Nie wiadomo, kiedy Żydzi zaczęli osiedlać się na ziemi lublinieckiej. Być może było to w okresie wzmożonej migracji ludności żydowskiej na teren Śląska, na przełomie trzynastego i czternastego wieku. o ile tak było, to ich osadnictwo prawdopodobnie zanikło wraz z epidemią dżumy w 1346, gdyż to właśnie Żydów posądzono o jej wywołanie. Żydzi powrócili w okolice Lublińca w piętnastym wieku, jednak znowu padli ofiarą prześladowań na Śląsku – tym razem oskarżano ich o profanację Hostii. Tylko latem 1453 roku we Wrocławiu (Breslau) spalono na stosie 43 Żydów, a na obszarze całego Śląska dochodziło do wygnań, samosądów oraz przywłaszczania majątków.
14 września 1559 cesarz Ferdynand I Habsburg nakazał wygnać Żydów z ziem dziedzicznych Habsburgów, obejmujących między innymi Śląsk, Morawy i Czechy. W 1562 roku sejmik księstwa opolsko-raciborskiego zobowiązał Żydów do sprzedaży majątków i opuszczenia jego terytorium w ciągu roku. Ludność żydowska została przyjęta na te ziemie ponownie dopiero po wojnie trzydziestoletniej, gdy wiele miast było wyludnionych, a cesarstwu najzwyczajniej w świecie brakowało pieniędzy. W 1648 roku uzależniono wydawanie zgody na osadnictwo żydowskie od decyzji właścicieli ziemskich, którzy nie zawsze byli mu przychylni. Zakaz obowiązywał przez cały czas w księstwie opolsko-raciborskim, a za jego złamanie groził choćby areszt. Było to podyktowane migracjami Żydów z zachodniej Małopolski, wywołanych głównie powstaniem Chmielnickiego.
Edykty, dekrety, nakazy i zakazy
Edykt wydany przez cesarza Ferdynanda I Habsburga, uchylający zakaz osadnictwa żydowskiego, umożliwił założenie społeczności żydowskiej w miejscowości Langendorf (Wielowieś), odległej od Lublińca o około 25 kilometrów na południe. Jej założycielem był rabin Jonatan Bloch. W 1687 roku we wsi mieszkało 28 Żydów, być może przybyszy z terenu Czech.
Właściwym początkiem osadnictwa żydowskiego w Lublińcu jest jednak data 17 sierpnia 1780 roku, kiedy to po dekadach zawieruchy prawnej wyznaczono pięć miast przesiedleńczych dla Żydów – Lubliniec, Tarnowskie Góry, Mysłowice, Bieruń Stary i Mikołów. Żydzi mogli swobodnie handlować, jednak z wyłączeniem niektórych produktów (na przykład towarów korzennych czy żelaza). Pierwsze rodziny żydowskie osiedliły się w Lublińcu najprawdopodobniej w 1780 roku, a z czasem społeczność się rozrastała. W 1791 śląscy Żydzi otrzymali pozwolenie na zakładanie własnych cechów rzemieślniczych. Od 1808 roku Żydzi, za zgodą władz, mogli osiedlać się we wszystkich śląskich miastach oraz nabywać nieruchomości.
Dziedzictwo, którego już nie ma
W 1821 społeczność żydowska pozyskała działkę o powierzchni 540 metrów kwadratowych, na której rozpoczęto budowę murowanej synagogi, domku mieszkalnego dla rabina, łaźni oraz ubojni rytualnej. Wzniesiono skromną, prostą synagogę nakrytą dwuspadowym dachem. Budowla została spalona przez Niemców 3 września 1939 roku. Dziś w miejscu synagogi stoi blok mieszkalny, a o jej istnieniu przypomina jedynie płyta pamiątkowa umieszczona w chodniku.
