We wtorek 29 kwietnia około godziny 20:15, w jednej z najstarszych i najgęściej zabudowanych dzielnic Kalkuty wybuchł pożar, który błyskawicznie objął sześciopiętrowy budynek. Na miejscu działały zastępy straży pożarnej i ratownicy, a akcja trwała niemal osiem godzin. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez "The Indian Express", ewakuacja była utrudniona, a wielu gości hotelowych zostało uwięzionych w swoich pokojach. Powołano specjalny zespół dochodzeniowy, który ma zbadać okoliczności zdarzenia.
REKLAMA
Zobacz wideo Lotnisko w Katarze zachwyca. Przepych, drogie marki i... park
Uciekali na parapety i dach. Goście ratowali się, jak mogli
W chwili wybuchu pożaru w hotelu Rituraj znajdowało się 88 osób. Ogień pojawił się niedługo po zapadnięciu zmroku. Gdy dym zaczął zalewać korytarze, realną szansę na ucieczkę miały tylko osoby z niższych pięter. Ci, którzy utknęli wyżej, rozpaczliwie walczyli o życie: wspinali się na dach, wychodzili przez okna, stali na wąskich gzymsach i migali latarkami z telefonów, by zostać zauważonymi.
Jak możemy przeczytać w serwisie indianexpress.com, strażacy używali podnośników hydraulicznych, by dosięgnąć najtrudniej dostępnych miejsc, a kontakt z uwięzionymi prowadzono przez megafony. Dwie osoby w panice skoczyły z czwartego piętra, a jedna z nich zginęła na miejscu. Widok ludzi kurczowo trzymających się parapetów w sercu miasta wstrząsnął mieszkańcami, którzy obserwowali dramat z sąsiednich budynków. W wyniku pożaru życie straciło 14 osób, w tym dwoje dzieci. Ponadto 13 osób zostało rannych, a część z nich w ciężkim stanie trafiła do Kalkuckiego Szpitala Medycznego.
Śledztwo ruszyło. Co wiadomo o przyczynach i działaniach służb?
Do akcji skierowano dziesięć wozów strażackich, ale już na starcie ratownicy musieli mierzyć się z trudnym dostępem do budynku - hotel stoi bowiem nad zatłoczonym magazynem w dzielnicy Mechuapatti, gdzie gęstość zabudowy utrudnia szybkie manewrowanie. Ogień został opanowany dopiero po godzinie 3:00 nad ranem. Wiele wskazuje na to, iż większość ofiar zginęła z powodu uduszenia dymem.
Policja i straż pożarna potwierdziły, iż nie wszystkie drogi ewakuacyjne były dostępne, co może mieć najważniejsze znaczenie dla postępowania. Jak poinformowały lokalne media, dzisiaj rano (tj. 30.04) powołano specjalny zespół dochodzeniowy (SIT), który ma zbadać nie tylko przyczynę wybuchu pożaru, ale także ewentualne zaniedbania właściciela obiektu. Budynek został zabezpieczony, a do środka wkroczyli technicy kryminalistyki. Władze stanu Bengal Zachodni zapowiedziały, iż żadne nieprawidłowości nie zostaną zamiecione pod dywan.
Czy czujesz się bezpiecznie, nocując w hotelach w dużych miastach? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.