
Przyjaciele i wieloletni gracze w pinball, Mike Loftus i Rob Illuiri.
Dla Mike’a i Roba to nie tylko maszyny – to wspomnienia dzieciństwa, zapachy salonów gier, kumple, którzy już dawno dorośli. W odrestaurowanej restauracji z lat 70. stworzyli Kanadyjskie Muzeum Pinballa: miejsce, gdzie każdy może cofnąć się w czasie, wrzucić monetę i znów poczuć się jak dziecko. Bo niektóre gry nigdy się nie kończą.
Mike Loftus i Rob Illuiri dorastali w różnych miastach – jeden w Ottawie, drugi na przedmieściach Montrealu – ale obaj wychowali się w blasku jarzeniówek, dźwięku monet wpadających do automatów i w rytmie sprężystych kulek odbijających się o błyszczące rampy. Po latach połączyła ich pasja do odnawiania starych flipperów. Dziś wspólnie tworzą coś więcej niż tylko kolekcję: Kanadyjskie Muzeum Pinballa — miejsce, które jest zarazem salą gier i wehikułem czasu.
– Możesz je dotknąć, poczuć i zagrać – mówi 59-letni Loftus. – Wszystkie maszyny są odnowione, podkręcone i grają lepiej niż nowe.
W Alfred, niewielkiej miejscowości położonej między Ottawą a Montrealem, zebrali ponad 70 odrestaurowanych automatów z lat 70. i 80. – nie tylko pinballe, ale też klasyczne gry zręcznościowe. Miejsce idealne, by znów poczuć ducha tamtych czasów.
Zamrożone w czasie lata 70.
Muzeum powstało w dawnej przydrożnej restauracji Cardin Bar-BQ, która przez 38 lat stała pusta. Gdyś mieściła się przy starej autostradzie 17, głównym szlaku między Ottawą a Montrealem, zanim ruch przeniósł się na nową 417-kę. Rob Illuiri kupił budynek i z pomocą Loftusa tchnął w niego nowe życie.

Stare zdjęcie lotnicze dawnej restauracji Cardin Bar-BQ w miejscowości Alfred w Ontario. w tej chwili mieści się tam Canadian Pinball Museum.
– To nie jest stylizacja – podkreśla Loftus. – To prawdziwe lata 70. Witrażowe nadświetla, brązowy dywan w paski, drewniane boazerie i tynkowane ściany. Wygląda, pachnie i smakuje jak lata 70.
Tak właśnie wygląda dziś Kanadyjskie Muzeum Pinballa – jakby ktoś zatrzymał czas.
Gra, która łączy pokolenia
Obaj właściciele nie tylko konserwują i serwisują automaty jako Pinball Medics, ale też sami byli graczami – i to z krwi i kości.
– Miałem długie włosy, dziwaczną koszulkę i lustrzane okulary – śmieje się Loftus. – Było inaczej. A teraz… to wszystko wraca.
Illuiri, 57 lat, mówi, iż wystarczy, iż spojrzy na flippery, a przypominają mu się kumple z dawnych lat. – Czuję się jak dziecko. Czuję się, jakbym znów miał 15 lat. Dobre czasy, kiedy życie było łatwe. Chodziliśmy do salonu gier i próbowaliśmy rozciągnąć dolara tak daleko, jak się dało.
To właśnie ten duch – wspólnoty, młodości i prostoty – próbują dziś wskrzesić.
Każda maszyna opowiada historię
– Dla nas to portal do prostszych czasów – mówi Loftus. – Czasy, gdy trzeba było wyjść z domu, spotkać się z ludźmi i grać razem. Każda maszyna coś opowiada – o popkulturze, o estetyce, o emocjach.
Wśród eksponatów są m.in. kultowe flippery oraz klasyczne gry zręcznościowe jak Asteroids. – Pamiętam, jak grałem w to w Skateway Roller Disco w Ottawie – wspomina Loftus. – Było wtedy tuż po premierze Gwiezdnych Wojen, więc mogłeś poczuć się jak Han Solo, manewrujący wśród asteroid.
Oficjalne otwarcie już w sobotę
Kanadyjskie Muzeum Pinballa otwiera swoje drzwi w sobotę przy 4938 County Road 17 w Alfred, Ontario. Dla wszystkich, którzy dorastali przy flipperach albo po prostu chcą na chwilę wrócić do czasów, gdy gry pachniały kurzem, lakierem i adrenaliną – to miejsce obowiązkowe.
Bo choć lata 70. minęły, dźwięk metalowej kulki odbijającej się od gumowego zderzaka przez cały czas potrafi przenieść w czasie.
Na podst. CBC