Został tylko cmentarz
Tak naprawdę jedyną pamiątką po lublinieckiej społeczności żydowskiej jest zniszczony kirkut przy ulicy 11 Listopada. Został on założony w 1832 roku, po wydzieleniu z lasu miejskiego terenu w pobliżu wyrobiska piasku. Pierwszą osobą pochowaną na cmentarzu był Dawid Gordon (10 września 1832). Wcześniej lublinieckich Żydów chowano w Wielowsi. W 1845 gmina żydowska oficjalnie dokonała zakupu „placu pogrzebowego” wydzielonego z lasu miejskiego. Do cmentarza prowadziła wówczas leśna dróżka, która dzisiaj jest ulicą 11 Listopada. Cmentarz rozbudowywano sukcesywnie, aż w końcu przyjął dzisiejszy kształt trapezu prostokątnego.
Pierwszy dom przedpogrzebowy wzniesiono już w połowie dziewiętnastego wieku. W 1883 wybudowano nowy dom przedpogrzebowy lub powiększono dotychczasowy. Wielokrotnie zmieniany dom przedpogrzebowy zachował się do dnia dzisiejszego. W ciągu prawie stu lat istnienia cmentarza pogrzebano na jego terenie ponad 600 osób. Uwagę do dziś przykuwa imponujący grobowiec rodziny Koenigsberger, którego z uwagi na trudne światło nie udało mi się sfotografować.
Uwagę przykuwa mur otaczający cmentarz. Od strony południowej został on zburzony, gdyż teren cmentarza został tam pomniejszony. Dzisiaj biegnie tutaj ulica Głowackiego. W miejscu dawnego muru postawiono płot z siatki metalowej.
Znikanie przez zaniedbanie
Łatwo się zorientować, iż dzisiejszy stan cmentarza to wynik aktów dokonanych podczas drugiej wojny światowej. Największa wywózka Żydów z Lublińca miała miejsce w maju 1940 roku. Przestała wówczas istnieć gmina żydowska. W maju 1944 roku teren cmentarza został sprzedany miastu Loben (dzisiejszy Lubliniec) przez starostwo. Być może cmentarz przetrwał wojnę w stanie niezniszczonym, jednak za jego stan odpowiada porzucenie. Najprawdopodobniej ostatnich pochówków dokonano jeszcze na początku lat pięćdziesiątych, a opiekunka cmentarza zajmowała się nim do lat sześćdziesiątych. W 1958 roku teren cmentarza przejęło państwo.
Manewry i prawo jazdy
W 1983 roku teren cmentarza oficjalnie przejęła Liga Obrony Kraju, chociaż realnie nauka jazdy odbywała się tam już pod koniec lat sześćdziesiątych. Po stworzeniu Ośrodka Nauki Jazdy wydzielono symboliczne miejsce pamięci z kilkoma nagrobkami. Udało się także ocalić grobowiec Koenigsbergerów. Kartę zabytku tego miejsca założono dopiero w 1987 roku. Zapisano wtedy, iż na terenie cmentarza mieści się baza Ligi Obrony Kraju.
O włos od zniknięcia
Pod koniec lat osiemdziesiątych planowano zlikwidować cmentarz. Na szczęście nie doszło do tego. Z ocalałych macew utworzono symboliczny obelisk zwieńczony gwiazdą Dawida. Z kolei grobowiec szanowanej rodziny Koenigsberger został odremontowany. W 2008 roku miasto przejęło teren od Ligi Obrony Kraju. Cmentarz udało się uporządkować. Odremontowano ogrodzenie i utworzono lapidarium. Postanowiono jednak nie ingerować w obszar kirkutu, pozostając na pracach porządkowych. Warto nadmienić, iż znajdziemy tutaj aż sześć pomników przyrody.
Artykuł powstał na bazie informacji zawartych na blogu „Ocalić od Zapomnienia – Ziemia Lubliniecka”, a także dzięki naszemu fantastycznemu przewodnikowi, Kacprowi. Dziękujemy!