Rozgrywka w kuchni: prawda, która zniszczyła zaręczyny
Tego wieczora, gdy do Krzysztofa zawitał jego przyjaciel z dzieciństwa Wojtek, wszystko zaczęło się jak zwykłe, ciepłe spotkanie starych kompanów. Siedzieli w kuchni, wspominali szkolne czasy, śmiali się, nalewali sobie po kieliszku. Atmosfera była przytulna i prawdziwie domowa.
Nagle rozległ się trzask drzwi wejściowych.
— To moja narzeczona! Zaraz was poznaję — uradowany oznajmił Krzysztof.
Do kuchni zajrzała szczupła dziewczyna. Wojtek zastygł w bezruchu. Ona, zobaczywszy go, na moment wydawała się sparaliżowana.
— Poznaj, to Wojtek, mój przyjaciel z lat młodości! — wykrzyknął Krzysztof.
— Miło mi — wydukała dziewczyna. Miała na imię Kinga. I niemal natychmiast wyszła z pokoju, nie mówiąc ani słowa więcej.
Ledwie drzwi się za nią zamknęły, Wojtek sięgnął po telefon:
— Krzysiu… Muszę ci coś pokazać.
Włączył film i odwrócił ekran w stronę przyjaciela. W ciągu sekundy Krzysztof zbladł jak widmo.
Tydzień wcześniej.
— Hej, masz teraz czas? — rozległ się znajomy głos z dzieciństwa.
Choć minęło wiele lat, odkąd Wojtek wyjechał do pracy do Gdańska, Krzysztof rozpoznałby go w każdej sytuacji — choćby gdyby obudził się w środku nocy.
— Wojtek! No nie wierzę! Oczywiście, przyjeżdżaj! Mam wolną drugą sypialnię, możesz zostać, póki nie wynajmiesz mieszkania. A przy okazji poznasz Kingę, moją narzeczoną. Swoją drogą, ona też jest z twojego miasta.
— Co za zbieg okoliczności — zaśmiał się Wojtek. — Dobra, czekaj na mnie za tydzień.
Gdy Krzysiek powiedział Kindze o wizycie przyjaciela, ta wydawała się zaniepokojona.
— A kto będzie dla niego gotował? Kto sprzątał? — zapytała kapryśnie, prezentując idealny manicure.
— Przecież wszystko robimy razem. I naczynia, i pranie dzielimy po równo. Wojtek jest dorosłym człowiekiem, nie dzieckiem. Da sobie radę.
— No to zobaczymy — mruknęła Kinga.
Spotkanie przyjaciół było serdeczne. W drodze z dworca gadali, śmiali się, omawiali życie. W domu Krzysztof wyciągnął butelkę — „na powitanie”.
— Tylko po trochu, jutro mam spotkanie w sprawie pracy — uprzedził Wojtek.
Wieczorem, gdy Kinga wróciła z pracy, mężczyźni już sprzątnęli kuchnię, zaparzyli herbatę i włączyli mecz.
— Kinga, poznaj Wojtka.
Na widok Wojtka dziewczyna zmieniła się na twarzy, ale gwałtownie opanowała emocje:
— Znamy się. Gdańsk. Witaj, Wojtek. Nie spodziewałam się.
— Ja też nie — uśmiechnął się ironicznie.
— Co na kolację? — zmieniła temat Kinga i wyszła do sypialni.
Później, zostawszy sam na sam, Krzysztof zapytał:
— Co się stało, Kinga? Jesteś jakaś nieswoja od tego wieczoru.
— Nie uwierzysz mi — szepnęła.
Po naleganiach wyznała: kiedyś krótko spotykała się z Wojtkiem. Twierdziła, iż zachowywał się natrętnie, a gdy go odrzuciła — zaczął rozpuszczać plotki, chcąc zniszczyć jej reputację.
— Na pewno teraz coś ci o mnie opowie.
— Wojtek? On na coś takiego nie wygląda…
Kinga rozpłakała się, zerwała się na równe nogi i zaczęła pakować walizkę.
— jeżeli mi nie wierzysz — między nami koniec. Albo ja, albo on. Wybieraj.
— Zaczekaj… Porozmawiam z nim rano. jeżeli to prawda, wyrzucę go.
— Więc wciąż wątpisz?! — krzyknęła, trzasnęła pokrywą walizki i wybiegła z pokoju.
Gdy Krzysztof wszedł do kuchni, Wojtek już na niego czekał.
— Wyjechała? Wszystko słyszałem, ściany tu cienkie — powiedział spokojnie.
— Wojtek, powiedz szczerze… Kinga mówiła prawdę?
Tamten w milczeniu wyjął telefon, przewinął galerię i podał ekran.
Na nagraniu dziewczyna, bardzo podobna do Kingi, ale w wyzywającym makijażu, tańczyła na stole w klubie. Głos z offu pijanym tonem wykrzykiwał komplementy. W końcu znalazła się w objęciach obcego faceta.
— Tych filmików, uwierz, chłopaki z Gdańska mają pełno. Kinga wtedy imprezowała z ekipą, która… powiedzmy, miała niezbyt dobrą opinię.
— Co jeszcze wiesz?
— Nie chcę o tym mówić, ale…
— Nie ty powinieneś się wstydzić. Nie ty mnie okłamywałeś. A ona — patrzyła mi w oczy, udawała niewiniątko.
Myślałem, iż się z nią ożenię. Chciałem założyć rodzinę. A czy dowiedziałbym się prawdy, gdybyś nie przyjechał?
Z Kingą zerwał tej samej nocy. Gdy jej przyjaciółki zaczęły pisać i oskarżać Wojtka, iż zniszczył miłość — Krzysztof opublikował całą prawdę.
— Nie znałem jej przeszłości. Teraz nie potrafię jej ufać. Z taką kobietą nie zbuduję rodziny. Więc… niech idzie.
Nikt jej nie „zabrał”. niedługo wyjechała do innego miasta, jakby wierząc, iż przeszłość jej nie dopadnie.
A może w końcu zrozumie: jeżeli ukrywasz prawdę — pewnego dnia i tak wyjdzie na jaw. I konsekwencje będą nieodwracalne.