Późniejsze szczęście

polregion.pl 1 dzień temu

**Późne szczęście**

Bruno długo błąkał się po obcym wielkim mieście, zanim dotarł na dworzec. Nogi bolały go ze zmęczenia, a nastrój miał pod psem. Z taką euforią jechał tutaj, nie myślał, iż będzie musiał wracać w taki sposób. Nic mu nie było winne, a uciekał, jakby popełnił coś strasznego.

Zauważył wolne miejsce w poczekalni i usiadł, by odpocząć. „Odpocznę chwilę, a potem pójdę po bilet. Te pięć minut nic już nie zmieni. Dobrze, iż nie wziąłem biletu powrotnego wcześniej. Planowałem zostać tydzień… No, trudno.”

Gdy poczuł, iż nogi trochę odpoczęły, zarzucił ciężką torbę sportową na ramię i ruszył w stronę kasy. W kolejce patrzył na dworcowy tłok i rozmyślał, co zrobi, jeżeli nie będzie już biletów na pociąg. Ale kasjerka wręczyła mu jeden. Tylko iż pociąg odjeżdżał dopiero za trzy godziny. Nic nie szkodzi. Najważniejsze, iż ma bilet, wraca do domu.

Bruno schował bilet i paszport do kieszeni płaszcza, rozejrzał się. Jego miejsce już ktoś zajął. Wyszedł na peron. Przy ścianie dworca też stały ławki. Przy jednym z torów stał gotowy do odjazdu pociąg pośpieszny. Tablica przy szóstym peronie pokazywała godzinę odjazdu i cel podróży. Wszyscy pasażerowie już wsiadli, bo ławki były puste.

Ostry zapach rozgrzanych szyn mieszał się z dymem papierosowym, odorem alkoholu i potem. choćby świeże powietrze nie pomagało. Przez dworzec przewijały się codziennie tysiące ludzi, wśród nich bezdomni i pijani.

Bruno usiadł na ławce, skąd dobrze było widać wszystkie tablice i perony, przygotował się na czekanie. W myślach powtarzał ro**Późne szczęście**

Bruno długo błąkał się po obcym wielkim mieście, zanim dotarł na dworzec. Nogi bolały go ze zmęczenia, a nastrój miał pod psem. Z taką euforią jechał tutaj, nie myślał, iż będzie musiał wracać w taki sposób. Nic mu nie było winne, a uciekał, jakby popełnił coś strasznego.

Zauważył wolne miejsce w poczekalni i usiadł, by odpocząć. „Odpocznę chwilę, a potem pójdę po bilet. Te pięć minut nic już nie zmieni. Dobrze, iż nie wziąłem biletu powrotnego wcześniej. Planowałem zostać tydzień… No, trudno.”

Gdy poczuł, iż nogi trochę odpoczęły, zarzucił ciężką torbę sportową na ramię i ruszył w stronę kasy. W kolejce patrzył na dworcowy tłok i rozmyślał, co zrobi, jeżeli nie będzie już biletów na pociąg. Ale kasjerka wręczyła mu jeden. Tylko iż pociąg odjeżdżał dopiero za trzy godziny. Nic nie szkodzi. Najważniejsze, iż ma bilet, wraca do domu.

Bruno schował bilet i paszport do kieszeni płaszcza, rozejrzał się. Jego miejsce już ktoś zajął. Wyszedł na peron. Przy ścianie dworca też stały ławki. Przy jednym z torów stał gotowy do odjazdu pociąg pośpieszny. Tablica przy szóstym peronie pokazywała godzinę odjazdu i cel podróży. Wszyscy pasażerowie już wsiadli, bo ławki były puste.

Ostry zapach rozgrzanych szyn mieszał się z dymem papierosowym, odorem alkoholu i potem. choćby świeże powietrze nie pomagało. Przez dworzec przewijały się codziennie tysiące ludzi, wśród nich bezdomni i pijani.

Bruno usiadł na ławce, skąd dobrze było widać wszystkie tablice i perony, przygotował się na czekanie. W myślach powtarzał rozmowę z wnukiem Haliny, dopiero teraz znajdując adekwatne słowa, których wtedy zabrakło.

— Wolne? — rozległ się obok młody męski głos.

Bruno podniósł wzrok i zobBruno spojrzał w oczy Halinie i po raz pierwszy od lat poczuł, iż może jeszcze coś w życiu naprawić.

Idź do oryginalnego materiału