Dziś znów myślę o rozmowie z mamą. Właśnie wracałam do domu, gdy sąsiadka z balkonu krzyknęła:
— O, Kasia, witaj! Do mamy przyjechałaś?
— Dzień dobry, pani Halino. Tak, do mamy.
— Powinnaś z nią porozmawiać — westchnęła kobieta. — Zupełnie oszalała po tym rozwodzie. Biedaczka.
— Co pani ma na myśli? — Zauważyłam, jak zaciskam dłoń na kluczach.
— Ja często nie śpię, wstaję wcześnie. Niedawno patrzę przez okno – jeszcze nie piąta rano, a tu taksówka podjeżdża i twoja matka wysiada. I wyglądała… no, delikatnie mówiąc, nie jak zwykle. Pewnie trochę wstawiona. Sąsiedzi już plotkują. W jej wieku! I po co wygoniła twojego ojca? Każdy może się potknąć. Tyle lat razem, a teraz rozwód – w jej wieku to głupota.
— Dziękuję, pani Halino — odpowiedziałam, przełykając ślinę. — Porozmawiam z nią.
Poszłam szybciej. Mama pół roku temu wyrzuciła tatę, gdy przyłapała go z inną. Prosiłam, żeby się nie spieszyła – ludzie mogą się mylić. Ale była nieugięta. Najdziwniejsze, iż zamiast wpaść w depresję, jak ktoś na jej miejscu, zaczęła żyć pełnią życia. Nowe ciuchy, tańce, bary, przyjaciółki – rzeczy, których nigdy wcześniej u niej nie widziałam.
Miałam z tym problem. Niedługo wychodzę za mąż, planujemy dzieci. A moja mama imprezuje do rana? Jaka z niej babcia? Jak przedstawić ją przyszłej teściowej, gdy jedna robi na drutach, a druga tańczy w klubach?
Gdy weszłam do mieszkania, mama powitała mnie z czajnikiem w ręce i promiennym uśmiechem. Nie w wypranym szlafroku, ale w eleganckim beżowym kombinezonie. Manicure, pedicure, przedłużone rzęsy – wyraźnie cieszyła się życiem.
— No jak tam Michał? — zapytała, stawiając filiżanki.
— Wszystko dobrze — powstrzymywałam emocje. — A u ciebie?
— Znakomicie! Wczoraj z dziewczynami imprezowałyśmy do rana. Najpierw tańce, potem karaoke. Było super!
— Pani Halina już mi wszystko opowiedziała — wtrąciłam ciemnym tonem. — Że wróciłaś o piątej rano i chyba byłaś pijana.
Mama się zaśmiała.
— A myślałaś, iż w barze pijemy herbatę?
Nie wytrzymałam.
— Mamo, nie sądzisz, iż trochę przesadzasz?
— W czym konkretnie?
— No, delikatnie mówiąc, nie masz dwudziestu lat. Jakie bary, jakie kluby? Powinnaś dawać przykład. Będziesz przecież babcią!
— Jestem kobietą, która wreszcie jest wolna. I nie zamierzam żyć według czyichś zasad.
— Ale przeżyliście z tatą tyle lat! Jak można to tak odrzucić?
Mama zamilkła, a potem spokojnie, ale stanowczo powiedziała:
— Twój ojciec mnie zdradził. To nie był błąd, tylko wybór. A ja nie chcę już być obsługą domową. Chcę żyć. Dla siebie. Tyle lat żyłam dla rodziny. Teraz nikt mi nie będzie dyktował.
— Ale masz prawie pięćdziesiąt!
— I co z tego? Nie muszę starzeć się według harmonogramu.
Poczułam, iż poszłam za daleko.
— Przepraszam, nie chciałam cię urazić. Po prostu się martwię.
— jeżeli wstydzisz się za mnie — nie zapraszaj mnie na ślub. Ale pamiętaj: nie zamierzam chować siwizny pod chustą ani nosić workowatych sukienek. Będę tańczyć i może choćby flirtować. Czuję się dobrze.
— Nie, mamo, chcę, żebyś była. Po prostu…
— Po prostu ciocia Halina będzie oburzać? Niech będzie. Ja w końcu żyję.
Gdy wróciłam do domu, opowiedziałam wszystko Michałowi.
— Nie wiem, jak to odbierać.
Rozśmiał się tylko:
— Moim zdaniem twoja mama jest super. Nie załamała się, tylko wybrała życie. Nie ma nic złego w byciu szczęśliwą.
W weekend zadzwoniłam do mamy.
— Mamo, może pójdziemy do SPA, potem na koncert?
— I nie będzie ci wstyd?
— Powiem, iż jesteś moją starszą siostrą — zaśmiałam się.
— No to zgoda. Ale uwaga – nie wracamy wcześnie.
Tamten dzień wiele zmienił. Po raz pierwszy zrozumiałam, jak silna jest moja mama. I iż może powinnam się od niej nauczyć – być sobą. Nie żyć „jak wypada”, tylko tak, jak się chce.