Rydułtowy, w języku niemieckim zwane Ridultau, to urocze miasteczko górnicze położone na Płaskowyżu Rybnickim na Górnym Śląsku. Zamieszkuje je nieco ponad 20 tysięcy mieszkańców, a główną żywicielką jest Kopalnia Węgla Kamiennego „Rydułtowy” (pierwotnie „Charlotte”), w tej chwili adekwatnie PGG KWK ROW Ruch Rydułtowy. Jest to jeden z najstarszych czynnych zakładów wydobywczych na Górnym Śląsku, a także jeden z najgłębszych w całej Europie.
Jesienią 2021 roku miasto Rydułtowy przejęło od Spółki Restrukturyzacji Kopalń teren szybu Leon III, dawnego Schreibera, który mieszkańcom i odwiedzającym Rydułtowy nieodłącznie kojarzy się z wysoką, żółtą wieżą basztową. Teren nie był już wcześniej użytkowany przez kopalnię, zatem najpierw trafił do rzeczonej spółki, by ostatecznie dostać drugie życie od miasta. Obecne otoczenie dawnego szybu Leon III wygląda już inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Przez dawny plac drzewny przebiega nowa droga, w wieży basztowej realizowane są regularne ćwiczenia ratowników górniczych, a w cechowni działa sklep charytatywny „Dobry Duch”.
Pozory potrafią zmylić
Chociaż współczesny wygląd kompleksu mógłby sugerować, iż jest on całkiem młody, to… Nic bardziej mylnego! Początki szybu „Schreiber” sięgają bowiem końca XIX wieku. Jego kopalnia macierzysta, czyli wspomniany już zakład „Rydułtowy”, została założona na przełomie XVIII i XIX wieku w Czernicy pod nazwą „Charlotte”. Zwiększone, i to znacznie, zapotrzebowanie na węgiel kamienny w tamtym okresie wynikało z faktu wynalezienia przez Ruberga śląskiej metody wytopu cynku, która wiązała się również z pojawieniem się pieców opalanych węglem, a nie drewnem.
Skarb ujawniony przez wodę
Już sama nazwa miejscowości – Czernica – sugeruje, iż od zarania dziejów miała ona związki z węglem. Jego drobinki, wypłukiwane z iłów węglonośnych przez wody gruntowe, unosiły się bowiem w potoku przepływającym przez wieś. Jak już wspomniałam, nie wzbudzało to większego zainteresowania, gdyż węgiel nie miał znaczenia gospodarczego. Był on raczej wykorzystywany do celów indywidualnych lub w niewielkich zakładach. Sytuacja uległa zmianie, gdy na Śląsku zaczęło rozkwitać przywołane już wcześniej hutnictwo cynku. Wtedy też, pod koniec XVIII wieku, Wyższy Urząd Górniczy we Wrocławiu (Breslau) zarządził poszukiwania węgla na Górnym Śląsku, na koszt państwa pruskiego.
W okolicach Rybnika poszukiwania prowadzili: asesor górniczy Reichardt oraz przysięgły górniczy Salomon Isaac. W 1788 odkryto wychodnie węgla kamiennego w okolicach Czernicy, Czerwionki i Niewiadomia. niedługo na tym terenie zaczęły powstawać kopalnie węgla kamiennego, z których najstarszą jest kopalnia „Hoym” (1792). Powstała również kopalnia „Charlotte”, czyli późniejsze „Rydułtowy”. Do dziś przez Czernicę biegnie ulica Górnicza – oryginalnie nazwana Kohlenstrasse, będąca drogą węglową.
Warto poczytać
Zawiłe losy kopalni „Rydułtowy” to temat na osobne rozważania… Jak i na książki, które w tym temacie polecam Wam dwie, z których korzystałam również, pisząc ten artykuł. Są to: „Dzieje kopalni węgla kamiennego Rydułtowy-Anna. Kopalnia Charlotte 1806-1945” oraz „Kopalnia Węgla Kamiennego Rydułtowy-Anna 1945-2014” autorstwa Andrzeja Adamczyka.
Szybka podróż w czasie
Skupiając się na historii szybu „Schreiber”, przenieśmy się w czasie do roku 1894, a dokładnie do 25 stycznia. Wtedy właśnie wszedł w życie nowy statut gwarectwa węglowego, za sprawą którego kopalnia „Nowa Skonsolidowana Charlotte” uległa przekształceniu w „Gwarectwo Węglowe Charlotte” (Steinkohlengewerkschaft Charlotte). Prezesem gwarectwa został nie kto inny, jak Alexander von Schreiber z wiedeńskiej firmy Schoeller & Co.
Nowe gwarectwo skupiło się, przede wszystkim, na zwiększeniu wydobycia. W związku z tym rozpoczęto budowę domów robotniczych oraz zatrudnianie pracowników spoza najbliższej okolicy. Na przeszkodzie zwiększania zdolności wydobywczej stała także przestarzała infrastruktura. Rozpoczęto zatem modernizację trzech istniejących szybów kopalni „Charlotte”.
