Prasówka sówka czyli nocką pisana - gwiazdor w roli głównej w przeglądzie info minionego miesiąca

tabazella.blogspot.com 14 godzin temu
Obecnie wg. mendiów mamy teatr polityczny jednego aktora. Wiadomości zdominowane są tym co robi prezydent USA, gwiazda światowej polityki. Traktują tego człeka jak frontmana "niegrzecznego" zespołu rockowego, demolującego pokój hotelowy. Rzeczywiste konsekwencje działań Ryżego wydają się dla mendiów mniej interesujące, liczy się pogoń za newsami i zarabianie na ekscesach Ryżego, ukochanego przez mendia prezydenta. No a real nie tylko skrzeczy, real skwierczy, pojękuje i ciamka, tak się porobiło. Wyobraźcie sobie jeden z kandydatów na prezydenta Polski spotkał się z prezydentem USA. Nie, nie zostaliśmy potęgą, tak w ciągu miesiąca spsiały USA! W marcu to jeszcze spsienie szło wolniutko, w zeszłym miesiącu przyspieszyło, co słychać, widać i czuć. Najsampierw harce rozpoczął "ukochany sojusznik", Netanjahu po prostu robi co uważa i udaje iż nie słyszy pohukiwań z Waszyngtonu. Następnie Ukraińcy przetrzymali Ryżego i kiedy nie sposób już było udawać iż Wujek Wowa nie dupczy Ryżego bez mydła, podpisano ową słynną umowę mineralną z Ukrainą, która wg. plotek jest jasnym dowodem na to iż amerykańscy negocjatorzy coś z główko majo. Ryży po cichutku wchodzi w pampersy Ślepego Józka, bardzo cichutko, bo widać racjonalnych działań w polityce zagramanicznej, prowadzonych w interesie USA, nie sposób wytłumaczyć wyborcom MAGA. Pytanie tylko ile ciszy mendialnej jest w stanie znieść kabotyn? Jednakże to nie rozwałka portu w Iranie, nie klęska negocjacji z Wujkiem Wową, choćby nieodbieranie telefonów Ryżego przez Xi, nie jest tym co świadczy najsolidniej o tym iż świat się zmienia. To sytuacja na granicy pakistańsko - indyjskiej pokazuje iż kraje na nowo się pozycjonują ( przy czym robią naprawdę brzydkie rzeczy, Indie Modiego to nie gołąbek pokoju, to niezłe szowinistyczne bagienko, w sumie równie paskudne jak islamski Pakistan ), bo przestały postrzegać USA jako supermocarstwo. To nie powinno dziwić, bo skoro prezydent USA zachowuje się tak jakby nie wierzył w sprawczość amerykańskiej armii, to dlaczego inni mają wierzyć? Jakby było mało osłabia się dolar i to całkiem inaczej niż dotychczas.
Występy Ryżego z cłami jedynie wzbogaciły krąg jego znajomych, samym Stanom przyniosły w pierwszym miesiącu od wdrożenia ( zwykle najbardziej obfitym w taki zysk ) całe 15 miliardów. Zważywszy iż w kwietniu brakowało w budżecie cóś ponad 800 miliardów, to zaprawdę amerykańskie państwo wzbogaciło się co cud. Rolowanie długu byłoby bardziej korzystne dla budżetu, no ale żeby myśleć trzeba mieć czym. No cóż, większość tych, co głosowali na Ryżego zrobiła to z tego powodu iż ich osobista sytuejszyn ekonomiczna była lepsza za Ryżego niż za Józka. Wieść gminna niesie ( nie wiem, szczerze pisząc nie chciało mła się sprawdzić ) iż podczas swojej pierwszej kadencji Ryży przyznał ludziom hojne ulgi podatkowe na 4 lata, tak sobie myśliwam iż te ulgi są powodem, dla którego ludzie mieli trochę więcej pieniędzy w kieszeni. Cóś jak nasze pińcet plus. Eksperci finansowi ostrzegali przed tym scenariuszem, mówiąc, iż ludzie będą musieli ponownie włożyć do wora pieniądze, które państwo straciło w dochodach podatkowych przez cały okres przerwy, co oznacza, iż ​​podatki wzrosną po 4 latach. Po wygranych przez Józka wyborach hamulec podatkowy się skończył, no a te jego piniądze srovidowe to na króciutko były i trza je tyż było zwrócić. Ni ma kasy, znaczy wina Józka. Powodem, dla którego Józek nie wprowadził tego samego rozwiązania co Ryży i dla którego teraz Ryży nie zrobi tego ponownie, jest to, iż zaszkodziło to solidnie gospodarce USA. Lekarstwem na ekonomiczne boleści Amerykanów miały być za to cła, ten cud plasterek, któren pozwolić miał na niepodnoszenie podatków i reindustrializację USA.
