Prawda w kuchni: sekret, który zniszczył zaręczyny

twojacena.pl 3 dni temu

Rozgrywka w kuchni: prawda, która zniszczyła zaręczyny

Tego wieczora, gdy do Krzysztofa zawitał jego przyjaciel z dzieciństwa Wojtek, wszystko zaczęło się jak zwykłe, ciepłe spotkanie starych kompanów. Siedzieli w kuchni, wspominali szkolne czasy, śmiali się, nalewali sobie po kieliszku. Atmosfera była przytulna i prawdziwie domowa.

Nagle rozległ się trzask drzwi wejściowych.

— To moja narzeczona! Zaraz was poznaję — uradowany oznajmił Krzysztof.

Do kuchni zajrzała szczupła dziewczyna. Wojtek zastygł w bezruchu. Ona, zobaczywszy go, na moment wydawała się sparaliżowana.

— Poznaj, to Wojtek, mój przyjaciel z lat młodości! — wykrzyknął Krzysztof.

— Miło mi — wydukała dziewczyna. Miała na imię Kinga. I niemal natychmiast wyszła z pokoju, nie mówiąc ani słowa więcej.

Ledwie drzwi się za nią zamknęły, Wojtek sięgnął po telefon:

— Krzysiu… Muszę ci coś pokazać.

Włączył film i odwrócił ekran w stronę przyjaciela. W ciągu sekundy Krzysztof zbladł jak widmo.

Tydzień wcześniej.

— Hej, masz teraz czas? — rozległ się znajomy głos z dzieciństwa.

Choć minęło wiele lat, odkąd Wojtek wyjechał do pracy do Gdańska, Krzysztof rozpoznałby go w każdej sytuacji — choćby gdyby obudził się w środku nocy.

— Wojtek! No nie wierzę! Oczywiście, przyjeżdżaj! Mam wolną drugą sypialnię, możesz zostać, póki nie wynajmiesz mieszkania. A przy okazji poznasz Kingę, moją narzeczoną. Swoją drogą, ona też jest z twojego miasta.

— Co za zbieg okoliczności — zaśmiał się Wojtek. — Dobra, czekaj na mnie za tydzień.

Gdy Krzysiek powiedział Kindze o wizycie przyjaciela, ta wydawała się zaniepokojona.

— A kto będzie dla niego gotował? Kto sprzątał? — zapytała kapryśnie, prezentując idealny manicure.

— Przecież wszystko robimy razem. I naczynia, i pranie dzielimy po równo. Wojtek jest dorosłym człowiekiem, nie dzieckiem. Da sobie radę.

— No to zobaczymy — mruknęła Kinga.

Spotkanie przyjaciół było serdeczne. W drodze z dworca gadali, śmiali się, omawiali życie. W domu Krzysztof wyciągnął butelkę — „na powitanie”.

— Tylko po trochu, jutro mam spotkanie w sprawie pracy — uprzedził Wojtek.

Wieczorem, gdy Kinga wróciła z pracy, mężczyźni już sprzątnęli kuchnię, zaparzyli herbatę i włączyli mecz.

— Kinga, poznaj Wojtka.

Na widok Wojtka dziewczyna zmieniła się na twarzy, ale gwałtownie opanowała emocje:

— Znamy się. Gdańsk. Witaj, Wojtek. Nie spodziewałam się.

— Ja też nie — uśmiechnął się ironicznie.

— Co na kolację? — zmieniła temat Kinga i wyszła do sypialni.

Później, zostawszy sam na sam, Krzysztof zapytał:

— Co się stało, Kinga? Jesteś jakaś nieswoja od tego wieczoru.

— Nie uwierzysz mi — szepnęła.

Po naleganiach wyznała: kiedyś krótko spotykała się z Wojtkiem. Twierdziła, iż zachowywał się natrętnie, a gdy go odrzuciła — zaczął rozpuszczać plotki, chcąc zniszczyć jej reputację.

— Na pewno teraz coś ci o mnie opowie.

— Wojtek? On na coś takiego nie wygląda…

Kinga rozpłakała się, zerwała się na równe nogi i zaczęła pakować walizkę.

— jeżeli mi nie wierzysz — między nami koniec. Albo ja, albo on. Wybieraj.

— Zaczekaj… Porozmawiam z nim rano. jeżeli to prawda, wyrzucę go.

— Więc wciąż wątpisz?! — krzyknęła, trzasnęła pokrywą walizki i wybiegła z pokoju.

Gdy Krzysztof wszedł do kuchni, Wojtek już na niego czekał.

— Wyjechała? Wszystko słyszałem, ściany tu cienkie — powiedział spokojnie.

— Wojtek, powiedz szczerze… Kinga mówiła prawdę?

Tamten w milczeniu wyjął telefon, przewinął galerię i podał ekran.

Na nagraniu dziewczyna, bardzo podobna do Kingi, ale w wyzywającym makijażu, tańczyła na stole w klubie. Głos z offu pijanym tonem wykrzykiwał komplementy. W końcu znalazła się w objęciach obcego faceta.

— Tych filmików, uwierz, chłopaki z Gdańska mają pełno. Kinga wtedy imprezowała z ekipą, która… powiedzmy, miała niezbyt dobrą opinię.

— Co jeszcze wiesz?

— Nie chcę o tym mówić, ale…

— Nie ty powinieneś się wstydzić. Nie ty mnie okłamywałeś. A ona — patrzyła mi w oczy, udawała niewiniątko.

Myślałem, iż się z nią ożenię. Chciałem założyć rodzinę. A czy dowiedziałbym się prawdy, gdybyś nie przyjechał?

Z Kingą zerwał tej samej nocy. Gdy jej przyjaciółki zaczęły pisać i oskarżać Wojtka, iż zniszczył miłość — Krzysztof opublikował całą prawdę.

— Nie znałem jej przeszłości. Teraz nie potrafię jej ufać. Z taką kobietą nie zbuduję rodziny. Więc… niech idzie.

Nikt jej nie „zabrał”. niedługo wyjechała do innego miasta, jakby wierząc, iż przeszłość jej nie dopadnie.

A może w końcu zrozumie: jeżeli ukrywasz prawdę — pewnego dnia i tak wyjdzie na jaw. I konsekwencje będą nieodwracalne.

Idź do oryginalnego materiału