Potrzeba matką szybu
W 1894 roku, w pobliżu dworca kolejowego, założono nowy szyb wydobywczy, w zastępstwie oddalonego od linii kolejowej szybu „Süd” („Południowego”). Rok później nowy szyb zgłębiono do 150 metrów. Został on ukończony w 1896, na głębokości 185 metrów. Miał on średnicę 4,6 metra, murowaną obudowę i żelazne zbrojenie. Na powierzchni wybudowano kotłownię z kominem o wysokości 80 metrów, elektryczną centralę z dynamomaszyną, wieżę szybową o konstrukcji stalowej i cechownię. Pracę rozpoczęła wyciągowa maszyna parowa o mocy 240 koni mechanicznych. W późniejszej kolejności oddano do użytku sortownię o wydajności stu wagonów na dziesięć godzin oraz bocznicę kolejową. Pod ziemią zainstalowano elektryczną pompę o wydajności 2,5 metra sześciennego na minutę. Była to pierwsza stała elektryczna pompa podziemna na Górnym Śląsku.
Pompa rangi pionierskiej
Szyb oddano do użytku po zamontowaniu wspomnianej wyżej pompy, w 1897 roku. Początkowo nosił on nazwę „Neu”, czyli „Nowy”, jednak ostatecznie otrzymał nazwę „Scheiber”, w celu uhonorowania prezesa gwarectwa węglowego. W czasach współczesnych nosi on nazwę Leon III, a łącznie „Leonów” w Rydułtowach mamy aż cztery. Jest to pamiątka po działającej w Rydułtowach kopalni „Leogrube”, zgłoszonej w 1840 roku przez Józefa Domsa. Oryginalny szyb „Leo” znajdował się w miejscu, gdzie później stanął budynek Naczelnej Organizacji Technicznej. Dokładnie rzecz ujmując, siedzibę techników postawiono w miejscu kotłowni tego szybu.
Kłopoty, kłopoty
Kopalnia stale się rozrastała, co w konsekwencji oznaczało konieczność rozbudowy systemu wentylacji. Dlatego też odtworzono szyb „Carl”, który następnie wyposażono w wentylator ssący. Rozwiązanie to gwałtownie okazało się niewystarczające, a opuszczanie drewna i jazda załogi szybem „Schreiber” coraz bardziej kolidowały z wydobyciem.
4 sierpnia 1906 roku gwałtowne wdarcie się kurzawki spowodowało całkowite zatrzymanie ruchu w polu szybu „Schreiber”. Prace porządkowe przeciągały się aż do wiosny. Po tym wydarzeniu, na powierzchni pozostały dwa głębokie doły, które z czasem wypełniły się wodą i utworzyły stawy. Dwa lata później rozpoczęto pogłębianie szybu „Schreiber” o kolejne 200 metrów. Został on wyłączony z ruchu, a urobek z jego rejonu transportowano pod szyb „Leo” dzięki lokomotyw elektrycznych. Szyby „Schreiber” i „Carl” połączono także kolejką wąskotorową obsługiwaną przez lokomotywy parowe, by móc swobodnie dostarczać węgiel do kotłowni oraz wzajemnie przesyłać materiały. Prace ukończono w 1910 roku na głębokości 386 metrów. W szybie zainstalowano nową maszynę wyciągową „Breslauer Maschinen-Bau-Anstalt” o mocy tysiąca koni mechanicznych, mogącą zabrać po 4 wozy z urobkiem w dwupiętrowych klatkach szybowych.
Żywioły i modlitwa
W 1920 kurzawka po raz kolejny pokazała niszczycielską siłę. Tym razem wdarła się do wyrobisk z uskoku Piecowskiego. Szyb „Schreiber” ocaliły tamy wodne. Odmulanie wyrobisk trwało aż trzy lata. W tym samym roku rozpoczęła się również budowa kościoła w Radoszowach. Został on poświęcony 22 lutego 1922 roku. W wyniku zmian administracyjnych na Górnym Śląsku główne obiekty kopalni „Charlotte”, teren szybu „Leo” oraz budynek dyrekcji znalazły się na terenie gminy Radoszowy, w obrębie nowej parafii. W związku z tym, nowemu kościołowi podarowano organy z cechowni szybu „Schreiber”, powszechnie nazywane „szrajbersko lajera”. Służyły one aż do końca lat siedemdziesiątych, kiedy to zostały zastąpione organami elektronicznymi.
