Całą noc nie mogła zasnąć: uderzenie męża wyrwało ją z chrapania.
Ewa prawie nie zmrużyła oka. O drugiej w nocy mąż boleśnie szturchnął ją w bok i warknął: Przestań chrapać, mam cię dość! Choć chrapała tylko wtedy, gdy spała na plecach, on zwykle delikatnie odwracał ją na bok. Teraz jednak szarpie ją i kopie, a sam natychmiast zapada w sen, gdy ona, po zażyciu tabletek nasennych, do białego rana wpatruje się w sufit.
Z Tomaszem byli małżeństwem już dwadzieścia siedem lat. Dwa lata temu obchodzili srebrne gody. Bez świętowania. Prawda była taka, iż Tomek zupełnie zapomniał o tej rocznicy. Wtedy kupił nowe auto i skupił się wyłącznie na nim. Stary samochód oddał synowi.
Rodzina oszczędzała na mieszkanie dla syna. Miał dziewczynę. Ale ojciec z synem uznali, iż lepiej kupić auto, bo ceny rosną, a chłopak z partnerką mogą mieszkać w jego pokoju. Nikt nie spytał Ewy o zdanie, choć większość pieniędzy była jej zarabiała więcej niż mąż.
Po zakupie auta zaczęła odkładać na swoje konto. Mąż początkowo się obraził. Wytłumaczyła mu, iż nie ufa mu już, bo pewnie kupią i trzecie auto: Proszę cię, oszczędzaj na swoim koncie, w czym problem?
Przecież wiesz, iż moja pensja jest niska, co ja mogę odłożyć? odparł.
Ewa miała wyższe wykształcenie. Jej przyjaciółka Ola razem z nią przyjechała z małej miejscowości do Warszawy, by studiować pedagogikę. Dostały się bez problemu i ukończyły studia. Ola przepracowała w szkole tylko rok, potem poszła na kursy fryzjerskie, uczyła się u mistrza w Gdańsku i otworzyła własny salon.
Ewa została w szkole na dłużej. W pierwszym roku pracy poznała Tomka. Prowadziła wycieczkę maturzystów do technikum, gdzie on pracował jako mistrz produkcji. Był młodym, wysokim, charyzmatycznym mężczyzną o świetnym poczuciu humoru.
Nie sądziłam, iż tak prostą pracę można przedstawić tak ciekawie powiedziała mu po zwiedzaniu. Tomek też był oczarowany młodą nauczycielką. Zaczęli się spotykać, a pół roku później wzięli ślub. Wesele było skromne przyszli tylko rodzice Ewy.
Młodzi zamieszkali u matki Tomka, która miała trzypokojowe mieszkanie. Był jej jedynym synem. Ojciec zmarł młodo. Później teściowa uznała, iż spełniła swój obowiązek, i wyjechała na Hel. Poznała tam owdowiałego mężczyznę, który się jej oświadczył. Tak mieszkanie zostało dla nich. Teściowej wiodło się dobrze, więc podarowała je synowi.
Matka Ewy od dziecka wpajała córce, iż musi dbać o dom idealnie, by mąż choćby nie zauważył jej wysiłku. Mężczyźni nie lubią, gdy kobiety robią generalne sprzątanie w soboty, więc wszystkie prace trzeba skończyć przed ich powrotem.
Ewa wstawała o piątej rano. Przygotowywała śniadanie i obiadokolację. Obiad jadła w stołówce pracowniczej. Wracała wcześniej niż mąż, zdążała posprzątać, uprać i wyprasować ubrania. W wieczorami przygotowywała lekcje i sprawdzała zeszyty.
Gdy Ewa miała 24 lata, urodził się syn Marek. Została w domu z dzieckiem, odetchnęła z ulgą nie musiała chodzić do pracy, a obowiązki domowe wykonywała, gdy syn spał. Był spokojnym dzieckiem. Brakowało jednak pieniędzy. Pensja męża była niska, a rządowe zasiłki skromne.
Pewnego dnia przyjaciółka Ola odwiedziła ich z prezentami dla Marka. Ewa poprosiła o pożyczkę do wypłaty Tomka.
Przyjaciółka dała pieniądze, ale powiedziała: Słuchaj, dziecko ma już dziesięć miesięcy. Przyjdź wieczorem do salonu. Mam świetną stylistkę paznokci, Kasię ucz się od niej, a ja nie będę liczyć ci za wynajem gabinetu. Wieczorami mąż może zająć się dzieckiem. Otwórz własny gabinet. Na manicure można dobrze zarobić. Bez względu na czasy, kobiety zawsze dbają o paznokcie.
Ewa uczyła się pilnie, zajęła się manicure, potem pedicure. Wynajęła mały gabinet blisko domu. Narzędzia i materiały sfinansowała z pożyczki od Oli. Pracowała każdego wieczoru od 17 do 22. Tomek zostawał z synem. Klientów zdobyła gwałtownie wiele kobiet pracowało w dzień, a wieczorem miały czas na zabiegi. Do szkoły już nie wróciła.
Życie stało się lżejsze. Tomek pozostał w starej pracy. Kupili samochód, wyremontowali mieszkanie, pojechali nad morze. Ewa tylko trzy razy była z rodziną. Latem przybywało klientek, zwłaszcza na pedicure. Tomek jeszcze bardziej doceniał żonę.
Ty jesteś moim skarbem mówił czule. Po sześciu latach urodziła się córka, Zosia. Ewa nie chciała rezygnować z pracy ani tracić klientek. Wynajęła nianię i pracowała od popołudnia do 20. Po roku syn poszedł do szkoły. Była tuż obok, więc Marek gwałtownie nauczył się wracać sam.
Po narodzinach Zosi lata płynęły szybko: dzieci rosły, rosły też wydatki i problemy. Ewa coraz gorzej sypiała. Odwiedzała rodzinne strony tylko na pogrzebie ojca lub rzadko, na trzy dni, by zobaczyć matkę.
Teraz Marek ma 24 lata, a Zosia 18. Marek skończył prawo. Dobrej pracy oczywiście nie znalazł. Zatrudnił się za marne pieniądze. Zosia studiuje w technikum.
Rok temu Marek przyprowadził do domu dziewczynę, Kamilę. Nie była stąd, studiowała ekonomię. Mieszka z nimi od roku, ale trzyma dystans. Wraca po zajęciach i zamyka się w pokoju.
Pewnego dnia Ewa zrozumiała, iż nie ma już tej bliskiej, zgranej rodziny. Żyją jak sąsiedzi w akademiku. Mąż coraz częściej wyładowuje na niej złość. Ona już nie zadaje pytań, by nie narazić się na wybuch.
Kochający i troskliwy syn siedzi za zamkniętymi drzwiami z Kamilą. Ewa tam nie wchodzi. Raz chciała posprzątać ich pokój, ale uznała niech żyją, jak chcą.
Córki też już nie zmusza do porządku. Ewa delikatnie zwraca jej uwagę, ale Zosia odgryza się: Zostaw mnie w spokoju, już mnie denerwujesz!
Mama nie wytrzymuje i sama robi generalne sprzątanie. Ostatnio Zosia zupełnie się rozpuściła rzuca brudne ubrania na podłogę w łazience, choćby nie chce otworzyć pok








