Pragnie poznać prawnuczkę, ale zdrady nie potrafię wybaczyć.

newskey24.com 3 dni temu

Nazywam się Ewelina i od lat noszę w sercu historię, z którą nie potrafię sobie poradzić. Może gdy się wygadam, będzie mi lżej.

Moja rodzina nigdy nie była wzorem harmonii. Mieszkaliśmy w Lublinie, a od dzieciństwa widziałam, jak między dorosłymi ciągną się urazy, plotki, alkohol i upokorzenia. Mama ma siostrę – Danutę. Jej syn, mój kuzyn Krzysiek, ożenił się z dziewczyną, która delikatnie mówiąc, nie słynęła z wierności. Zdrady, awantury, krótkie rozwody, by potem wrócić do siebie jak w nałogu. Mieli dwoje dzieci, ale miłości tam nie przybywało. A ciocia Danuta – ciężko uzależniona od alkoholu, od lat nie może utrzymać pracy. Ciągłe ciągi, zwolnienia – cała rodzina dawno machnęła na nią ręką.

Pewnego dnia synowa Kryśka trafiła do szpitala z ciężkimi problemami z nerkami. Wtedy z mamą odwiedziłyśmy babcię – Janinę Andrzejewską. Opowiedziała nam o chorobie tej kobiety. Mama warknęła: „Trzeba było myśleć głową, a nie tym, co niżej pasa”. Wzruszyłyśmy ramionami i pewnie byśmy o tym zapomniały. Ale babcia, nie owijając w bawełnę, powtórzyła wszystko word w word chorej. I zaczęło się.

Afera na całe osiedle. Ciocia, pijana w sztok, rzuciła się na mamę, broniąc synowej jak rodzonej córki. Nie wdawałyśmy się w kłótnię, po prostu wyszłyśmy. Ale najgorsze przyszło później – babcia stanęła po stronie Danuty i jej rodziny. Przestała do nas zaglądać, przestała dzwonić. Jakbyśmy przestały dla niej istnieć. Mama jeszcze próbowała jakoś to naprawić, ale ja… ja nie miałam zamiaru. Wtedy postanowiłam: nie chcę mieć nic wspólnego ani z tą pijaną familią, ani z tymi, którzy tak łatwo wymazują cię z życia.

Minęło osiem lat. Babcia niedługo składa osiemdziesiątkę. Ostatnio zadzwoniła do mamy i przez łzy prosiła o przebaczenie. Mama oczywiście wybaczyła – to przecież jej matka. Zawsze miała miękkie serce. Ale ja… ja nie potrafię.

Mam teraz małą córeczkę. Moje szczęście, mój promyk słońca. Mama powiedziała o niej babci, a ta, drżącym głosem, zaczęła błagać chociaż o zdjęcie. Mówiła, iż marzy, by zobaczyć prawnuczkę, iż co noc modli się, by Bóg dał jej szansę choć raz na nią spojrzeć. Ale ja nie zgodziłam się. Stanowczo.

Nie z zemsty. Tylko dlatego, iż w moim sercu wciąż jest ta rana. Bo wciąż boli mnie wspomnienie, jak nas zdradzili, jak mama płakała, nie rozumiejąc, czym na to zasłużyła. Bo babcia pokazała mi wtedy, iż rodzina to nie zawsze miłość – czasem to wybór. I wybrała nie nas.

Nie wiem, czy mam rację. Mama powtarza: „Nie chowaj urazy, Ewelka, już stara, zmęczona, chce odejść w spokoju.” Ale we mnie wszystko się buntuje. Nie wiem, czy będzie jeszcze czas, może jutro będzie za późno… ale ja nie jestem gotowa.

Powiedzcie… wy byście wybaczyli?

Idź do oryginalnego materiału