To nie jest bezpieczny zawód
24 października 1922 w szybie „Schreiber” doszło do wypadku, który mógł skończyć się naprawdę tragicznie. Podczas wyjazdu załogi zerwała się lina. Na szczęście skończyło się na strachu, jako iż urządzenie zabezpieczające stanęło na wysokości zadania. 30 górników wyjeżdżających na powierzchnię w klatce odniosło jedynie drobne obrażenia. Podobne zdarzenie miało miejsce w kopalni „Karol” w Orzegowie, jednak tam zakończyło się ono śmiercią górników. Pomnik ku czci ofiar znajduje się na cmentarzu w Rudzie Śląskiej-Orzegowie.
Nowy rozdział w życiu Schreibera
W 1926, za sprawą uruchomienia szybu „Leon II”, w szybie „Schreiber” zatrzymano wydobycie. Do końca działalności pozostał on szybem materiałowym i zjazdowym. Zmiana nazwy ze „Schreiber” na „Leon III” miała miejsce w 1936 roku, kiedy to na całym Górnym Śląsku masowo spolszczano nazwy szybów kopalnianych. W czasie drugiej wojny światowej przywrócono nazwy niemieckie, a po zakończeniu konfliktu kopalnia rozpoczęła działalność pod szyldem „Kopalnia Węgla Kamiennego Rydułtowy”.
W nauce siła
1 października 1945 roku otwarto przykopalnianą Szkołę Dokształcającą dla Młodocianych, którą dwa lata później przekształcono w Szkołę Przemysłową Górniczą Rybnickiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego w Rydułtowach. Stale wzrastała liczba ludności napływowej, więc we wrześniu 1949 roku otwarto internat szkolny, ulokowany w dawnym hotelu robotniczym („Schlafhaus”) przy ulicy Mickiewicza. Szkoła ulegała dalszym przekształceniom i stale się rozrastała, więc z czasem stare budynki przy szybie Leon III, będące dotąd jej siedzibą, trzeba było porzucić. W 1956 roku rozpoczęto budowę nowego budynku szkolnego, usytuowanego przy ulicy Obywatelskiej.
Rozwój w dół, rozwój wszerz
Elektryczna maszyna wyciągowa z tarczą Koepe została zamontowana w szybie „Leon III” w 1958 roku. Szyb stale pogłębiano, pomimo oczywistych trudności geologicznych. W 1963 roku oddano do użytku kompleks BHP obejmujący dwukondygnacyjną łaźnię mogącą pomieścić 2000 robotników, cechownię z izbą opatrunkową, biuro ruchu oraz pomost łączący kompleks z nadszybiem. Rok później do dyspozycji pracowników oddano samoobsługową maskownię. W międzyczasie adaptowano starą łaźnię, później służącą szkole, na otwarty 4 grudnia 1960 roku Zakładowy Dom Kultury.
W 1968 roku do kopalni „Rydułtowy” przyłączono sąsiednią kopalnię „Ignacy”, oryginalnie „Hoym”. Miało to związek z ratowaniem mierzącej się z ogromnymi trudnościami z wydobyciem najstarszej kopalni węgla kamiennego na ziemi rybnickiej. W tym samym czasie na powierzchni przy szybie „Leon III” trwały prace przewidziane jeszcze przed połączeniem kopalń. Również w tym roku oddano do użytku magazyn główny o kubaturze prawie 12 tysięcy metrów sześciennych.
Głębiej nie będzie
Głębienie szybu „Leon III” zakończono w 1971 roku, na głębokości 808 metrów. Równolegle prowadzono budowę nowej wieży nadszybia, typu basztowego. Basztę wznoszono na placu obok szybu, po stronie południowo-wschodniej. W tym samym czasie rozbierano starą wieżę szybową. 8 sierpnia 1971 roku zaczęto nasuwanie na otwór szybowy nowej wieży nadszybia. Konstrukcja mierzyła 48,5 metra i ważyła około 2 tysięcy ton, uwzględniając czterolinową maszynę wyciągową typu W14-3200, asynchroniczną, o mocy 2×630 kW, wyprodukowaną w Zakładach Urządzeń Technicznych „Zgoda” w Świętochłowicach. Wieżę wzniesiono 42 metry od miejsca docelowego. Jej przenoszenie odbywało się z prędkością 3 metry na godzinę i zakończyło się 11 sierpnia. Szyb oddano do eksploatacji po niespełna dwóch miesiącach. Posiadał on jedną klatkę czteropiętrową i przeciwwagę dostosowaną do transportu długich materiałów.
Warto jeszcze wspomnieć, iż 23 marca 1993 roku w szybie „Leon III” na poziomie 400 m doszło do wypadku. Cztery wozy do transportowania okorków i piasku rozpięły się i wpadły do szybu, powodując uszkodzenia lin nośnych i innych urządzeń. Naprawa zniszczeń trwała przez pięć dni.
Początek nowej ery?
Dzisiaj przestrzeni kompleksu szybu „Leon III” nie wypełnia już huk pracujących maszyn. Stopniowo zastępuje go gwar głodnych wiedzy turystów, ale i innych osób, których obecność wynika z nadanych budynkom nowych funkcji. Do zobaczenia wkrótce…