Powiedz mi, jakie miałeś dzieciństwo, a powiem ci, jaki jesteś w związku…

ohme.pl 8 miesięcy temu

Kiedy rodzimy się, nie mamy pojęcia, jak wygląda zdrowy związek. Małe dziecko nie ma perspektywy i umiejętności krytycznej oceny swojego otoczenia. Brak mu też niezależności, ze względu na naturę bycia małym, bezradnym i zależnym. Jedyne co może, to zaakceptować i w jakiś sposób uzasadniać swój związek ze swoimi opiekunami. Inaczej nie da się „przetrwać”, bez względu na to, jak duże zło w tej relacji akceptujemy.

Nie jest tajemnicą, iż nasze relacje z rodzicami/opiekunami oraz inne relacje we wczesnym dzieciństwie, stają się wróżbą i wzorcem na przyszłość. Te złe potrafią skutecznie uniemożliwiać nam stworzenie szczęśliwego związku w dorosłości.

Niezależnie od tego, z jakim modelem się wychowamy, prawdopodobnie stanie się on tym, czego świadomie lub nieświadomie będziemy szukać w późniejszych relacjach.

Przeanalizujmy pięć typowych modeli w związkach lub ról, które ludzie przyjmują w wyniku niekorzystnych doświadczeń z dzieciństwa.

Niezdrowe wzorce z dzieciństwa, które odgrywamy w związkach

1. Nieufność

Jeśli w dzieciństwie otaczało cię środowisko chaotyczne, nieprzewidywalne lub wywierające ciągły stres, w późniejszym życiu będziesz miał problemy z zaufaniem. Bardzo trudno jest nawiązać relację, jako osoba dorosła, gdy zachwiano naszą ufność.

Osoby z takimi doświadczeniami nie miały również okazji, by w dzieciństwie zbudować swoje schematy i wzory dotyczące zaufania drugiej osoby. Mają skłonność do myślenia:

  • że ​​nie można nikomu zaufać,
  • że każdy jest samolubny,
  • że nikt nigdy nie będzie się o nie troszczyć,
  • że nie można na nikim polegać,
  • że wszystko muszą zrobić samodzielnie,
  • oraz iż inni z pewnością, prędzej czy później, go skrzywdzą.

Nieufni mają także trudności z budowaniem więzi emocjonalnych. Bardzo trudno im się otworzyć na drugiego człowieka, wyrażać i rozmawiać o swoich emocjach i uczuciach. Bez zaufania partnerowi, trudno uwierzyć, iż ma dobre intencje i mówi prawdę.

2. Idealizowanie

Inna dynamika relacji ma miejsce, gdy idealizujesz innych, zwłaszcza romantycznych partnerów lub autorytety, i stajesz się od nich psychicznie zależny.

Ludzie, którym brakowało miłości i uwagi w dzieciństwie, mają skłonność do projekcji swoich fantazji o kochającym rodzicu na ważne osoby i partnerów w późniejszym życiu. W ten sposób przejawia się ich nadzieja, iż w końcu będą mieli opiekuna, który kocha ich bezwarunkowo i jest wszystkim, czym chcą, aby byli. To ich nadzieja na zaspokojenie dawnych, zaniedbanych potrzeb.

Tacy dorośli zwykle żyją wyobrażeniami na temat partnera, zamiast faktycznie zaakceptować go za to, kim jest naprawdę.

Takie osoby w związkach łatwo się zamraczają i zakochują, jednak wraz z rozwojem relacji ulegają ogromnej frustracji i rozczarowaniu, im bardziej muszą konfrontować się z rzeczywistością.

3. Kontrolowanie

Jeżeli doświadczyłeś w dzieciństwie przemocy (przemoc nie musi być fizyczna, by odcisnęła swoje piętno, dotyczy to również przemocy emocjonalnej) będziesz odreagowywać swoją traumę w dorosłych relacjach. Jednym ze sposobów na odreagowanie, jest kontrolowanie i naruszanie granic innych ludzi.

