu turystycznego oraz wspieranie zdrowej przedsiębiorczości reprezentowanej przez ludzi prowadzących działalność we adekwatny sposób.
Choć przepisy są jasne, a kary odstraszające, w praktyce walka z nielegalnym zajmowaniem plaż przypomina grę w kotka i myszkę. Właściciele lokali przesuwają granice, urzędnicy spóźniają się z reakcją, a turyści zostają z problemem zatłoczonego wybrzeża. Pytanie, czy regulacje faktycznie odmienią Rodos, czy też wyspa pozostanie symbolem tego, jak biznes potrafi zawłaszczyć przestrzeń, która z definicji miała być wspólna? Czas pokaże. Co myślisz o stawianiu leżaków w morzu? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.