Drzwi otworzyły się kluczem w nieoczekiwanej chwili. Elżbieta, zwana Elą, wpadła do domu, by zmienić mundurek szkolny na coś zwyczajnego miała towarzyszyć przyjaciółce w salonie tatuażu. Na jedną nogę już naciągnęła dżinsy, gdy w przedpokoju rozległ się zgrzyt zamka. Zamarła w pół ruchu, druga noga uwięzła w materiale. Pierwsza myśl? Włamywacze. Ale zaraz rozpoznała głos taty. Sądziła, iż rozmawia przez telefon.
-„Akurat biorę torbę i jadę. Nie mogę przecież mówić, iż byłem na siłowni, skoro mój worek leży pod łóżkiem.”
Pomyliła się. To nie była rozmowa. Tata nagrywał wiadomość głosową. Dwie minuty później usłyszała kobiecy szept:
-„Kochanie, tak za tobą tęsknię, nie mogę się doczekać… A, i upiekłam twoje ulubione pierogi z jagodami. Spiesz się, bo wystygną. Całusy!”
Znajomy głos uderzył ją wcześniej niż treść. To była ciocia Krysia, koleżanka taty z pracy i przyjaciółka cioci mamy, często goszcząca w ich domu. Ela zawsze ją lubiła Kryśka nie udawała wszystkowiedzącej, bawiła się, słuchała współczesnej muzyki, nie sentymentalnych ballad rodziców. Dopiero gdy zastanowiła się, dlaczego ciocia Krysia nagrywa tacie wiadomość, zrozumiała potworną treść słów.
Klucz znów zaskoczył w zamku. Cisza. Ela osunęła się na łóżko, odtwarzając w głowie zdania cioci Krysi. Nie myliła się. Ojciec miał romans. Co teraz? Powiedzieć mamie? Jak się zachować wobec niego i tej kobiety?
Bez decyzji pobiegła na spotkanie przyjaciółka Małgosia zasypała ją pięcioma SMS-ami. Czekały na ten dzień miesiąc. Gosia perfekcyjnie podrabiała podpis mamy. Ale Ela straciła cały zapał.
-„Ela, co się stało?” nie dawała za wygraną Gosia. „Dąsasz się? Też chcesz tatuaż? Podrobię podpis mamy, pikuś!”
Jakże pragnęła wyznać komuś szokującą prawdę, podzielić ciężar. Ale choćby z najlepszą przyjaciółką nie mogła. Udawała więc, iż chodzi o tatuaż.
Przez dwa tygodnie nie mogła się uczyć, unikała koleżanek, zamykała się w sobie przed mamą, ojcu odpowiadała opryskliwie. Pewnego dnia omal nie wyznała wszystkiego mamie, ale ta zaczęła ją besztać za pałę z chemii. Pokłóciły się strasznie. Wieczorem mama przyszła z eklerkiem, ulubionym ciastkiem Eli.
-„Przepraszam, kotku, iż na ciebie nakrzyczałam. Wiem, to niepedagogiczne. Po prostu tak się martwię o twoje egzaminy! Chcę, by wszystko ci się udało…”
-„Mamo, daj spokój zdążę! Ten ekler… dla mnie?”
-„Oczywiście. Pogodziłyśmy się? Nie znoszę, gdy się kłócimy!”
Ela wzięła ciastko, cmoknęła mamę w policzek i przyrzekła sobie nigdy nie zrani jej tak boleśnie. Skoro tak przeżyła ich głupią sprzeczkę, to co będzie, gdy dowie się o tacie? Musiała za wszelką cenę uchronić ją przed prawdą.
Niechętnie stała się wspólniczką ojca: kłamała o jego spóźnieniach w pracy, przypominała o rodzinnych uroczystościach i prośbach mamy, odwracała jej uwagę, gdy do niego dzwoniono. Jednocześnie ignorowała jego prośby, była opryskliwa, ledwo powstrzymując się od wyrzucenia mu, co o nim myśli.
Potem, jakby nigdy nic: ojciec wracał punktualnie, Ela zdała egzaminy, przeszła do drugiej klasy liceum, koszmar oddalił się jak zły sen. Poznała też Darka studenta drugiego roku prawa, starszego o dwa lata, grającego w zespole. Wieczorami spacerowali z paczką, ale coraz częściej odłączali się, by chodzić we dwoje. Tego wieczora, przy fontannie, nie zauważyli upływu czasu. gwałtownie podkradła się na palcach do swojego pokoju.
*Uff, chyba się udało*, pomyślała.
-„Ela?”
Nie udało się…
Do pokoju zajrzała mama.
-„Jakoś dziś późno.”
Ela spodziewała się awantury, ale mama wydawała się roztargniona.
-„Przepraszam, zasiedziałyśmy się z dziewczynami. Mamo, wszystko w porządku?”
Nawet w świetle lampy Ela dostrzegła, iż mama ma zaczerwienione oczy, jak po płaczu.
-„Wszystko w porządku. Słuchaj… Ty i tata nie kupowaliście czegoś w jubilerze? Tak tylko pytam…”
Jakieś przeczucie kazało jej się nie spieszyć.
-„W jubilerze?”
-„Przypadkiem znalazłam paragon na kolczyki i pomyślałam…”
-„Ach, no tak! Przepraszam, zapomniałam powiedzieć, iż poprosiłam tatę o pieniądze na prezent dla Maćka, zbliżają się imieniny, chciałam coś specjalnego. Niedawno przekłuł ucho, więc pomyślałam… Za drogo, co? Wybacz, mamo.”
Wyraz twarzy mamy błyskawicznie się rozjaśnił.
-„Ależ skąd, nie przejmuj się, tak tylko… Jesteś kochana, iż pamiętasz o takich datach, cała w ojca!”
Kłamstwo tak przygnębiło Elę, iż postanowiła koniec z tym! Rozmowa z ojcem? Sam
Jagoda obróciła się i wyszła z salonu tatuażu, pnąc się ulicą Krakowską ku przystankowi tramwajowemu, a słowa wypalone na ramieniu niosły się za nią jak przekleństwo, które już czuła w kości – *Miłość jest ślepa* – ale życie mierzyć się z tym miało dopiero później. Dotknęła chłodnego szkła w oknie tramwaju numer 4, odbijając własną twarz spowitą w miejskim zgiełku Krakowa, ale w głębi serca już czuła, iż ta izolacja nie przyniesie ukojenia. Ale świat potrafi być bardziej skomplikowany.