Kontrolowanie, to najprostszy sposób na to, by pozornie poczuć bezpieczeństwo. Niestety chorobliwa potrzeba kontroli rozrasta się na innych ludzi, a taki partner próbuje przejmować odpowiedzialność i kontrolę nad życiem partnera.

Takie osoby w sposób nieświadomy starają się zrekompensować brak kontroli, którą czuły jako dzieci. Mogą też odgrywać się za to, co im zrobiono, gdy byli mali, słabi i bezradni.

Często mogą być nierozsądnie krytyczne, nachalne i apodyktyczne. zwykle nie potrafią utrzymywać zdrowych relacji partnerskich, czyli takich, w których obie strony traktują się nawzajem jako równe. Instynktownie szukają partnerów z predyspozycjami do bycia „ofiarą”, czyli partnerów zależnych, słabszych, zagubionych lub zdezorientowanych.

4. Zależność

Osoby uzależnione od partnera zwykle mają poważne problemy z niską samooceną . Cierpią również na wyuczoną bezradność. Szukają instynktownie zastępczego rodzica, który będzie ich utrzymywał w tej relacji.

Dlatego często wchodzą w relacje z osobami narcystycznymi i kontrolującymi. Wpadają często jak śliwka w kompot w przemocowe relacje, w których ktoś inny organizuje im życie. Dla wielu „zależnych”, to bardzo kusząca perspektywa.

Przyjmują rolę osoby uległej, bezwzględnie posłusznej i bezkrytycznej, biernie trwającej w relacji.

Niestety, takie związki są skazane na niepowodzenie i obie strony w końcu czują się nieszczęśliwe.

5. Poświęcenie

Samopoświęcenie jest często blizną po narcystycznych rodzicach. o ile jako dziecko zostałeś nauczony, iż żyjesz tylko po to, by zadowalać innych i walczyć o ich strzępy uwagi, nie potrafisz inaczej przyjmować miłości. Myślisz, iż musisz na nią zawsze zasłużyć. Takiego wzoru zostałeś nauczony.

Wchodzisz w rolę męczennika i usługiwacza, wierzysz, iż twoje zadowolenie, pragnienia, uczucia i potrzeby nie są ważne.

W wieku dorosłym taka osoba często czuje się pusta i niewartościowa, szuka kogoś, kto mógłby „zatwierdzać” jej wybory. Może także mieć tendencję do odczuwania braku motywacji, bierności i wrażliwości na opinie innych ludzi.

Mogą mieć przygniatające poczucie niesprawiedliwej odpowiedzialności (fałszywy wstyd i poczucie winy), a to w konsekwencji sprawia, iż łatwo padają ofiarą manipulacji.

Niestety taka osoba nie wie, jak utrzymywać więzi społeczne bez poświęcenia i nieustannego dawania.

Nasze środowisko z dzieciństwa i relacje z najważniejszymi ludźmi wokół nas, głównie naszymi rodzicami, uczą nas przeróżnych modeli i dynamiki w relacjach, które powielamy w dorosłych związkach.

Czasami egzystujemy korzystając z wielu różnych wzorów, mieszamy je, komponujemy tak, aby jak najlepiej zaspokoić swoje deficyty lub stworzyć bezpieczne dla siebie środowisko w relacji. Czasami role zmieniają się w zależności od środowiska społecznego, w którym się znajdujemy. Mogą również zadziałać kontrastowo. Może się okazać, iż podświadomie będziemy szukać odwrotności tego, co przeżywaliśmy jako dzieci, by zminimalizować ryzyko cierpienia.

Choć to trudne i wymaga czasu, każdy schemat można przerwać. Najważniejsze, to zdać sobie sprawę z mechanizmów, które nami rządzą i chcieć poszukać pomocy terapeuty.

Możesz długo cierpieć i miotać się w kolejnych relacjach. Możesz też podjąć decyzję o pracy nad swoim bólem i trzymać się jej z całych sił, choćby wtedy, gdy wydaje się to niemożliwe.


Źródło: psychcentral.com

Idź do oryginalnego materiału