Problem jednak w tym, iż cła, które Trump wprowadził w czasie swojej pierwszej kadencji, nie miały tych pozytywnych efektów, które uzasadniałyby ich koszty. Wicie rozumicie, udział osób zatrudnionych w przemyśle nie przestał spadać. Niby w tych branżach, które były chronione przed konkurencją zagranicznych producentów, zatrudnienie nieco - nieco wzrosło, jednakże w całym przemyśle tego efektu nie było. Dlaczego? No bo zgadnijcie na jakich to komponentach pracują amerykańskie fabryki? Tak, zgadza się - na importowanych. Cłami w końcu obłożono i stali i aluminium, nie ma się zatem co dziwić iż niejedno przedsiębiorstwo w USA upadło. Teraz powtórka z rozrywki. Cła Ryży wprowadzał głośno, wycofuje się z nich po cichu, po wielkiemu cichu ( takie postępowanie jest w ogóle normą tej amerykańskiej administracji ). Jak na razie celna dupanda a reindustrializacja ziszcza się bezobjawowo. Któś tam przenosi zakłady do USA ale tak raczej na papierze, za to piniądz ucieka przestraszony niestabilnością, bo Ryży kocha chaos. Z okazji pierwszych 100 dni rządów Ryży pożegnał się z Waltzem, facetem od Signalgate a także poluzował stosunki z Elonem. Na koniec jeszcze uwalił swoim poparciem konserwatystów w Kanadzie i chyba ma zamiar pogrzebać szanse konserwatystów w Australii i kandydata PiSu na prezydenta. Może uda mu się popieranie prawicowego kandydata na prezydenta w Rumunii, może? Jak na razie zachowuje się jak władca kolonialny w świecie w którym to byłe kraje kolonizowane przejmują właśnie władzę. No cóż, to słoń w składzie porcelany.
Rola pierwszego primabalerona na mendialnej scenie została w minionym miesiącu "ukradziona" Ryżemu. Umarł papież i to w czasie świąt Wielkiej Nocy, kiedy mało kto się tego spodziewał. Franciszek był kontrowersyjny, jaki będzie następny papież nie wiadomo. W Europie mało kogo to obeszło, na świecie jednakże jest inaczej. Większość katolików mieszka w tej chwili poza Europą, wydaje się iż dobrze by było żeby reprezentował ich papież z południa globu, jednakże podobno na to się nie zanosi. Jak na razie główny włoski kandydat niespodziewanie zachorzał, mła się zastanawia czy aby nie dyplomatyczne? Stanowisko papieża w obecnych czasach to trochę taki gorący kartofel. Pogrzeb był jak zawsze wystawny, choć wszyscy ćwierkali iż skromny, zjechało mnóstwo polityków, którzy potraktowali uroczystość jako platformę do rozmów. Od nas pojechała Dudencja z Dudencjową i wicepłemiełem. Ryży też pojechał, głównie po to by ukraść show. Wicie rozumicie, rozmowy z Zeleńskim. Było to dość toporne przedstawienie, sprzedawane przez mendialnych jako "cud w Rzymie". Żenua. Było to na tyle mało strawne iż mła odrzucało od czytania, słuchania i oglądania. No ale czemu mła się dziwi, w końcu chowają bardziej głowę państwa niż przewodnika duchowego, pogrzeby papieży zatem są jakie są. Do tego Franciszek miał pecha zejść z tego świata za prezydentury Ryżego, któren konkurencję znosi słabo. Zatem na własnym pogrzebie Franciszek był bohaterem drugoplanowym, milczącym, żywi zajęli całą scenę tego przedstawienia.
Oczywizda iż działania Ryżego nie sprzyjają jakoś specjalnie zaufaniu i hamerykańskie przeciwniki Ryżego przebierajo nóżkami w kwestii przyszłych wyborów połówkowych. Niestety zamiast sprawić żeby lud zaczął zajmować się na poważnie losem własnych portfeli po ekonomicznych reformach Ryżego, przez cały czas jest wkurzanie kogo się da tym nadrealem, wszystkimi tymi : transgenderowymi sportowcami, niebinarnością, feminatywami, odwróconym rasizmem, całą tą głupotą, która sprawiła iż ludzie mieli dość kawiorowej pseudolewicy żyjącej problemami wyższej klasy średniej a nie tym co gnębi przeciętnego zjadacza chleba w USA. Zwykli Yankees może i często padają ofiarami "cyfrowej demencji" ale liczyć jeszcze potrafio a z kwestią kasy wesoło obywatele USA nie majo. Nie wiem czy wiecie ale jak nie wiecie to uświadamiam, ilość amerykańskich rezydentów w różnych krajach świata wzrasta. Ci ludzie nie wyjeżdżają z USA dlatego iż im się nie podobią prezydenci z takiej, czy siakiej partii. Wyjeżdżają z USA z powodów ekonomicznych, w pogoni za lepszą jakością życia. Do tej pory to było tak iż masowa, dzika migracja z państw biednych do Dreamlandu stwarzała obraz USA jako ziemi obiecanej, obraz, który widzimy z perspektywy emigrantów z USA jest inny. Takie info chodzi jakby w drugim obiegu, jest mniej przyciągające uwagę niż występy Ryżego. Mendia specjalnie na tym nie zarobio a o to w dzisiejszych mendiach chodzi przede wszystkim. No dobra, łobowiązek prasówkowy spełniony, znaczy z głowy. Za ozdóbstwo robią prace Alison Friend a w Muzyczniku z okazji 3 maja i święta naszej Konstytucji polonez Wojciecha Kilara.
Idź do oryginalnego materiału