Podróże nie zawsze muszą oznaczać bieganie po muzeach i robienie zdjęć pod zabytkami. Czasem najciekawsze historie kryją się na straganach, w zapachu skóry, wełny i rozmów mieszkańców. Wystarczy zajrzeć między wieszaki, by zobaczyć inne oblicze miasta: modowe, prawdziwe, tętniące życiem. Tak właśnie zrobił pewien znany łowca lumpeksowych perełek. Wpadł na rzymski targ Porta Portese i pokazał, iż tamtejsze bazary odzieżowe to nie tylko punkty z ubraniami, ale małe światy stylu, w których każda rzecz ma duszę i własną przeszłość.
REKLAMA
Zobacz wideo Wiktoria Trojan i Daniel Olender: By handlować ciuchami z lumpeksów, wystarczy zainwestować grosze
Czy warto odwiedzić Porta Portese? Targ poleca się łowcom okazji
Adam Strycharczuk, twórca znany z humorystycznych filmów o lumpeksowych łowach, tym razem zabrał swoich obserwatorów w nietypową podróż po Rzymie. Zamiast klasycznych zabytków i kawy z widokiem na Koloseum, pokazał coś zupełnie innego: niedzielny targ Porta Portese w dzielnicy Zatybrze. To największy bazar w mieście, ciągnący się przez kilka ulic, gdzie można kupić niemal wszystko: od płaszczy i toreb po kaszmirowe swetry za kilka euro.
W nagraniu, które błyskawicznie podbiło media społecznościowe, widać go w tłumie z czterema torbami w dłoniach. - Klimat Stadionu Dziesięciolecia w 2025 - mówi z uśmiechem, rozglądając się po alejkach pełnych ubrań, bibelotów i dodatków. Kamera podąża za nim między kolejnymi stoiskami, gdzie obok płaszczy Burberry i kaszmirów za trzydzieści euro leżą dżinsy, torby i skórzane kurtki. - Nie ze mną te numery, bo jestem fanem 50 centa - żartuje, przymierzając swetrową kamizelkę za grosze.
W tle widać dziesiątki stoisk, od których trudno oderwać wzrok. Tu stara walizka z duszą, tam torba z włoskiej skóry. Dalej stosy płaszczy, szalików i butów, które mogłyby trafić na plan filmu z lat 70. Między wieszakami piętrzą się pudła pełne pasków, biżuterii i rzeczy, których pochodzenia nikt już nie pamięta. Sprzedawcy zagadują po włosku, niemiecku i angielsku, czasem z uśmiechem, czasem z teatralnym gestem, a wszystko to w rytmie wesołego gwaru.
Mieszanka luzu, błyskotliwości i autentyczności Strycharczuka sprawiła, iż jego relacja momentalnie stała się hitem. Cytaty takie jak "wełna i poliamid - prawdziwy dynamit" zaczęły żyć własnym życiem w komentarzach, a wielu widzów pisało, iż dzięki niemu odkryli zupełnie inne oblicze Rzymu, nie z przewodnika, ale z codziennego, tętniącego życiem bazaru.
Pod postem pojawiło się sporo reakcji. Jedna z komentujących przyznała, iż mieszka w Wiecznym Mieście i często wraca na Porta Portese, bo zawsze znajdzie tam coś wyjątkowego. Ktoś inny wspominał czasy studiów:
Podczas Erasmusa spacer na Porta Portese był obowiązkowy co niedzielę. Wysłałam do Polski dwa pudła ciuchów
- przyznała obserwująca. Byli też tacy, którzy pisali wprost:
Teraz nie ma opcji, żebym pojechała do Rzymu i nie zajrzała na ten targ.
Choć film trwa zaledwie dwie minuty, doskonale oddaje to, co w Rzymie najprawdziwsze. Spontaniczność, energię i codzienny chaos, który potrafi wciągnąć bardziej niż niejedno muzeum.
Gdzie na tanie zakupy w Rzymie? To najsłynniejsze targowiska
Porta Portese to najsłynniejszy targ w Rzymie, ale nie jedyny. Handel od zawsze był częścią życia miasta, od cesarskich placów po współczesne mercati rionali, które wciąż przyciągają mieszkańców i turystów. Na Campo de'Fiori, w samym sercu Wiecznego Miasta, jeszcze w XV wieku pasły się konie, a dziś stoją kolorowe stoiska z kwiatami, tkaninami i drobiazgami, które przypominają o dawnych rzemieślnikach. Kiedy handlarze zwijają swoje kramy, plac zamienia się w tętniące życiem miejsce spotkań, idealne na wieczorne wino.
Nieco dalej, przy Muzeach Watykańskich, działa Mercato Trionfale - ogromna hala z ponad 400 stoiskami. Choć słynie głównie z produktów spożywczych, to właśnie tu można znaleźć unikatowe torby, ubrania i dekoracje domowe. W nowoczesnej przestrzeni z cementu i szkła spotykają się mieszkańcy Watykanu, turyści i lokalni sprzedawcy, by wspólnie tworzyć barwny tygiel zapachów i kolorów.
Miłośników miejskiego życia przyciąga też Mercato Testaccio - nowoczesny rynek w dzielnicy o tej samej nazwie, zbudowany na dawnym porcie antycznym. Pośród straganów z ubraniami i książkami, można zajrzeć do podziemi z amforami z czasów starożytnego Rzymu. Raz w miesiącu odbywa się tu Open Day, czyli nocne wydarzenie z muzyką i tańcem między stoiskami.
Każdy z rzymskich targów ma własny charakter i tempo. Porta Portese kusi klimatem vintage, Campo de' Fiori zachwyca romantycznym chaosem, a Testaccio przyciąga nowoczesną energią i zapachem street foodu. Kto raz poczuje ten rytm, wróci nie dla zakupów, ale dla samego doświadczenia Rzymu. Głośnego, barwnego i pełnego życia. Co byś przywiozła/przywiózł z rzymskiego lumpeksu? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.














