Powrót spóźniony: Decyzja już zapadła

newsempire24.com 1 dzień temu

Powrót był późny: Kinga już wszystko postanowiła

Jakub ponuro nawijał spaghetti na widelec. Kinga, patrząc na niego, starała się nie okazać niepokoju, ale w końcu nie wytrzymała:

— Nie smakuje, Jakub?

Tylko się skrzywił i w milczeniu jadł dalej.

— Przecież zrobiłam według przepisu…

— Jest w porządku — burknął, nie patrząc jej w oczy.

— Więc o co chodzi? Co się stało?

Jakub gwałtownie odrzucił widelec, głośno westchnął i zaczął nerwowo chodzić po kuchni.

— Mam już dość! — wybuchnął. — Życie zamieniło się w bagno! Praca, dom, ty w szaliku, kasza, dziecko. To nie życie, tylko katorga!

Kinga zastygła. Słowa męża bolały bardziej niż policzek. On ciągnął dalej:

— Spójrz na siebie! Byłaś ładna, a teraz… — zawiesił głos, szukając słów. — Gospodyni domowa, i to jakaś zmęczona. Żona Kubiaka to ogień: na urlopie macierzyńskim, siłownia, dorabia, a jeszcze wygląda jak laleczka!

— Oni mają pomoc od babci, a ty w weekendy odsypiasz. Po prostu nie mam czasu — cicho próbowała wytłumaczyć Kinga.

— Zawsze masz wymówki! A prawda jest taka, iż wsiadłaś mi na głowę i się degradujesz. Potrzebuję przestrzeni! Oddechu! Wyprowadzam się. Sam. Nie wiem, na jak długo. Może na zawsze.

— A co z Michałem?

— Będę płacić alimenty. Wpadnę go odwiedzić. Nie zostawię cię bez pomocy.

Jakub wstał. Kinga, jakby ocknięta, rzuciła się przed niego:

— A mój oddech? Ja nie jestem człowiekiem? Dlaczego tylko ty możesz uciec od obowiązków?!

Podszedł blisko, w głosie miał irytację:

— Jesteś matką! I koniec. Zajmuj się swoim dzieckiem.

Wyszedł, zostawiając za sobą ciężką ciszę. Kinga została w kuchni, zalewając się łzami. W głowie huczało: jak żyć dalej? Tak, Jakub był zimny, ale przynajmniej był. I wsparcie, i stabilność — wszystko się waliło.

Odszedł, choćby nie żegnając się z synkiem. To było oczywiste — poszedł do swojego kawalerskiego mieszkanka.

Pierwszej nocy Kinga nie zmrużyła oka, ale rano, wyczerpana do granic, postanowiła: nie będzie się upokarzać i błagać, żeby wrócił. Sama sobie poradzi.

I poradziła. Ku jej zaskoczeniu — stało się lżej. Nie musiała sprzątać po mężczyźnie, ugadzać kaprysów, prać stosów ubrań. Pieniądze od Jakuba przychodziły — oszczędzała, ale starczało.

Ból był tylko moralny. Zwłaszcza gdy w social mediach zobaczyła, jak Jakub bawi się z jakąś kobietą, uśmiechając się do kamery. Przyjaciółka próbowała ją pocieszyć: *”Taki ci niepotrzebny.”* Potem przyjechała mama — specjalnie wzięła urlop. W milczeniu pomagała, nie oceniając, choć czasem zaciskała pięści na wspomnienie zięcia.

Z jej przyjazdem Kinga ożyła. Poszła do salonu, odświeżyła garderobę. choćby zaczęła się uśmiechać. Prezenty od mamy przypominały: zasługuje na radość.

Jakub, zgodnie z zapowiedzią, nie odwiedzał syna. Tylko na zdjęciach widać było, jak dobrze mu bez rodziny. Kinga czekała, miała nadzieję, iż opamięta się, ale z każdym dniem rozumiała: to nie był mężczyzna, tylko tchórz, który uciekł od odpowiedzialności.

Po trzech miesiącach do drzwi zapukano. Jakub. Z torbami. Wyglądał jak zwycięzca.

— Cześć, kochanie! Wróciłem. Co na kolację?

Ale Kinga zastąpiła mu drogę:

— Już tu nie mieszkasz.

— Co? Ja jestem mężem!

— Nie jesteś. Złożyłam pozew o rozwód. Czekaj na wezwanie. Syna nie odwiedzałeś, jak obiecałeś. Rzeczy spakowałam, pomogę wynieść.

Jakub wpadł w furię:

— Mam prawo widzieć syna!

— Oczywiście. Sąd ustali grafik. Opowiem, jak przez trzy miesiące o nim nie pamiętałeś. I pokażę twoje zdjęcia z imprez.

W końcu zobaczył Michała. Chłopiec patrzył na niego z nieufnością. Żadnej radości, żadnego zachwytu.

Jakub miał nadzieję, iż żona tylko chce go nauczyć rozwiązywania problemów. Ale Kinga była nieugięta. Wsparcie mamy, miłość do syna, świadomość własnej wartości — wszystko to uczyniło ją silniejszą.

Teraz ona i Michał zaczęli nowe życie. A Jakub został z garnkami, które sam musi umyć, i koszulami, których nikt nie prasuje. Odpoczął, nazywa się to…

Idź do oryginalnego materiału